177. Partiokracja.

okolicepiecdziesiatki.wordpress.com 4 miesięcy temu

Nie przepadam za szufladkowaniem, nie wiem jednak co zrobić, by temu zapobiec. Globalna Szuflandia mnie przeraża, bo gatunek ludzki ma tę brzydką cechę, iż prócz dzielenia, dodaje w pakiecie ocenę podzielonych. Zawartość szufladki A uznajemy za fajną, a zawartość B za niefajną i dodatkowo, niczym ostatni idioci życzymy sobie, by ta ocena była aktualna po wsze czasy mimo zmian zachodzących w szufladzie, choć jabłuszko wrzucone do szufladki A dawno już zgniło, za to pestka z szufladki B rozwinęła się w piękną roślinę.

Od kiedy szufladkę z napisem „demokracja” uznano za najlepszą, w całej Szuflandii zaczęły powstawać szuflady oznaczone w ten sposób. Demokracja taka, demokracja sraka. To felieton, nie praca naukowa, więc ograniczę się do subiektywnego stwierdzenia, iż nie do końca jestem przekonany, czy gdziekolwiek przez dłuższy czas funkcjonował ten ustrój, a już z całą pewnością, jeżeli choćby gdzieś udało się go zasiać, to z czasem (i to dość krótkim) zmienił się w coś innego. Może gdzieś tam pracują nad przywróceniem demokracji, a w innym miejscu nad jej zasianiem…, oby. Tym niemniej wątpię w jej istnienie w czystej postaci.

Skoro nie mamy demokracji, to co mamy? Nie piszę o Rosji, nie piszę o Bliskim, ani Dalekim Wschodzie, ale o Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. By odpowiedzieć, muszę utworzyć kolejną szufladkę, tylko z innym napisem, więc trochę się sam zapędziłem w kozi róg. Poddaję się. Widocznie i ja potrzebuję pewnej systematyki. Historyjka dla rozluźnienia, szczątkowo przeze mnie już na tym blogu wspominana.

Rage Against The Machine – Killing In The Name

Pan D. i pan W. są z tego samego pokolenia. Obaj inteligentni, obaj przystojni, obaj ambitni, obaj uniknęli w dzieciństwie skrajnej nędzy, która była udziałem ich rówieśników z obszarów gęstej patologii. Na studiach okazało się, iż pan D. nie był w stanie ukończyć uczelni, którą pan W. skończył z pierwszą lokatą. Pan D. zmienił więc uczelnię. Został prawnikiem, a pan W. inżynierem. Początkowo poziom życia W. był wyższy od D., ale później nastąpiła zmiana. Okazało się, iż z chwilą gdy D. dostał wsparcie polityczne, nagle zaczął zarabiać dwukrotnie więcej, niż W., który w swej dziedzinie był już ekspertem. Przyznać należy, iż umiejętności miękkie D. były ekstremalnie wysokie (powiedzieć, iż był przyjacielem wszystkich, to nic nie powiedzieć), więc za czasów PiS wskoczył na naprawdę wysoki pułap. Nie dlatego, iż był partyjniokiem, ale dlatego, iż był chorągiewką, taką Marylą Rodowicz biznesu. Uderzał w popularne nutki, był na każdym narodowo-biznesowym „Opolu”. I choć niektórzy konkurenci byli już w „La Scali”, a ich śpiew był więcej niż wyrafinowany, to ich fortuna była przy fortunie D. niemal niewidoczna, gdyż miał on płacone z kasy państwowej, a nie jak zwykli wirtuozi, z korporacyjnej. Trochę zachwiała tym wszystkim zmiana władzy, choć bufor w postaci rekompensaty za zakaz pracy dla konkurencji oraz odprawy pieniężnej sprawiał, iż D. nie odczuwał utraty etatu. Ponieważ jednak wypłaty rekompensaty nie są wieczne, początkowo martwiłem się o niego, to w końcu mój przyjaciel. Gdy jednak usłyszałem od W., iż D. ma już „AWARYJNĄ ROBOTĘ” za 30 tysięcy miesięcznie i tylko szuka drogi powrotu na pułap, do którego przywykł, martwić się przestałem. Przepraszam za to powtórzenie ledwie miesiąc wcześniej przytoczonego faktu, ale jest mi to potrzebne w dalszej części tekstu.

Teraz trochę porównań. D., który nie był w stanie ukończyć uczelni W., na stanowiskach, do których zdążył przywyknąć, zarabiał od niego dwukrotnie więcej, mimo iż to W. jest ekspertem, jakich jest zaledwie kilku, bądź kilkunastu w Polsce. Oczywiście D. mający za sobą przynajmniej całą uczciwą ścieżkę awansów szczebel po szczeblu (nikt nie zrobił z niego dyrektora od razu po studiach lub po zajmowaniu stanowiska kierownika szatni), zarabiał 2 razy mniej, niż Obajtek w Orlenie (wcześniej wójt Pcimia bez żadnej ścieżki zawodowej, iż tak przypomnę i absolwent słynnej na całym zaświecie uczelni zwanej Prywatną Wyższą Szkołą Ochrony Środowiska w Radomiu). Dokładnych porównań do zarobków Koteckiej-Ziobro z Link 4 (wcześniej dziennikarki), czy dwórek Glapińskiego z NBP (wcześniej nauczycielek) nie chce mi się szukać, ale to podobne rzędy wielkości, co zarobki D.! Brat eksperta W., również inżynier, dokładnie po tej uczelni, której nie potrafił skończyć D., zarabia jakieś 8 razy mniej, niż D., mimo długiej praktyki, języków, a choćby dość pracochłonnego, dwukrotnego przekwalifikowania – i to w pracy projektowej (w odróżnieniu od z zawodu dyrektorów, którzy czymś tam zarządzają, ale niezbyt jest istotne czym, gdyż i tak niezbyt się w tym orientują, bo to przecież nie tak ważne jak ZNAJOMOŚCI PARTYJNE). Porównujmy dalej. Przeciętny dyrektor szkoły zarabia okrągłe 10 razy mniej od D., a moja małżonka z trzema fakultetami mogłaby liczyć w szkole na jakieś 12 razy mniej. Że mniej, to małe piwo, ale przede wszystkim, nie miałaby żadnych, ale to absolutnie żadnych perspektyw, żeby zarabiać tylko 5 razy mniej niż D. (10 razy mniej, niż Obajtek) – po prostu choćby by tego pułapu nie widziała z oddali. O zarobkach Mariusza Wełny nie wspomnę…, żarcik taki….

Kabaret Mumio – Mariusz Wełna

Jak mam zatem nazwać ustrój, w którym dzieją się takie rzeczy? Ja wybieram PARTIOKRACJĘ, przy czym słowa „partia” nie ograniczam do znaczenia partii politycznej, ale raczej jestem bliższy znaczenia „potężna, zorganizowana grupa ludzi”. Niegdyś, powiedzmy za czasów potopu szwedzkiego, gdy Kmicic zebrał partię, chodziło o grupę zabijaków. Dziś raczej nic wielkiego by taka kupa zbrojna nie osiągnęła. Grupa o jakiej ja myślę, to partie polityczne, sądy, prokuratura, kler, wielkie banki. Powiecie, iż przecież przez cały czas ludzie głosują i mogą startować w wyborach, ale przecież bez poparcia wielkich partii (w sensie potężnych grup nacisku), i tak nikt o nich nie usłyszy, chyba iż w formie jakiegoś kuriozalnego żartu. A najbardziej bolesny dowód tej hipotezy przybył do nas dzisiaj z USA. Możesz być przestępcą (skazanym), szowinistycznym przygłupem na krawędzi demencji z ego rozdętym swym narcyzmem pod niebiosa i wygrać. NARÓD Z PARTIĄ, iż tak zażartuję gorzko!

Grzegorz Halama – Tak mówiła mi ciocia

PARTIOKRACJA, moja nowa szufladka nazywa się PARTIOKRACJA.

Idź do oryginalnego materiału