To, że coś nie wypali biznesowo, nie oznacza, że nie ma sensu – Anna Czubowicz (NABIO MEDICAL TECHNOLOGIES)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Anna Czubowicz

Udostępnij:

– Uważa się, że kobiety nie są wystarczająco twarde, by prowadzić ryzykowne przedsięwzięcie. Często patrzy się na nie z góry, nie dopuszczając do tych samych możliwości co mężczyzn. Na szczęście to się zmienia, kobiety udowadniają, ile mają nieocenionych pomysłów oraz siły do ich realizacji – mówi Anna Czubowicz, założycielka startupu NABIO MEDICAL TECHNOLOGIES.

Pomysł: NABIO MEDICAL TECHNOLOGIES – Razem z zespołem opracowaliśmy kompleksowe rozwiązanie produkcji spersonalizowanych akcesoriów do radioterapii, które zwiększają efektywność leczenia oraz pozwalają zmniejszyć skutki uboczne odczuwalne przez pacjenta, jednocześnie możliwie zwiększając komfort terapii.

Czym zajmowała się Pani zanim wpadła na pomysł startupu?

Anna Czubowicz: Stawałam się fizykiem medycznym! Przez sześć lat ciężko harowałam na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. A tak szczerze to wybierając kierunek nie miałam pojęcia kim się stanę, o co z tą fizyką medyczną chodzi i jak dłuży wpływ będę miała na procesy leczenia onkologicznego i ogólne dobro pacjentów onkologicznych. Do dziś spotykam się z pytaniami czy jestem lekarzem lub radiologiem. Ale jak większość historii moja też zaczęła się od najbliższej rodziny. Kiedy mój dziadek zachorował na raka wiedziałam, że chcę mieć wpływ na leczenie onkologiczne, pracę z pacjentem. Dopiero w trakcie studiów zorientowałam się, że radioterapia to jest to i tu widzę swój rozwój i przyszłość. 

To oczywiście dzisiaj z perspektywy czasu brzmi jak klasyczna historia kogoś zaczynającego biznes. Ale naprawdę bywało mi nie do śmiechu, jako mama małego wówczas dziecka, a jeszcze wcześniej kobieta w ciąży, praca z promieniowaniem jonizującym wydawała się przerażająca. Stąd szósty rok – przymusowy urlop dziekański podczas ciąży. Ale nie narzekając to największa przygoda w moim życiu, która trwa nadal. Radioterapia tak mnie pochłonęła, że jeszcze na studiach zaczęłam szukać innowacyjnych rozwiązań automatyzacji procesów i personalizacji leczenia onkologicznego. I w sumie jestem tutaj. 

Skąd wziął się pomysł na startup? Dlaczego uznała Pani, że akurat takie rozwiązanie jest potrzebne?

Radioterapia, szczególnie w Polsce, jest obszarem, który bardzo mało wie o innowacjach, jesteśmy cały czas daleko za światowymi trendami, pacjentów przybywa a procesy leczenia onkologicznego zamiast się skracać wydłużają Rozpoczęłam research na temat automatyzacji procesów wytwarzania akcesoriów medycznych do radioterapii i przekułam to w pracę dyplomową, która zyskała pierwsza nagrodę w konkursie Innodiament, na najbardziej innowacyjną pracę na uczelni. To zachęciło mnie do kontynuacji działania. Kiedy równolegle zaczęłam pracę w jednym z warszawskich zakładów radioterapii, chciałam wdrożyć rozwiązania w życie. Wykorzystanie druku 3D do wytwarzania indywidualnych akcesoriów do radioterapii jest przyszłością, a ciągle rosnący nacisk na personalizację leczenia powinien zostać przeniesiony na onkologie już dawno. 

Jak zabrała się Pani za realizację pomysłu?

Jak wspomniałam, pierwsze testy przydatności rozwiązania podjęłam na studiach. Nie udałoby się to bez wsparcia z zakresu druku 3D oraz współpracy z zakładem radioterapii. Od razu po studiach rozpoczęłam pracę kliniczną, gdzie miałam możliwość na własną rękę kontynuować badania. Właśnie w pracy poznałam moją wspólniczkę, Nikolettę Buczek, bez której ten startup nie miałby racji bytu. Nikoletta, podobnie jak ja, prowadziła badania na temat druku 3D w radioterapii na studiach. Ponadto posiada doświadczenie naukowe i zawodowe, które pozwoliło na uzupełnienie w 100% wymagań merytorycznych oraz doświadczenia, tak aby startup powstał. Pomysł nie powstał w garażu, ale trochę w świetlistych pracowniach radioterapii i trochę przy moim stole w kuchni w kawalerce na Grochowie (śmiech!).

Czy ktoś Pani pomaga w jego realizacji?

Jak już wspomniałam projekt jest realizowany wspólnie z Nikolettą. Ponadto mamy wspaniały zespół projektowy, w którym każdy wkłada serce, by doszlifować każdy ze szczegółów fazy koncepcyjnej projektu. Oprócz tego jednak nie mogę nie wspomnieć o znajomych i rodzinie, którzy na każdym kroku wspierają mnie swoja wiedzą lub pomocą przy Juliuszu, moim synku, gdy jest taka potrzeba. Ponadto dzięki namowom przyjaciółki zaczęłam uczęszczać na konferencje oraz poszerzać network. Otworzyłam się na poznawanie nowych osób – zawodowo. Jest to zupełne wyjście spoza mojej strefy komfortu. Od kiedy pamiętam miałam łatwość w nawiązywaniu nowych kontaktów, jednak w relacjach biznesowych nie byłam pewna siebie. Ciągła praca nad sobą i otwartość na przełamywanie barier jest kluczem do sukcesu, trzeba jasno stawiać sobie cele i otaczać się wzorcami do naśladowania. Dotychczas spotkałam się z bardzo dobrym odbiorem oraz uprzejmością i życzliwością, za którymi szła ogromna ilość nieocenionych rad i trudnych pytań. Ostatnim z elementów są wspaniałe programy akceleracyjne, a szczególnie te przeznaczone dla kobiet, jak wiemy kobiece startupy w całej Europie otrzymują coraz mniej kapitału przy rosnącym rynku (w 2021 roku było to niecałe 2%) więc musimy starać się bardziej. Ale to mnie nie powstrzymuje, mam na przykład przyjemność uczestniczyć w jednym z programów Sieci Przedsiębiorczych Kobiet o nazwie „Biznes w Kobiecych Rękach”. Ogromna dawka wiedzy, doświadczeń oraz wspaniałe Kobiety, które borykają się z podobnymi problemami biznesowymi. 

Jakie jest nastawienie otoczenia do Pani pomysłu? Czy ono motywuje/zniechęca Panią do działania?

Realizacja swoich celów, szczególnie będąc samotna mamą, jest wyjątkowo trudna. Ja mam to szczęście, że otoczenie mojej rodziny oraz przyjaciół od samego początku bardzo mnie wspiera. Już na studiach wraz z ciążą spotkałam się ze zrozumieniem i pomocą w organizacji toku studiów tak, by jak najsprawniej przeszedł proces zaliczeń przedmiotów, zarówno od otoczenia rodziny jak również od środowiska akademickiego. Gdy podjęłam decyzję o rozwoju startupu dostałam tylko pytanie: czego potrzebujesz? To niezwykle pokrzepiające. Mam również wrażanie, że w końcu posunęła się naprzód droga społeczeństwa do akceptacji, że roli kobiety nie muszą określać łatki, że może być wielowymiarowa. Marzę, by każdy spotkał się z takim wsparciem, z taką motywacją, jakie ja mam szczęście doświadczać każdego dnia. Oby się to przekuło w sukces, bo jak wiele kobiet chcę dostarczyć rynkowi rozwiązanie które nie tylko będzie przynosiło zyski i zadowoli moich inwestorów, ale będzie miało ogromny wpływ na społeczeństwo. 

Czy zdarza się Pani powątpiewać w projekt i jak sobie Pani radzi w takich momentach?

Każdy ma lepsze i gorsze dni. Ja, by sprawnie funkcjonować muszę dotknąć mini dna przynajmniej raz w miesiącu. Gdy wątpię, że nasz projekt ma jakikolwiek sens staram się wrócić do samego początku, do momentu co zainspirowało mnie do podjęcia pracy nad personalizacją leczenia radioterapeutycznego. Wracam wtedy myślami do bólu z jakim zmagał się mój dziadek podczas nowotworu, przypominam sobie przypadki kliniczne, które miałam przykrą okazję widzieć na stole terapeutycznym w modelarni. To dla pacjentów, dla chociaż minimalnego polepszenia komfortu ich terapii realizujemy ten projekt. Gdy spadnę na moje własne, myślowe dno, wrócę do tych wszystkich przypadków i pomyślę, że swoim działaniem mogę choć odrobinę polepszyć świat odbijam się z jeszcze większa werwą i pasją do działania.

W jaki sposób projekt jest finansowany?

Projekt dotychczas był finansowany z funduszy własnych, zarówno moich jak i Nikoletty. Obecnie jesteśmy na etapie organizacji pierwszej rundy finansowania. Mamy sprawdzoną poprawność założeń, potrzebujemy tylko kopniaka, by ruszyć z pierwszym prototypem. Ponadto bierzemy udział w konkursach, które mamy nadzieję rozwiążą się w najbliższym czasie. 

Jak sobie Pani wyobraża swój projekt po roku funkcjonowania? Na jakim będzie etapie?

Razem z zespołem dążymy do tego, by przyszły rok rozpocząć z gotowym prototypem. Wyobrażam sobie wypełnianie dokumentów i dogrywanie formalności kolejnej rundy finansowania. Kładziemy ogromny nacisk na płynność, dlatego już teraz myślimy o kontaktach z inwestorami rund późniejszych. Chcąc robić startup w medtechu jest to konieczne, ponieważ zanim rozpoczniemy sprzedaż konieczna jest certyfikacja. Nie przeraża nas to jednak, bo wiemy dlaczego to robimy, wiemy co jest konieczne do osiągnięcia celu i małymi krokami z każdym miesiącem zbliżamy się do niego. Rynek wrócił do pozytywnego nastawienia do deeptechu, mimo tego że świat inwestycyjnych wyhamował. Pandemia pokazała, że cierpliwy kapitał jest kluczowy dla społeczeństwa i dzięki temu wydaje mi się że mimo mniejszego zaufania inwestorów jest dużo większa otwartość na projekty takie jak nasz. 

Czy ma Pani plan B na wypadek niewypalenia projektu?

A czemu miałby się zakończyć fiaskiem?! A tak na serio, to na każdej porażce się uczymy, to, że coś nie wypali biznesowo nie oznacza, że nie ma sensu. Nasze rozwiązanie jest dla pacjenta, dla ludzi, więc jeśli nie biznesowo to na pewno dalej będę go rozwijała klinicznie. Ponieważ cała przygoda związana z realizacją startupu jest efektem niezwykłej pasji, a dojście do momentu, w którym jesteśmy teraz, już jest dla mnie ogromnym sukcesem. Przemiana, która we mnie nastąpiła przez ostatni rok oraz ogromna ilość pracy i nauki są dla mnie nieoceniona wartością, które niezależnie od finalnego efektu wybrzmią jako sukces. Jednak odpowiadając na pytanie: nie mam planu B. Poświęcam się w 100% projektowi, bo wierze w niego. Zresztą tak, jak cały nasz zespół.

Jakie napotkała Pani do tej pory trudności i jak sobie z nimi poradziła?

Praca nad pierwszym startupem na wczesnym etapie rozwoju wiąże się często z łączeniem jej z pracą na etat – a przynajmniej tak jest w moim przypadku. Ponadto mi dochodzi trzeci etat jakim jest samotne wychowywanie syna. Najtrudniejsze dla mnie było połączenie tych wszystkich aspektów, szczególnie w zgodzie ze sobą by być perfekcyjna w każdym z elementów. Zaczęło się to wiązać z brakiem snu, zapominaniem o posiłkach oraz ogólnym rozbiciem przez brak aktywności fizycznej. Ciężko pracuję nad osiągnięciem balansu. Pomaga mi w tym praca z moja mentorką, co jest możliwe dzięki programowi akceleracyjnemu Biznes w Kobiecych Rękach. To maraton a nie sprint, więc trzeba zbierać siły!  

Co poradziłaby Pani innym kobietom, które mają wiedzę i chciałby założyć startup, ale przeraża je myśl, że się nie uda?

Najważniejszą rzeczą, którą od zawsze powtarza mi mój tata to to, że światem rządzi strach. Przede wszystkim poradziłabym, by się niczego nie bać. Od dawna do życia podchodzę schematem: co najgorszego się może stać, akceptuje to, a potem i tak robię swoje. Oczywiście podejmowanie decyzji wymaga dużej ilości analiz, szczególnie gdy w grę wchodzą pieniądze. Jednak na etapie założenia startupu, w największej ilości poświęca się swój własny czas. A jeśli naprawdę chce się to robić, to takie poświęcenie nigdy nie jest na marne. Jak już wspomniałam, człowiek najwięcej uczy się na porażkach, zatem nawet porażka jest na końcu wygraną, ponieważ dała nieoceniona lekcję, która w przyszłości może zaowocować czymś naprawdę wielkim i pięknym.

Zatem nie poddawajcie się, szukajcie siebie i swoich pasji. Otwierajcie się na wzorce, proście o pomoc bo wiele doskonały rozwiań takich ratujących świat jeszcze nie ujrzało światła dziennego właśnie przez strach. 

Skąd bierze Pani motywację do działania w przypadku tego pomysłu?

Moja motywacja w przypadku tego rozwiązania jest bezpośrednio związana z końcowym odbiorcą: pacjentem onkologicznym. Doświadczenia związane z chorobami nowotworowymi w rodzinie, jak również dotychczasowe obserwacje podczas pracy klinicznej sprawiły, że nawet drobna możliwość przyczynienia się do poprawy komfortu i jakości leczenia jest dla mnie na wagę złota. 

Proszę dokończyć zdanie: Mój startup odniesie sukces, kiedy…

…nasze urządzenie uzyska certyfikacje i skorzystają z niego pierwsi pacjenci.

Proszę dokończyć zdanie: Kobiety stanowią mniejszość w świecie startupów, bo…

…uważa się, że nie są wystarczająco twarde by prowadzić tak ryzykowne przedsięwzięcie. Często patrzy się na nie z góry, nie dopuszczając do tych samych możliwości co mężczyzn. Na szczęście to się zmienia, kobiety udowadniają, ile mają nieocenionych pomysłów oraz siły do ich realizacji.

 

Anna Czubowicz 

Fizyk medyczny z klinicznym doświadczeniem w radioterapii. Pasjonatka innowacyjnych rozwiązań w fizyce medycznej. Propagatorka spersonalizowanego podejścia do pacjenta onkologicznego. Innowatorka w zakresie wykorzystywania metod 3D w radioterapii nowotworów skory oraz położonych blisko pod jej powierzchnia. Founder startupu deeptechowego (medtech). Jest uczestniczką programu Biznes w Kobiecych Rękach organizowany przez Sieci Przedsiębiorczych Kobiet i finansowany przez Citi Foundation i Fundację Citi Handlowy.

 

Przeczytaj o innych kobietach tworzących startupy:

Chcesz finansowanie? Udowodnij, że dowieziesz projekt do fazy monetyzacji – Ada Jakimowicz (WOA)

Decyzje, które podejmuję w biznesie są oparte na danych, a nie emocjach – dr Izabela Zawisza