Potężna praca wykonana w ostatnich latach pod względem infrastrukturalnym sprawiła, iż bezpieczeństwo na rynku gazu ziemnego w Polsce i regionie nie jest zagrożone. Nie znaczy to jednak, iż możemy spocząć na laurach, uznali uczestnicy debaty pt. „Gaz: rynek, energia, bezpieczeństwo” podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
„Kluczem do zapewnienia bezpieczeństwa rynku gazu były prace nad infrastrukturą. Cała reszta wydaje się w tym kontekście dużo prostsza. Nie widzimy żadnych problemów, gazu na rynku nie brakuje, a jego ceny powolutku się stabilizują, choć nie wróciliśmy jeszcze do pełnej przewidywalności. Mamy kontrakty na ok. 11 mld m3 LNG, w ok. 80% z USA, przy krajowym zużyciu gazu na poziomie ok. 18 mld m3. Jesteśmy po bezpiecznej stronie” – powiedział wiceprezes Orlenu ds. operacyjnych Robert Soszyński podczas panelu.
Także prezes Gaz-Systemu Sławomir Hinc ocenił, iż dzięki inwestycjom zrealizowanym przez ostatnich kilkanaście lat byliśmy w stanie przestawić nasz system na dostawy głównie z kierunku północno-zachodniego.
„Terminal LNG w Świnoujściu gwarantuje ok. 8 mld m3 rocznie, a gazociąg Baltic Pipe ok. 10 mld m3. Tylko te dwa źródła zapewniają w zasadzie całość zapotrzebowania, a mamy jeszcze połączenia z systemami Litwy, Ukrainy, Słowacji, Czech i Niemiec. To wszystko razem pozwala pokryć wręcz zdublowany polski popyt na gaz. A od 2028 roku dojdą dodatkowe możliwości regazyfikacyjne na poziomie 6 mld m3 dzięki terminalowi FSRU w Gdańsku” – podkreślił Hinc.
Dyrektor generalny Entsog Piotr Kuś zwrócił uwagę, iż nie tylko w Polsce, ale także w skali całej Europy mamy bardzo dobrze funkcjonującą, elastyczną i połączoną infrastrukturę.
„Bez przerw w dostawach i kryzysowych sytuacji nastąpiło totalne odwrócenie dróg przesyłu gazu. Nie zmienia to faktu, iż każda zima przez cały czas jest dla systemu europejskiego wyzwaniem. W ubiegły sezon wchodziliśmy z zapełnieniem magazynów na poziomie ponad 90%, a skończyliśmy na poziomie 30% plus, co oznacza, iż zużyliśmy ok. 60% pojemności magazynów, a zima nie była szczególnie mroźna” – powiedział.
W ocenie członka zarządu PGNiG Obrót Detaliczny z Grupy Orlen Mariusza Ochockiego, bezpieczeństwo z punktu widzenia spółki obrotu przejawia się stabilnością dostaw i dotrzymywaniem kontraktów.
„W apogeum kryzysu po wybuchu wojny ceny spotowe przekraczały 1 000 zł za MWh, podczas gdy wcześniej wynosiły ok. 100 zł. Nam przyszło dostarczać do klientów gaz zakontraktowany przed gwałtownym wzrostem cen i z tego się wywiązaliśmy” – przypomniał Ochocki.
Z kolei członek zarządu Polskiej Spółki Gazownictwa Wojciech Kowalski zaznaczył, iż bezpieczeństwo ma wiele wymiarów i choć w tej chwili możemy się czuć w miarę bezpiecznie, to jednak należy zachować czujność.
„Przeznaczamy 3-3,5 mld zł rocznie na inwestycje, w tym 90% na inwestycje stricte sieciowe, czyli modernizację istniejących sieci i budowę nowych, pozostałą część na informatyzację” – wskazał.
Country executive GE Vernova Sławomir Żygowski przekonywał, iż mamy globalny renesans gazu, który nie do końca dało się przewidzieć jeszcze kilka lat temu.
„Widzimy zainteresowanie ze strony klientów i PSE blokami gazowymi, dużych bloków kroi się na horyzoncie co najmniej kilka” – powiedział.
Uczestnicy dyskusji zgodzili się, iż mimo zapewnienia obecnego zapotrzebowania na gaz przez istniejącą infrastrukturę, budowa terminala FSRU w Gdańsku jest jak najbardziej zasadna.
„Ta inwestycja jest potrzebna z uwagi na energetykę gazową, która będzie potrzebowała być w stanie podawać dużą moc w krótkim okresie. Będzie zatem gwarantowała elastyczność w systemie, a także będzie czymś w rodzaju 'backupu’ dla terminalu w Świnoujściu” – wyjaśnił Hinc.
Także wiceprezes Orlenu nie miał żadnych wątpliwości, iż terminal w Gdańsku jest potrzebny.
„Będziemy prawdopodobnie postulować kolegom z Gaz-Systemu rozważenie budowy kolejnego, bliźniaczego terminala, bo zużycie gazu będzie rosło dynamicznie, a Polska będzie także punktem tranzytu gazu dla Ukrainy i innych państw regionu” – powieział Soszyński.
Wiceszef Orlenu nie obawia się także, iż w zbyt dużym stopniu uzależniamy się od dostaw gazu z USA, który stanowi już 80% dostaw LNG do Polski.
„Jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, iż to w tej chwili kierunek najbardziej opłacalny, więc zapewnia nam zarówno zyski moralne, jak i materialne. Nie znaczy to jednak, iż zaniedbujemy dywersyfikację, przez cały czas znaczącą część dostaw LNG stanowi Katar, a zakupy spotowe realizujemy na wielu różnych rynkach. Gaz amerykański w najbliższych latach pozostanie jednak głównym kierunkiem dostaw LNG” – zapowiedział.
Członek zarządu PGNiG Obrót Detaliczny przypomniał także, iż światowa infrastruktura LNG cały czas się rozbudowuje.
„W połowie 2024 r. możliwości skraplania gazu sięgały ok. 600 mld m3, a do końca 2027 roku, biorąc pod uwagę tylko już realizowane projekty, wzrosną do ok. 800 mld m3, czyli o blisko jedną trzecią. Równolegle rozbudowuje się flota do transportu LNG. Większa o jedną trzecią podaż sprawi, iż krzywa podaży się wypłaszczy i ewentualne szoki podażowe nie będą już powodować tak gwałtownych zmian cen” – stwierdził Ochocki.
Źródło: ISBnews