Jeżeli ktoś chce naprawdę zrozumieć, co dzieje się w tej chwili w polskich mediach, a zwłaszcza w jaki sposób tuszowany jest problem rosnącego bezrobocia, warto przyjrzeć się temu bliżej.
Przykład, który świetnie to ilustruje, można znaleźć w artykule Wyborczej, gdzie podano, iż „poziom 5,6 proc., do którego wzrosło (o 0,01 pkt proc.) bezrobocie we wrześniu, utrzymał się także w październiku”. Na pierwszy rzut oka przekaz ten wydaje się uspokajający. Wynika z niego, iż sytuacja na rynku pracy jest stabilna, praktycznie niezmieniona, a wszelkie obawy są przesadzone. Jednak dokładniejsza analiza pokazuje, iż jest to przykład selektywnego przedstawiania danych, które mają wywołać wrażenie stabilności i bezpieczeństwa. o ile spojrzymy na oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego oraz na informacje publikowane przez inne portale, obraz staje się znacznie mniej optymistyczny.
W październiku liczba bezrobotnych w Polsce osiągnęła najwyższy poziom od sierpnia 2021 roku. Jednocześnie liczba dostępnych wakatów nie wzrosła w sposób proporcjonalny do rosnącej liczby osób poszukujących pracy. W praktyce oznacza to, iż konkurencja o dostępne miejsca pracy staje się coraz większa, co może prowadzić do pogorszenia sytuacji na rynku pracy.
Mechanizm kreowania pozytywnego przekazu w mediach jest stosunkowo prosty, a jednocześnie skuteczny. Po pierwsze, stosuje się selektywne podawanie danych, które mają minimalizować wrażenie problemu. W przypadku Wyborczej użyto informacji o zmianie bezrobocia o zaledwie 0,01 punktu procentowego, co sprawia wrażenie niemal całkowitej stabilności, ignorując szerszy trend wzrostu liczby osób bezrobotnych. Po drugie, w mediach mainstream często stosuje się neutralny lub uspokajający język, który w subtelny sposób łagodzi odbiór informacji. Wyrażenia takie jak „utrzymał się” sugerują stabilność i kontrolę nad sytuacją, choć w rzeczywistości oznaczają, iż bezrobocie rośnie w ujęciu absolutnym.
Po trzecie, brak kontekstu historycznego dodatkowo wzmacnia narrację o stabilności. W artykule nie wspomniano, iż październik 2025 roku to najwyższy poziom bezrobocia od sierpnia 2021, co całkowicie zmienia interpretację sytuacji. Po czwarte, media często skupiają się na wskaźnikach procentowych zamiast podawać dane w liczbach absolutnych. Procentowe zmiany wyglądają niegroźnie, podczas gdy w praktyce oznaczają kilkadziesiąt tysięcy osób więcej bez pracy. Ten zabieg sprawia, iż czytelnik odbiera sytuację jako mniej dramatyczną, niż jest w rzeczywistości.
Dlaczego to jest istotne? Kreowanie przekazu, iż „jest dobrze”, działa na kilku poziomach. Przede wszystkim uspokaja opinię publiczną i minimalizuje presję polityczną. Po drugie, pozwala mediom mainstream pokazywać obraz „stabilnej gospodarki”, choćby wtedy, gdy sygnały rynkowe wskazują na rosnące ryzyko. Rzeczywistość jest jednak znacznie prostsza. Bezrobocie rośnie, konkurencja o miejsca pracy staje się coraz bardziej zaostrzona, a stagnacja liczby wakatów jest sygnałem ostrzegawczym. To, co media przedstawiają jako stabilność, w rzeczywistości jest początkiem poważniejszego trendu.
Podsumowując, sytuacja pokazuje, jak łatwo manipulować percepcją opinii publicznej poprzez selektywne podawanie danych, używanie neutralnego języka i ignorowanie kontekstu historycznego. W październiku 2025 roku rynek pracy w Polsce nie jest stabilny. Jest to najwyższy poziom bezrobocia od ponad dwóch lat i należy się spodziewać, iż w nadchodzących miesiącach sytuacja może się pogorszyć. A media mainstream, przedstawiając ją inaczej, kreują iluzję bezpieczeństwa, podczas gdy realne zagrożenia rosną. /Wojciech Balcerzak/






