

AGENT TOMEK
W szukaniu pracy jestem FANATYKIEM mixu strategii totalnej – Blitzkrieg z elementami AGILE. W dużym uproszczeniu: ASAP wypuszczamy grywalne CV i Linkedin. Bez zbędnej rozgrzewki, tuszowania błędów życia korektorem, bez dopieszczania każdego przecinka pod ATSy bo to nie o to chodzi. Ma działać, a nie błyszczeć! Przecież nie budujesz TADŻ MAHAL i nikt z tego nie będzie z strzelał.
Jak powtarza moja koleżanka – Diablica Kariery:
– LinkedIn ma być dopracowany na tyle, żeby był zrozumiały dla średnio rozgarniętego rekrutera po zawodówce (czyt. psychologii czy socjologii).
GOTOWE?
Znakomicie, czas wprawić maszynę w RUCH i sprawdzić CO TAM JAK TAM na ukrytym rynku pracy!
Nie czekasz POKORNIE, aż świat zapuka do Twoich drzwi i nieśmiało zapyta:
– Czy to dobry moment na rozmowę i w czym może pomóc?
Bierzesz sprawy w swoje ręce. Pastujesz buty – jeżeli to nie AIRMAXY, zakładasz i wychodzisz.
Uśmiechasz się przy tym jak głupi do sera, prowokujesz przypadki, podajesz rękę temu światu, testujesz, ryzykujesz, odpadasz, wygrywasz, przegrywasz, płaczesz, podnosisz się, wracasz, obserwujesz, coś zmieniasz.
Nie chodzi w tym wszystkim o perfekcję, tylko o TEMPO, wyczucie i refleks!
Bo najlepsze oferty znikają szybciej niż „markowe” ROLEXY z wątłych nadgarstków na placu SZEMBEKA.
Opamiętaj się w AMOKU improwizacji i uważaj, żeby nie przesadzić! Nie robisz drugiego CYBERPUNKA i nie jesteś wczesnym MBANKIEM.
Robimy plan, który działa i nie oszukuje, iż jest grywalny.
Cel: wygenerowanie jak największej liczby FINAŁÓW rekrutacyjnych tak, aby w podobnym czasie mieć do porównania minimum dwie oferty pracy.
Każda realna, spisana przez SKRYBĘ z HR na PAPIRUSIE, leży na stole i mruga – bierz mnie! :XD
Wtedy zaczyna się najlepsza zabawa. Pojawiają się różne, dziwne rozterki i myśli.
Masz wrażenie jakbyś prowadził podwójną grę.
To uczucie najczęściej pojawia, gdy negocjujesz ostatnie etapy z pracodawcą. Z pracodawcą, który jest tym racjonalnym wyborem. To ten, którego akceptuje rodzina i bliscy. Oni sami chętnie poszliby do tej pracy zamiast Ciebie, ale nie mogą, bo nie są Tobą. Muszą jedynie robić swoje, czyli: PI3RDOLIĆ CIĄGLE TEN FARMAZON.
Rozum mówi tak trzeba, ale gdzieś tam hen za horyzontem, gdzieś o jeden most za daleko, na skraju tęczy, ślimaczy się EKSCYTUJĄCA rekrutacja.
NEVER ENDING STORY w jednej z tych SEXY firm dla których dałbyś się pociąć papierem do ksero zaraz po SGHu.
Wiesz o której mówię? Nie udawaj. Wiem iż wiesz. Mówię o tej do której wzdychasz jak nikt nie patrzy, kilka minut po 23:00. Po czym kasujesz ją z historii przeglądania i budzisz się rano tylko po to, żeby zacząć ten sam dzień, ale bez niej.
W końcu, decydujesz się podpisać opcję RACJONALNĄ, ale dalej flirtujesz z tą wymarzoną.
Jeśli nie jesteś dobrze zakamuflowanym psychopatą to czujesz, gdzieś tam w środku jakbyś kogoś oszukiwał. Coś uwiera i to normalne. To głos rozsądku po cichu szepcze:
– Skończ to, wycofaj się po dżentelmeńsku, dopóki możesz wyjść z tego z TWARZĄ.
Wtedy do GRY wkracza Agent Tomek.
Nonszalancko jak to on. Z buta w nowe drzwi z IKEI. Pruska szkoła. W białym kapeluszu jak ALL CAPONE. W niebiańskim blasku fleshy i oparach absurdu z wody perfumowanej DIRTY BRUT.
Włosy rozpuszczone i przycięte na 6mm, koszula z rozpiętym drugim guzikiem. Zawsze zakładana bezpośrednio przed TEAMSAMI i składana pieczołowicie, zaraz po nich.
Co rano patrzy w to samo LUZZTRO co ty, ale nigdy nie dostrzegł w nim siebie.
Tak To Ty.
Ciary co? Już nie jesteś sobą graczu. Prowadzisz teraz podwójne życie Tomka ROZPRUWACZA – łamacza KORPO SERC. Twój Garmin zyskał nowe ukryte funkcje, mentalna zdolność kredytowa wzrosła i idziesz prosto na aferę. Sen o WARSZAWIE w normie. W TO DO na dziś tylko skok na BANK. Mazowiecka, piątek, piąteczek piątunio.
Wszystko fajnie, ale gdzieś nad ranem u ROMANA, zdajesz sobie sprawę, iż nie masz za bardzo z kim o tym wszystkim pogadać. Podpisałeś kilometry klauzul poufności bo jesteś TOPSECRET.
W sumie to o czym tu gadać? Pieprzyć to gadanie! choćby Woody Allen w końcu przerwał kiedyś swoją psychoanalizę – myślisz sobie i wierzysz w to. Czas odpalić Cohibe z 1966 i świętować swój MEKSYK 86 ale po swojemu. Na własnych zasadach!
– Ruleta Panie Romku!
Dla mnie WOODY skończył się jak NAPOLEON pod MOSKWĄ.
Miesiące przerzucania rekrutacyjnego gruzu i zasypywania rynku CV. Niezliczone ZONKI – finały rozmów bez finału, a obiecali, iż są na tak, a dziś ich nie ma. Zmiany decyzji i zwroty akcji. Kunktatorstwo, przeciąganie liny. Tani poker, drogi poker, żółty szalik i ciarki żenady jak ich teraz mijasz na ulicy. Udają, iż nie widzą.
W końcu jest ta druga oferta. Z trudem wykluta, trochę na siłę, ale jest. Ziszcza się Twój MOKRY SEN i PRACA MARZEŃ jest na wyciągnięcie ręki.
Dyskretnie prosisz ROMANA o drugie rozdanie.
– Ruleta dla WSZYSTKICH! – tłum jest z TOBĄ.
W końcu czas pokazać kto tu ma COHONES i podpisać nowy CYROGRAF.
Idziesz na całość wybierasz bramkę nr 1.
Stary HAJSER mówi:
– HOLD YOUR HORSES AMIGO.
NIE SŁUCHASZ STARYCH LUDZI.
Dalej lecisz klasykiem. Wypowiedzenie, pożegnanie AFRYKI po 3 miesiącach, wyduszasz z siebie groteskowe wyznanie:
– Czas na nowe wyzwania, trzymajcie się NARA, PAJACE” – szkoda iż nikt tak nie pisze, a mógłby – prawda MISIEQ?.
Nowe życie. NOWY TY, NOWY JA w ELDARADO S.A. – podśpiewujesz pod prysznicem i nakładasz drugą porcję szamponu GŁOWA&RAMIONA. Wiesz iż EFEKT WOW możesz zrobić tylko raz i nie możesz tego SPI*&^DOLIĆ.
Pierwszy dzień: entuzjazm jak w MIKOŁAJKI – przypadek, iż zaczynasz 6 grudnia?
Drugi: subtelna rysa na szkle.
Trzeci: masz wrażenie, iż w Twoje romantyczne wizje o przyszłości – przyjebał właśnie rozpędzony TOWAROWY z Łodzi do POZNANIA.
Marzenie okazuje się perfekcyjnie opakowaną POMYŁKĄ jak ten ROLEX z SZEMBEKA.
Dziś Tomek nie pisze ckliwych postów o TOKSYCZNEJ KULTURZE i ROZCZAROWANIACH KARIERY.
Po prostu znika z LinkedIna.
Kasuje profil i już tu nigdy nie wraca.
