Analiza ISBiznes.pl: Wizy USA będą droższe. Biznes ustępuje przed polityką

3 godzin temu

Administracja Donalda Trumpa ogłosiła, iż wizy pracownicze H-1B będą kosztowały 100 tys. dolarów rocznie przez cały okres obowiązywania. Alarm wśród wielkich amerykańskich firm skłonił administrację do uściślenia, iż chodzi o nowo wydawane wizy. Ale korporacje się dostosują – stworzą oddziały poza USA, które będą pracowały dla amerykańskich spółek. Nieoficjalne informacje mówią też o wielkich podwyżkach kosztów wiz studenckich F-1 i kształcenia zawodowego M-1

Od objęcia urzędu w styczniu br. nowa administracja i sam Donald Trump osobiście podjęli szereg inicjatyw mających na celu maksymalne ograniczenie imigracji do USA choćby w formie legalnej. w tej chwili działanie, które przekształca wizy H-1B w komercyjne, stanowi ostatni krok w dziedzinie przebudowy amerykańskiego rynku pracy, zwłaszcza jeżeli chodzi o osoby pracujące tymczasowo.

„Jeśli zamierzasz kogoś szkolić, to będziesz szkolić jednego z niedawnych absolwentów jednego z najlepszych uniwersytetów w naszym kraju. Szkolić Amerykanów. Przestańcie sprowadzać ludzi, którzy zabiorą nam pracę” – tak zwrócił się do biznesu sekretarz handlu Howard Lutnick.

Problem w tym, iż obecna inicjatywa prezydenta USA oznacza duże koszty dla branży technologicznej, która przekazała miliony dolarów na jego kampanię prezydencką. Microsoft, JPMorgan i Amazon niemal natychmiast zareagowały na to ogłoszenie doradzając pracownikom posiadającym wizy H-1B, aby pozostali w Stanach Zjednoczonych i „nie ruszali się z miejsca zamieszkania do czasu wyjaśnienia sytuacji”. Zalecili też pracownikom posiadającym wizy H-1B, którzy przebywali poza Stanami Zjednoczonymi, jak najszybszy powrót, zanim owe opłaty wejdą w życie.

„Posiadacze wiz H-1B, którzy w tej chwili przebywają w Stanach Zjednoczonych, powinni pozostać w USA i unikać podróży międzynarodowych do czasu wydania przez rząd jasnych wytycznych dotyczących podróży” – taką wiadomość e-mail wysłaną do pracowników JPMorgan przez Ogletree Deakins, firmę zajmującą się wnioskami wizowymi dla amerykańskiego banku inwestycyjnego, ujawniła agencja Reuters.

21 września, prawdopodobnie wskutek nacisków największych korporacji technologicznych masowo zatrudniających pracowników z Indii i Chin, Biały Dom wydał oświadczenie, iż nowe opłaty za wizy będą się stosowały tylko do wiz nowo wydanych, nie zaś już przyznanych. Według danych rządowych Indie były największym beneficjentem wiz H-1B w zeszłym roku stanowiąc o 71% zatwierdzonych wiz dla pracowników, podczas gdy Chiny zajęły drugie miejsce z wynikiem 11,7%.

W pierwszej połowie 2025 roku Amazon.com i jego jednostka chmury obliczeniowej AWS otrzymały ponad 12 tys. zatwierdzeń wiz H-1B, podczas gdy Microsoft i Meta Platforms uzyskały po ponad 5000 zatwierdzeń wiz H-1B. Lutnick powiedział 19 września, iż „wszystkie duże firmy na pokładzie” są zaznajomione z kwotą 100 tys. dolarów rocznie na wizy H-1B.

„Rozmawialiśmy z nimi” – dodał.

Akcje Cognizant Technology Solutions, firmy świadczącej usługi IT, która w dużym stopniu polega na posiadaczach wiz H-1B, wykazały po ogłoszeniu 5% spadek. Akcje indyjskich firm technologicznych Infosys i Wipro notowanych na giełdzie w USA wykazały spadek odpowiednio o 2% i 5%.

Sprawa opłat za wizy podzieliła zarówno polityków, jak i amerykański biznes. Po jednej stronie znaleźli się ci, którzy uważają, iż wizy H-1B pozwalają firmom obniżać płace i marginalizować Amerykanów, którzy mogliby wykonywać pracę w sektorze technologicznym i biotech. Zwolennicy programu wizowego bez opłat, w tym prezes Tesli i były sojusznik Trumpa Elon Musk, twierdzą, iż program ten przyciąga wysoko wykwalifikowanych pracowników, niezbędnych do wypełnienia luk kadrowych i utrzymania konkurencyjności firm. Sam Musk, który jest naturalizowanym obywatelem USA urodzonym w RPA, posiadał swego czasu wizę H-1B.

Krytycy nieskrepowanego dostępu do wiz H-1B przytaczają dane, według których w latach 2000-2019 liczba zagranicznych pracowników nauk ścisłych, technologii, inżynierii i matematyki (STEM) w Stanach Zjednoczonych wzrosła ponad dwukrotnie osiągając prawie 2,5 mln, mimo iż ogólne zatrudnienie w STEM wzrosło w tym czasie tylko o 44,5%. Z drugiej strony, jak zauważył Deedy Das, partner w firmie venture capital Menlo Ventures, wprowadzenie nowych opłat „zniechęca do przyciągania najzdolniejszych talentów świata do Stanów Zjednoczonych”.

„Jeśli Stany Zjednoczone przestaną przyciągać najbardziej utalentowanych, drastycznie zmniejszą swoje możliwości innowacji i rozwoju gospodarki” – dodał, zaznaczając, iż nowy program wizowy zwiększy koszty o miliony dolarów, co może szczególnie mocno uderzyć w mniejsze firmy technologiczne i startupy.

Lutnick powiedział, iż wiza będzie kosztować 100 tys. dolarów rocznie przez każdy z trzech lat jej obowiązywania, ale szczegóły „wciąż są rozważane”. Oznacza to koszty rzędu 200-300 tys. dolarów za okres obowiązywania wizy, ponieważ najczęściej H-1B są dwu- i trzyletnie, rzadko sześcioletnie. W obecnym systemie udział w loterii wizowej wymaga uiszczenia niewielkiej opłaty, a po jej zatwierdzeniu kolejne opłaty mogą wynieść zwykle 2-3 tysiące dolarów. Prawie wszystkie opłaty wizowe muszą zostać uiszczone przez pracodawców.

Program H-1B oferuje 65 tys. wiz rocznie pracodawcom zatrudniającym pracowników zagranicznych na czas określony w wyspecjalizowanych branżach, a kolejne 20 tys. wiz dla pracowników z wyższym wykształceniem. Wizy te mogą być przedłużane, choć zwykle, jeżeli pracownik jest po okresie upływu wizy przez cały czas dla firmy cenny, ułatwia mu ona wystąpienie o prawo stałego pobytu w USA, tzw. Zieloną Kartę.

Analitycy sugerują, iż opłata może zmusić firmy do przeniesienia części programów, projektów i działań za granicę, co osłabi pozycję Ameryki w niemal każdej dziedzinie wysokich technologii i także w sektorze medycznym.

„W krótkiej perspektywie Waszyngton może zgarnąć nieoczekiwany zysk. W dłuższej perspektywie Stany Zjednoczone ryzykują utratę przewagi w zakresie innowacji zamieniając dynamikę na krótkowzroczny protekcjonizm” – stwierdził w wypowiedzi dla Bloomberg analityk eMarketera Jeremy Goldman.

Aaron Reichlin-Melnick, dyrektor ds. polityki w Amerykańskiej Radzie Imigracyjnej (American Immigration Council), zakwestionował legalność nowych opłat.

„Kongres upoważnił rząd jedynie do ustalania opłat w celu pokrycia kosztów rozpatrzenia wniosku” – napisał w serwisie społecznościowym Bluesky.

Jednocześnie, co wywołało zjadliwe komentarze w choćby w wielkich korporacjach, prezydent USA ogłosił również program wizowy „Trump Gold Card”, w ramach którego za cenę 1 mln dolarów osoby fizyczne mogłyby uzyskać pobyt stały w USA. Firmy zaś mogą wykupić pozwolenia na pobyt za 2 mln dolarów za pracownika, a nowa platynowa karta, która ma zostać niedługo wydana, kosztowałaby 5 mln dolarów i pozwalałaby posiadaczowi na przyjazd do USA na maksymalnie 270 dni w roku bez konieczności płacenia amerykańskich podatków od dochodów spoza USA.

Trump uważa, iż to początek „złotej ery” imigracji do Ameryki, gdzie przenosić się do tego kraju będą osoby dysponujące dużymi środkami na inwestycje i najlepsi najwyżej opłacani fachowcy. Jednocześnie powstaną nowe bariery wjazdowe dla osób o niższych dochodach oraz osób pracujących w zawodach, gdzie pierwszeństwo mieliby mieć Amerykanie. Chce by ową „złotą erę” łączono z nim samym – „Złota Karta Trumpa” zawiera jego profil.

Jednocześnie na amerykańskich uniwersytetach bardzo krytycznych wobec Donalda Trumpa i jego polityki pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, iż mają zostać bardzo podniesione opłaty za wizę F-1, tzw. studencką, umożliwiającą studia w USA oraz M-1, czyli umożliwiającą studia zawodowe. Ta pierwsza kosztuje w tej chwili około 2 tys. dolarów i jest płacona przez studenta.

Obecnie prezydent USA i sekretarz handlu Howard Lutnick rozważają perspektywy nieoczekiwanego zysku dla Skarbu Państwa, który mógłby wynieść ponad 100 mld dolarów. Jednak prawnicy zajmujący się imigracją ostrzegają, iż skutki takiego „przemodelowania” wiz H-1B okażą się bardzo kosztowne dla gospodarki USA.

David Leopold, prawnik z Cleveland, ostrzegł, iż zmiany Trumpa w wizie H-1B, w tym opłata w wysokości 100 tys. dolarów, „faktycznie zniszczą ten program”.

„Kto zapłaci 100 tysięcy dolarów za wizę? Chyba iż chcemy, aby był to program wyłącznie dla bardzo bogatych ludzi” – powiedział Bloomberg Leopold, partner w UB Greensfelder, którego klientami są lekarze z wizami H-1B.

Akcje Accenture, Cognizant Technology i innych firm konsultingowych z branży IT osiągnęły w piątek najniższe poziomy sesji po doniesieniach o opłacie wizowej.

„To bezsensowna, fatalna polityka dla firm z sektora usług finansowych, która osłabia ich konkurencyjność na globalnym rynku talentów” – stwierdził na X Alexis DuFresne, założyciel firmy rekrutacyjnej Archer Search Partners.

DuFresne ostrzegł, iż choć niektóre największe fundusze inwestycyjne nie będą wstrząśnięte perspektywą nowych sześciocyfrowych opłat za importowanie najbardziej utalentowanych pracowników, „będzie to miało znaczący wpływ na marże – firmy średniej i dużej wielkości, a także młode, obiecujące talenty znajdą się w niekorzystnej sytuacji”.

„Mieliśmy klientów, którzy w przeszłości, przed tym ogłoszeniem, mówili, iż nie chcą sponsorować wiz. Przewidujemy, iż stanie się to coraz bardziej powszechnym elementem naszych rozmów z klientami i ich celów w przyszłości” – dodał.

Według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez ISBiznes.pl w kilku dużych firmach z centralami w USA, „na pewno rozważone zostanie zmniejszenie transferów pracowników do USA w ramach firm” i zostaną utworzone oddziały „na terenie państw UE dysponujących dobrą infrastrukturą informatyczną oraz w Azji, m.in. w Singapurze”.

Jednak nie zmieni to zdania administracji prezydenckiej, która twierdzi wprost, iż zbyt wielu imigrantów przejmuje amerykańskie miejsca pracy. Biały Dom w nocie informacyjnej o podwyżce stwierdził, iż amerykańscy pracownicy są zastępowani przez gorzej opłacaną siłę roboczą z zagranicy i nazwał to zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego. Dodano też, iż zniechęca to Amerykanów do wyboru kariery w dziedzinach STEM.

Jak zwykle w rozporządzeniach nowej administracji i tu także znajdują się indywidualne zwolnienia od kosztów, jeżeli będzie to leżało w interesie narodowym, co oznacza, iż niektóre firmy lub branże mogą ubiegać się o wyjątek od nowej opłaty. Według nieoficjalnych informacji chodzi o firmy należące do sektora zbrojeniowego i największe instytucje finansowe.

Trump ma nakazać także Sekretarzowi Pracy przeprowadzenie ustawy zmieniającej poziom płac obowiązujących w programie w celu zablokowania z korzystania z wiz do obniżania wynagrodzeń, ruch, który zyska popularność w amerykańskich związkach zawodowych.

Opłata za złożenie wniosku H-1B w wysokości 100 000 dolarów jest „szczególnie groźna i uznana za nadmierną”, powiedziała Becky Fu von Trapp, prawniczka ds. imigracji ze Stowe w stanie Vermont. w tej chwili bowiem większość wniosków o wizy pracownicze kosztuje w tej chwili około 5000 dolarów, a najbardziej skomplikowane i czasochłonne nie są droższe niż 10 000 dolarów.

„Firmy ponownie ocenią potrzebę zatrudniania osób, które faktycznie muszą sprowadzić do USA, a które mogą być zatrudnione w Kanadzie lub Singapurze, gdzie przez cały czas mają dobrą infrastrukturę technologiczną i mogą pracować zdalnie” – stwierdziła w wypowiedzi dla agencji AP.

Jak dodała, posunięcie to może również zniechęcić studentów zagranicznych ubiegających się o przyjęcie na amerykańskie uniwersytety, ponieważ wielu z nich ma nadzieję znaleźć pracę w USA w ramach programu H-1B po ukończeniu studiów, w trakcie których korzystali wiz F-1.

Sekretarz handlu Howard Lutnick jest optymistą i twierdzi, iż Kongres zatwierdzi do końca roku wszystkie zmiany w prawie imigracyjnym, łącznie z platynową kartą Trumpa. Amerykańscy komentatorzy polityczni i ekonomiści wcale nie są tego pewni, zauważając, iż Republikanie mają niewielką kontrolę nad Izbą Reprezentantów i Senatem. W dodatku są podzieleni – frakcja Freedom Caucus chce zatrzymania każdej imigracji bez oglądania się na jej źródło, zaś skrzydło probiznesowe jest pewne, iż zatrzymanie imigracji oznacza wielkie straty dla firm. Tymczasem Kongres czeka batalia o budżet grożąca zamknięciem rządu, zaś Demokraci są mocno oburzeni zaostrzeniem prawa imigracyjnego przez prezydenta i agresywnymi nalotami Służby Imigracyjnej i Celnej ICE w głównych miastach USA, które już kilkukrotnie skończyły się skandalami. Nie mają więc motywacji do współpracy bez żądania zmiany obecnej polityki imigracyjnej prezydenta, czego Donald Trump nigdy nie zaakceptuje.

Idź do oryginalnego materiału