– Z jednej strony diagnoza mówi o tym, że w urzędach pracy są zarejestrowane osoby, które realnie nie są zainteresowane podjęciem pracy, tylko ubezpieczeniem zdrowotnym, a z drugiej do grup objętych zakresem działania urzędu pracy dokłada się biernych zawodowo, którzy nawet biorąc pod uwagę korzyści i możliwości, jakie wynikają z rejestracji w urzędzie pracy, do tej pory jednak tego nie zrobili – mówi gazecie.

Ekspertka dodaje, że"część z tych osób nie ma doświadczenia zawodowego lub ich przerwa w zatrudnieniu była długa. Nierzadko obciążone są też obowiązkami wobec innych członków rodziny. Przywrócenie ich na rynek pracy będzie zatem relatywnie dłuższe, trudniejsze i bardziej kosztowne. Natomiast w założeniach ustawy nie ma żadnych dodatkowych instrumentów adresowanych do tej grupy" – mówi. Zauważa też, że przywrócenie takich osób na rynek pracy "musi być wsparte udziałem specjalistów psychologów, psychiatrów, edukatorów, streetworkerów, pracowników socjalnych, specjalistów od terapii uzależnień i wielu innych osób i organizacji, które pomogą się odnaleźć na nowo, nie tylko w życiu zawodowym. To nie może być działanie obliczone wyłącznie na urzędy pracy – mówi Urszula Murawska.

Więcej w "Rzeczpospolitej".

KWS