Biznes, który zrobi się sam

franchising.pl 2 miesięcy temu

Ewa Kupczyk szukała pasywnego biznesu, który dałby jej dodatkowe źródło dochodu. Znalazła taki, wchodząc we franczyzę Fit+.

Ewa Kupczyk od 2012 roku jest przedsiębiorcą. Najpierw prowadziła firmę zajmującą się robieniem badań społecznych, później założyła biuro rachunkowe, które prowadzi do dziś.

– Szukałam kolejnego pomysłu, kolejnej nogi biznesowej, biznesu, który byłby dodatkowym źródłem dochodu, ale też takiego, który w zasadzie robiłby się sam – nie ukrywa Ewa Kupczyk. – I wtedy, adekwatnie sam, pojawił się Fit +. Poznałam Marcina Dobrowolskiego, który akurat wprowadzał markę na polski rynek. Opowiadał czym się zajmuje i wzbudził moje zainteresowanie. Później spotkaliśmy się już na płaszczyźnie biznesowej.

Bezobsługowe siłownie

Marka Fit+ rozwija sieć w pełni zautomatyzowanych i bezobsługowych siłowni. W całej Europie ma ok. 250 klubów, w Polsce na koniec tego roku chce ich mieć 15-20.

– To jest typowo pasywny biznes. Zapisy do klubu realizowane są przez stronę internetową lub aplikację. Członek klubu musi dodać do aplikacji swoją kartę kredytową, bo w ten sposób będą pobierane płatności za abonament. Do siłowni wchodzi się skanując aplikację. jeżeli członkostwo jest nieopłacone, to system nie wpuści nas do środka – wyjaśnia Marcin Dobrowolski, prezes East Fitness Company, spółki odpowiedzialnej za rozwój sieci Fit+ w Polsce.

W środku też wszystko jest zautomatyzowane: oświetlenie, sprzęt, klimatyzacja itd. Klub jest monitorowany. Sprzątaniem zajmuje się firma zewnętrzna.

– adekwatnie wszelkie sprawy można załatwić mailowo. Czasem klienci chcą zawiesić albo zmienić abonament. W razie ewentualnej usterki sprzętu, wystarczy napisać do ekipy serwisowej, która sama wejdzie do siłowni i dokona naprawy – mówi Marcin Dobrowolski. – Ale mamy sprzęt bardzo dobrej jakości, które pracują w siłowniach mających po kilka tysięcy członków. W Polsce zwykle w klubach ćwiczy po kilkaset osób, więc urządzenia nie są eksploatowane na miarę swoich możliwości. jeżeli właściciel chce, może bywać w siłowni, ale naprawdę wystarczy raz czy dwa razy w miesiącu. Teraz wyręczamy też naszych franczyzobiorców choćby w marketingu. Prowadzimy go przez 9 miesięcy: trzy miesiące przed otwarciem i pół roku po.

Start biznesu

Ewa Kupczyk wypytała o szczegóły, rozpisała biznesplan i zdecydowała, iż chce wejść w ten koncept. Wiosną 2023 roku podpisała umowę franczyzową i zaczęła szukać lokalu. Poszukiwania trwały kilka miesięcy, ale w końcu się udało.

– Niestety, nie dopatrzyłam, iż lokal jest objęty ochroną konserwatora zabytków i na początku były pewne trudności – nie ukrywa franczyzobiorczyni Fit+. – Np. z podłączenie internetu, co w naszych siłowniach jest absolutnie konieczne. Ale się udało i w październiku 2023 roku otworzyliśmy klub.

Siłownia Ewy Kupczyk mieści się w Kole. Taka lokalizacja jest zgodna ze strategią sieci, która chce się rozwijać w miastach liczących maksymalnie 25-30 tys. mieszkańców.

– Na takich rynkach nie ma konkurencji dużych sieciówek, mniejsze jest więc ryzyko niepowodzenia biznesu. Poza tym chcemy dopingować mieszkańców małych miast do treningu – mówi Ewa Kupczyk.

W chwili otwarcia do jej klubu – dzięki wcześniejszej reklamie – zapisanych było kilkanaście osób. Dziś siłownia ma ok. 150 członków. Średnio więc przybywało po ok. 20 osób miesięcznie. Ale franczyzobiorczyni zastrzega, iż bywają różne miesiące - np. grudzień był praktycznie martwy, za to po Nowym Roku członków zaczęło przybywać lawinowo.

– Prowadzę przez cały czas biuro rachunkowe, wiem, co się dzieje na rynku. Zwykle potrzeba 2-3 lata na rozkręcenie firmy. A moja siłownia zaczęła zarabiać już po pół roku – podkreśla Ewa Kupczyk. – Do tego nie muszę martwić się o pracowników.

Pięć minut dziennie

Ale czy to rzeczywiście, jak marzyła franczyzobiorczyni, jest biznes, który robi się sam?

– Zdecydowanie – mówi Ewa Kupczyk. – Najbardziej czasochłonny jest etap przygotowywania inwestycji. Później już staje się biznesem pasywnym. Teraz poświęcam mu średnio 5 minut dziennie. Pojawiam się dodatkowo na promocjach, dniach otwartych czy spotkaniach z przyszłymi klientami. Uważam, iż siłownia równie dobrze może być dla kogoś biznesem dodatkowym, jak i głównym, bo można się z niej utrzymać, kiedy już się rozkręci. Ja mam w głowie myśl o otwarciu kolejnego klubu, jak tylko ten rozwinie się na tyle, iż będzie można odłożyć z zysków.

Inwestycja w siłownie Fit+ to koszt rzędu 125 tys. euro netto, obejmujący wszelkie opłaty oraz wyposażenie. Franczyzobiorca musi dysponować własnymi środkami w wysokości minimum 150 tys. zł, resztę można skredytować lub wyleasingować. Dodatkowo partnerzy muszą pokryć koszty przystosowania lokalu. Miesięczne opłaty franczyzowe to 5 proc. o od obrotu.

– Jedna siłownia, po roku czy dwóch działalności, może generować 20-50 tys. zł czystego zysku. jeżeli mamy trzy siłownie, to mówimy już o zyskach rzędu 60-150 tys. zł miesięcznie – zapewnia Marcin Dobrowolski. – Dla naszych franczyzobiorców siłownie są na razie dodatkowym źródłem zysków, ale myślą o tym, aby otwierać kolejne i w miarę ich rozwoju zrezygnować ze swoich dotychczasowych głównych biznesów i czerpać z klubów pasywny dochód.

WIZYTÓWKA FIT+

Sieć bezobsługowych siłowni. Wszystko jest w pełni zautomatyzowane, łącznie z obsługą klientów i sprzętu. Franczyzodawca zapewnia, iż dzięki temu jest to biznes, który daje pasywny dochód.

  • ok. 250 siłowni w Europie
  • inwestycja ok. 125 tys. euro netto, plus koszty przystosowania lokalu
  • środki własne potrzebne na start – 150 tys. zł, reszta może pochodzić z kredytu lub leasingu
Idź do oryginalnego materiału