Witamy Państwa ciepło jak zwykle, z niezwykłymi książkowymi niespodziankami – też jak zwykle. Wiele mówi się w ostatnim czasie o geopolitycznych przetasowaniach, politycy, politolodzy i dziennikarze główkują, w co gra Donald Trump i czy czekają nas przetasowania sojuszy. W jakąkolwiek stronę potoczy się ta rozgrywka, odbywa się i będzie odbywać w ramach różnych strategii dyplomatycznych. Dlatego w kolejnym książkowym „Skanerze” WEI zapraszamy do zapoznania się z pięcioma książkami poświęconymi dyplomacji. Smacznego!
1. John J. Mearsheimer, Sebastian Rosato, „Jak myślą państwa. Racjonalność w polityce zagranicznej”
John J. Mearsheimer, znany twórca teorii realizmu ofensywnego i profesor Uniwersytetu w Chicago, oraz Sebastian Rosato, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Notre Dame, stawiają w tej książce odważną tezę: państwa w większości przypadków działają racjonalnie, choćby jeżeli ich decyzje nie zawsze prowadzą do sukcesu. Autorzy definiują racjonalność jako proces decyzyjny oparty na uporządkowanych procedurach i wiarygodnych teoriach, które tłumaczą mechanizmy rządzące światem. To podejście odróżnia ich od wielu badaczy, którzy w konfliktach międzynarodowych widzą chaos, emocje czy irracjonalność.
Książka zabiera nas w podróż przez historię, analizując decyzje przywódców w kluczowych momentach – od obu wojen światowych, przez zimną wojnę, aż po współczesność, w tym decyzje George’a W. Busha czy Władimira Putina. Mearsheimer i Rosato przyglądają się, czy te wybory były racjonalne, gdy ich skutki okazały się katastrofalne. Na przykład, analizując inwazję Putina na Ukrainę, autorzy argumentują, iż opieranie polityki zagranicznej na założeniu, iż przeciwnik jest irracjonalny, może prowadzić do poważnych błędów – takich jak obecny konflikt. To spojrzenie zmusza do zastanowienia: czy Zachód, oskarżając Rosję o „irracjonalność”, nie przeoczył jej własnych, logicznych z jej perspektywy, motywacji?
Jednym z najmocniejszych punktów książki jest jej historyczne zakorzenienie. Autorzy sięgają po przykłady, które nie tylko ilustrują ich tezy, ale też pozwalają czytelnikowi lepiej zrozumieć dynamikę polityki międzynarodowej. Analiza decyzji podejmowanych w czasie zimnej wojny pokazuje, jak państwa, mimo wzajemnej nieufności, działały w ramach pewnych przewidywalnych schematów. Z kolei rozdziały poświęcone współczesności – jak wspomniana wojna na Ukrainie – podkreślają, iż racjonalność nie oznacza moralności ani skuteczności. Państwo może działać logicznie, ale w oparciu o błędne założenia, co prowadzi do porażki.
Książka zmusza do myślenia o tym, jak postrzegamy decyzje innych państw – czy naprawdę są one tak „irracjonalne”, jak często zakładamy? To szczególnie ważne w obecnych czasach, gdy napięcia między mocarstwami, jak USA, Chiny czy Rosja, wciąż rosną. Dla czytelników zainteresowanych politologią, historią czy po prostu zrozumieniem, dlaczego świat wygląda tak, jak wygląda, ta książka to perełka.
2. G. John Ikenberry, „Po zwycięstwie”
John Ikenberry, profesor polityki i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Princeton, jest jednym z najbardziej cenionych przedstawicieli liberalnego instytucjonalizmu w teorii stosunków międzynarodowych. W „Po zwycięstwie” stawia pytanie: dlaczego niektóre mocarstwa po wygranych wojnach decydują się na budowanie trwałego porządku opartego na instytucjach, zamiast narzucać swoją dominację siłą? Odpowiedź autora opiera się na koncepcji „strategicznej powściągliwości” – idei, iż zwycięskie państwa, takie jak Stany Zjednoczone po II wojnie światowej, świadomie ograniczają swoją władzę, tworząc instytucje międzynarodowe, które wiążą zarówno ich samych, jak i inne kraje, w zamian za długoterminową stabilność.
Ikenberry analizuje trzy najważniejsze momenty w historii: pokój westfalski w 1648 roku, który zakończył wojnę trzydziestoletnią, porządek wiedeński po wojnach napoleońskich w 1815 roku oraz powojenny ład po 1945 roku, zdominowany przez USA. W każdym z tych przypadków zwycięzcy – czy to mocarstwa europejskie, czy Stany Zjednoczone – wybierali różne strategie, ale to podejście Amerykanów po II wojnie światowej Ikenberry uważa za najbardziej skuteczne. Stworzenie takich instytucji jak ONZ, NATO czy system Bretton Woods nie tylko zapewniło stabilność, ale też pozwoliło USA na utrzymanie hegemonii w sposób, który był akceptowalny dla innych państw. Autor podkreśla, iż kluczem do sukcesu była zdolność do budowania sojuszy i dawania mniejszym krajom poczucia, iż mają głos w nowym porządku.
Ikenberry nie poprzestaje na historycznej analizie – jego książka jest także próbą zrozumienia, dlaczego współczesny porządek międzynarodowy, oparty na liberalnych instytucjach, znajduje się w kryzysie. Autor wskazuje na rosnące napięcia między USA a Chinami, erozję multilateralizmu i wzrost nacjonalizmu jako czynniki, które podważają system stworzony po 1945 roku. Co ciekawe, Ikenberry nie traci optymizmu – wierzy, iż liberalny porządek można zreformować, jeżeli państwa znów nauczą się strategicznej powściągliwości i współpracy. To szczególnie aktualna refleksja w kontekście obecnych wydarzeń, takich jak wojna na Ukrainie czy rywalizacja mocarstw w Indo-Pacyfiku.
Mocną stroną książki jest jej klarowność i solidne osadzenie w teorii stosunków międzynarodowych. Ikenberry z łatwością łączy analizę historyczną z teoretycznymi ramami, co czyni „Po zwycięstwie” lekturą zarówno dla akademików, jak i dla osób po prostu zainteresowanych polityką międzynarodową. Jego argumenty są poparte licznymi przykładami, a styl, choć akademicki, pozostaje przystępny. Na przykład opis negocjacji po I wojnie światowej, które doprowadziły do traktatu wersalskiego – i jego późniejszej porażki – pokazuje, jak brak strategicznej powściągliwości może prowadzić do niestabilności i nowych konfliktów.
Czy książka ma słabe strony? Niektórzy czytelnicy mogą zarzucić Ikenberry’emu, iż jego wiara w liberalny porządek bywa zbyt idealistyczna. Krytycy realizmu, jak John Mearsheimer, mogliby wskazać, iż autor przecenia rolę instytucji, a niedocenia brutalnych realiów walki o władzę między mocarstwami.
Ikenberry zmusza nas do zadania sobie pytania: czy w świecie rosnących napięć i rywalizacji mocarstw możliwe jest odbudowanie współpracy opartej na instytucjach? To lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak powstawał współczesny świat i dlaczego jego fundamenty zaczynają się chwiać.
3. Jacek Kluczkowski, „Przypadki i wpadki dyplomaty”
Jacek Kluczkowski, historyk z wykształcenia, a z zawodu dziennikarz i dyplomata, zabiera nas w podróż przez swoją karierę, która – jak sam przyznaje – nie była typowa. Nie szedł utartą ścieżką profesjonalnej służby zagranicznej, a jednak znalazł się w samym centrum wydarzeń, które kształtowały relacje polsko-ukraińskie. Książka obejmuje okres, gdy Kluczkowski pełnił istotne role w administracji państwowej – od pisania przemówień dla prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, przez koordynowanie zespołu doradców premiera Marka Belki, aż po stanowisko ambasadora RP w Ukrainie w latach 2005–2010. To właśnie ten ostatni etap, związany z ukraińską „pomarańczową rewolucją” w 2004 roku, stanowi serce jego wspomnień.
Autor z bliska obserwował historyczne wydarzenia w Kijowie, będąc częścią międzynarodowej misji mediacyjnej i obrad Okrągłego Stołu, które pomogły rozładować napięcia po sfałszowanych wyborach. Kluczkowski nie tylko relacjonuje te wydarzenia, ale też uchyla drzwi do dyplomatycznej kuchni – pokazuje, jak wyglądają negocjacje, jak buduje się politykę zagraniczną i jak czasem drobne nieporozumienia językowe (jak zabawna pomyłka z szyldem „kniżkowa policja”) mogą wpływać na codzienność dyplomaty. Jego opowieści o współpracy z barwnymi postaciami ukraińskiej sceny politycznej, takimi jak Julia Tymoszenko czy Wiktor Juszczenko, dodają książce kolorytu i pozwalają lepiej zrozumieć dynamikę tamtego czasu.
Nie mniej interesujące są fragmenty dotyczące mniej znanych epizodów, jak kulisy wspólnej inicjatywy Polski i Ukrainy w organizacji Euro 2012. Kluczkowski, uczestnicząc w negocjacjach z Hryhorijem Surkisem, odsłania, jak ambitne projekty międzynarodowe rodzą się z determinacji, ale i z przypadku. To także opowieść o odbudowie Cmentarza Orląt Lwowskich – symbolu trudnej polsko-ukraińskiej historii – gdzie autor, wspólnie z Andrzejem Przewoźnikiem, musiał balansować między historycznymi emocjami a polityczną pragmatyką.
Jeśli interesują Cię kulisy „pomarańczowej rewolucji”, polsko-ukraińskie relacje czy po prostu życie dyplomaty „od kuchni”, ta książka jest dla Ciebie.
4. Marek Kornat, „Tymczasowy przyjaciel”. Józef Lipski – ambasador polski w III Rzeszy”
Józef Lipski (1894–1958) był postacią nietuzinkową. Pochodzący z wielkopolskiego ziemiaństwa, wychowany w atmosferze nieufności wobec Niemców, stał się jednym z najlepiej poinformowanych polskich dyplomatów w Berlinie. Kornat, ceniony historyk i sowietolog, przedstawia jego życie z dbałością o szczegóły, opierając się na nowych źródłach, które rzucają świeże światło na jego berlińską misję. Lipski, przyjęty do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w 1919 roku, gwałtownie stał się ekspertem od spraw niemieckich. Kluczowym momentem jego kariery było negocjowanie polsko-niemieckiego układu o nieagresji z 1934 roku, który miał być fundamentem polityki równowagi między Polską a III Rzeszą – polityki, której architektami byli Józef Piłsudski i Adolf Hitler.
Kornat skupia się na berlińskim okresie Lipskiego (1933–1939), który był zarówno szczytem jego kariery, jak i jednym z najtrudniejszych wyzwań w historii polskiej dyplomacji. Jako ambasador, Lipski wierzył w możliwość utrzymania równowagi między Polską a Niemcami, mimo rosnącej potęgi III Rzeszy. Autor analizuje, jak Lipski postrzegał ekspansywne cele Hitlera w latach 1934–1938, i kwestionuje powszechne tezy o rzekomej naiwności polskiej dyplomacji. Kornat przekonuje, iż Lipski nie ufał zapewnieniom niemieckim, a jego działania były próbą kupienia czasu dla Polski w coraz bardziej napiętej sytuacji międzynarodowej. Szczególną uwagę poświęca momentom przełomowym, jak rozmowy z Joachimem von Ribbentropem w 1938 roku, gdy Niemcy zażądały przyłączenia Gdańska do Rzeszy – Lipski stanowczo odmówił, zdając sobie sprawę, iż wojna staje się nieuchronna.
Kornat poddaje rewizji stereotypy o polsko-niemieckiej „zażyłości” w latach 1934–1938 oraz o rzekomym zaufaniu polskich elit do Hitlera. Pokazuje, iż Lipski, choć gotów do ustępstw w drobniejszych kwestiach, był nieugięty, gdy chodziło o suwerenność Polski. Jego postawa w ostatnich miesiącach przed wybuchem wojny – szczególnie po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow – jest przykładem dyplomaty, który, mimo świadomości nadchodzącej klęski, zachował godność i honor.
Nie można jednak pominąć kontrowersji wokół postaci Lipskiego. W 2019 roku Władimir Putin zarzucił mu antysemityzm, co wywołało oburzenie w Polsce. Kornat, podobnie jak inni historycy, stanowczo odpiera te oskarżenia, wskazując, iż Lipski aktywnie wspierał polskich Żydów w Rzeszy, m.in. interweniując u Hitlera po Polenaktion w 1938 roku, by umożliwić im powrót i zabezpieczenie majątku. Te działania świadczą o jego pragmatyzmie i trosce o obywateli, a nie o antysemickich uprzedzeniach.
Na koniec, pozycja klasyczna o „przedłużeniu dyplomacji”, czyli sztuce wojny. Ten traktat militarny pochodzący z VI wieku p.n.e., to dzieło, które idealnie wpisuje się w tę misję. Choć napisane ponad 2500 lat temu w Chinach epoki Walczących Królestw, pozostaje jednym z najczęściej cytowanych tekstów o strategii, nie tylko w kontekście wojennym, ale także w zarządzaniu, negocjacjach czy polityce międzynarodowej.
Sun Tzu, którego historyczność bywa przedmiotem debat (niektórzy badacze sugerują, iż mógł być zbiorem mądrości wielu strategów), stworzył dzieło składające się z 13 rozdziałów, z których każdy koncentruje się na innym aspekcie prowadzenia wojny. Traktat, liczący zaledwie około 6000 znaków w oryginalnym chińskim tekście, jest zadziwiająco zwięzły, ale pełen głębokich spostrzeżeń. najważniejsze przesłanie Sun Tzu brzmi: wojna to sztuka, a nie chaos – wymaga precyzyjnego planowania, zrozumienia przeciwnika i umiejętności wykorzystania okoliczności. Jego najsłynniejsze maksymy, takie jak „Zwyciężać bez walki to szczyt umiejętności” czy „Znaj swojego wroga i siebie samego, a w stu bitwach nie doznasz klęski”, stały się fundamentem strategicznego myślenia.
Co ciekawe, „Sztuka wojny” nie gloryfikuje konfliktu. Sun Tzu wielokrotnie podkreśla, iż wojna jest ostatecznością, a największym zwycięstwem jest pokonanie wroga bez użycia siły – poprzez dyplomację, dezinformację czy osłabienie jego morale. To podejście kontrastuje z zachodnią tradycją militarną, która często stawia na bezpośrednią konfrontację, i może być szczególnie inspirujące w dzisiejszych czasach, gdy świat walczy z napięciami między mocarstwami, jak USA i Chiny, gdzie „wojna” toczy się często na poziomie gospodarczym czy informacyjnym.
Historyczny kontekst „Sztuki wojny” również zasługuje na uwagę. Sun Tzu działał w okresie chaosu w Chinach, gdy liczne królestwa walczyły o dominację. Jego rady były odpowiedzią na realia tamtej epoki, ale ich uniwersalność sprawiła, iż traktat zyskał popularność na całym świecie. W XX wieku „Sztuka wojny” była studiowana przez przywódców wojskowych, takich jak generał Douglas MacArthur, a Mao Zedong inspirował się nią podczas chińskiej wojny domowej. Współcześnie jest lekturą obowiązkową nie tylko dla strategów wojskowych, ale też dla menedżerów – w Japonii i USA w latach 80. stała się wręcz biznesowym bestsellerem.
Czy książka ma słabe strony? Dla współczesnego czytelnika „Sztuka wojny” może wydawać się momentami zbyt lakoniczna – Sun Tzu nie rozwija swoich myśli, pozostawiając wiele miejsca na interpretację. To, co dla jednych jest siłą (zwięzłość i uniwersalność), dla innych może być wadą, szczególnie jeżeli oczekują szczegółowych przykładów. Ponadto, niektóre fragmenty, jak te dotyczące szpiegostwa czy surowego dyscyplinowania armii, mogą wydawać się odległe od dzisiejszych standardów etycznych. Warto jednak pamiętać, iż Sun Tzu pisał w zupełnie innych realiach kulturowych i historycznych.