Od momentu, w którym bzdurą okazały się twierdzenia demagogów liberalnej ekonomii, mówiące, iż 500+ wywróci politykę finansową III RP, politycy opozycji i posłuszne im media zmieniły narrację wobec tego programu. 500+ miał odtąd być pewnym, niezbywalnym elementem polskiej polityki społecznej, którego nikt ludziom nie odbierze.
Po kongresie programowym PiS z 13 maja, w którym Kaczyński zapowiedział waloryzację programu do 800 zł widzimy, iż sztandarowy program rządu Szydło będzie podlegał targom politycznym, a opozycyjna deklaracja niezbywalności 500+ jest grubymi nićmi szyta.
Zdecydowanym przeciwnikiem programu jest Konfederacja, partia mająca stały elektorat na poziomie 10% i w wielu sondażach plasująca się na trzecim miejscu społecznego poparcia. Część z Was powie pewnie, iż Konfederacja nie jest partią opozycyjną; ja jednak proponuję poczekać do koalicyjnych pertraktacji po jesiennych wyborach.
Przedziwną woltę w sprawie podniesienia świadczenia wykonała PO postulując waloryzację do 800 zł już w czerwcu 2023. A adekwatnie nie sama Platforma, tylko jej lider Donald Tusk. Trzeba wielkiej naiwności bowiem, by domniemywać, iż w ciągu 24h udało się gdańskiemu liberałowi odbyć szerokie konsultacje z dołami partii czy jej ekonomicznymi ekspertami. Widać, iż PO traktuje 500+ jako oręż w doraźnej politycznej walce i jako taki odrzuci go, kiedy tylko przestanie być potrzebny. O Lewicy w tym kontekście nie warto wspominać, ponieważ jest z własnej woli marnym kwiatkiem do liberalnego kożucha.
Przeciwna waloryzacji 500+ jest partia Archanioła Hołowni, natomiast jej wyborczy partner – PSL – mówi o waloryzacji tylko dla pracujących. Brak podniesienia świadczenia i pozbawienie go waloru powszechności to droga do uśmiercenia programu na raty, o czym doskonale politycy tych dwóch formacji flirtujących z darwinowskim liberalizmem wiedzą.
Kolejnym przeciwnikiem waloryzacji 500+ jest lider Związkowej Alternatywy, a więc nieformalnej związkowej przybudówki Silnych Razem Piotr Szumlewicz. Na swoim Twitterze postuluje on zmniejszenie świadczenia i powiązanie go z kryterium dochodowym.
Pojawiają się też oddolne pomysły, by 500+ przekazać samorządom tak, by o zagospodarowaniu tych środków decydowali mieszkańcy w ramach budżetu partycypacyjnego. Taką ideą na antenie TOKFM błysnęła prof. Anna Wojciuk, reprezentująca stowarzyszenie Inkubator Umowy Społecznej.
Jaka powinna być odpowiedź osób najbardziej zainteresowanych programem, a więc kilkunastu milionów rodziców, którym często 500+ pozwala połatać domowy budżet?
Ano: KWITUJEMY ODBIÓR, ŻADAMY WIĘCEJ! Owe „więcej” powinno oznaczać nie tylko jednorazowe podniesienie świadczenia w roku wyborczym, ale też jego coroczną waloryzację minimum o stopę inflacji oraz rozszerzenie świadczenia na studiujące dzieci.