Niemieckie szparagi to coś więcej niż sezonowy produkt. To kulinarny symbol, powód do lokalnych świąt i niemal narodowy fetysz, który trafia na stoły każdej wiosny. Jednak zanim trafią na talerz, muszą zostać manualnie zebrane z pól, a to zadanie, jak pokazuje relacja niemieckiego reportera opublikowana na łamach "Bilda", jest morderczo wymagające. Podczas jednodniowego eksperymentu w miejscowości Busendorf dziennikarz miał okazję sprawdzić, jak wygląda życie pracowników sezonowych - w tym wielu Polaków - od świtu do popołudnia. Efekt? Szczere zdumienie i konkretne liczby.Reklama
Polacy w Niemczech, czyli szparagowy biznes od zaplecza i niełatwe realia niemieckiej plantacji
Reporter "Bilda" postanowił na własnej skórze przekonać się, jak wygląda praca przy zbiorze szparagów. Trafił na plantację w Brandenburgii, gdzie co roku zatrudniani są pracownicy z Polski i Chorwacji. Na miejscu przywitał go polski brygadzista Staszek, który od ponad trzech dekad nadzoruje sezonowe zespoły. Jego powitanie było jednoznaczne: "To ciężka praca, zobaczymy, jak długo wytrzymasz".
Zadanie dziennikarza? Zebrać szparagi z trzech rzędów o łącznej długości 2,7 kilometra. Z początku wydawało się to wykonalne. gwałtownie jednak okazało się, iż technika, tempo i wytrzymałość to warunki konieczne, by w ogóle ukończyć dzień pracy - nie mówiąc o zarobku.
Fizyczna granica - ból, pot i frustracja
Już po kilku godzinach pracy reporter notował pierwsze objawy przemęczenia. Szparagi, które zbierał, były często złamane lub zbyt krótkie, czyli takie, które trafiają do kategorii niekwalifikujące się do skupu. "Za to prawie nic by nie zapłacono" - zauważył w swojej relacji. Po południu - mimo iż wielu jego współpracowników kończyło już dzień - dziennikarz miał za sobą dopiero połowę wyznaczonego obszaru. "Ciągłe zginanie staje się torturą. Potykam się, boli mnie wszystko - ramiona, nogi, plecy" - relacjonował. Zmianę zakończył o 15:15, mając wciąż 400 metrów nieukończonego rzędu.
Choć praca przy szparagach może dawać wysokie zarobki, to wymagania są jasne: szybkość i wytrzymałość. Według danych "Bild", najlepsi sezonowi pracownicy osiągają choćby 20 tys. euro w sezonie, czyli około 85 tys. złotych. Sezon trwa zwykle 10 tygodni, a pensja składa się z podstawy i dodatku akordowego - około 1 euro za kilogram zebranych szparagów. Zarobki nie są więc równe dla wszystkich. Ci, którzy nie wyrabiają normy, zarabiają znacznie mniej. Efektywność to nie opcja, ale fundament w tym modelu biznesowym.
Gdzie się podziali niemieccy pracownicy?
Zaskakująco niewielu Niemców decyduje się dziś na taką formę zatrudnienia. Zapytany przez dziennikarza "Bild" o przyczyny tego stanu rzeczy, brygadzista Staszek mówi wprost: "Agencje pracy przestały przysyłać bezrobotnych 20 lat temu". Edward, jego brat, potwierdza te słowa. "Poddawali się po jednym dniu, czasem choćby po dwóch godzinach" - wyjaśnił mężczyzna w rozmowie z niemieckim dziennikarzem.
Jak wynika z zebranej na miejscu relacji, ostatni Niemiec, który przepracował pełny sezon, pojawił się pięć lat temu. Poprzedni - dziesięć lat wcześniej. "Dziwak, który pracował przez cały sezon" - tak został zapamiętany.
Reporter, mimo chęci i determinacji, nie sprostał zadaniu. Choć wytrwał do końca zmiany, nie udało mu się zebrać całego przydziału. Na koniec dnia nie miał wątpliwości. "Żaden Niemiec nie wykonuje tak ciężkiej pracy" - podsumował w relacji dla Bild.de.
Za Odrą bez zmian. Polacy przez cały czas filarem pracy fizycznej
Polacy wciąż stanowią jedną z najważniejszych grup pracowników cudzoziemskich w Niemczech. Jak wynika z danych opublikowanych przez Federalną Agencję Pracy (Bundesagentur für Arbeit), w czerwcu 2024 roku w RFN pracowało około 532 000 obywateli Polski.
To plasuje Polaków na drugim miejscu wśród najliczniejszych grup imigrantów pracujących w Niemczech - zaraz po obywatelach Turcji. Dane potwierdzają, iż mimo rosnących wymagań i kosztów życia w Niemczech, nasi rodacy przez cały czas chętnie podejmują pracę za zachodnią granicą. Głównie w rolnictwie, logistyce, opiece i przemyśle.
Statystyki Bundesagentur für Arbeit potwierdzają też trend stabilnej obecności Polaków na niemieckim rynku pracy. Choć w debacie publicznej pojawiają się szacunki mówiące choćby o milionie aktywnych zawodowo Polaków w Niemczech, to właśnie dane urzędowe z czerwca 2024 r. pozostają najbardziej wiarygodnym punktem odniesienia.
Agata Jaroszewska