Demo-liberalny mainstream królujący zdawałoby się od dekad w globalno-medialnych przestrzeniach: polityki, kultury zagadnień społecznych itd. doznał i doznaje cały czas ciężkich ciosów po zwycięstwie w listopadowych wyborach w USA oraz rozpoczęcia prezydentury przez Donalda Trumpa. Głównie chodzi o upokorzenie brutalną, szczerą, opartą na konserwatywnych oraz mocno unilateralnych prawdach immanentnych kulturze i polityce USA od dekad kanonach. Dziś ten sposób widzenia świata, ludzi i wartości na całym świecie otrzymuje swoisty doping związany z sytuacją na szczytach władzy w USA.
Nadwiślański mainstream, różnego rodzaju eksperci i komentatorzy rozwodzą się nad przesłaniem i tezami monachijskiego wystąpienia J.D.Vance’a. Równolegle, podczas panelu odbywanego w stolicy Bawarii w ramach tej konferencji, równie ostrą i krytyczną przemowę pod adresem Europy miał Minister Spraw Zagranicznych Indii Subrahmanyam Jainshankar. Zwrócił uwagę, oprócz krytyki podwójnych standardów nagminnie stosowanych przez Europejczyków, także na brak zgody Indii wobec szerzenia z pozycji paternalistycznych i niemalże kolonialnych, wartości kultury zachodniej.
Na tle granatu, jaki w europejskie szambo cisnął Vance i efektu wywołanego tym czynem zarysowały się ostrzej różnice w łonie establishmentu brukselsko-europejskiego. One trawią od lat UE, ale elity i podwiązany pod nie medialny mainstream umiejętnie to klajstrowały. Pokazywały palcem wyłącznie na Viktora Orbana, który ostentacyjnie i jawnie podkreślał swą niezgodę na politykę, jaką narzuca swoim członkom Bruksela. Jednocześnie w tle działa od lat, budując swą pozycję w Europie, zgodnie z trendami jasno już zarysowanymi przez ekipę Trumpa, premier Włoch Giorgia Meloni. Jednoznacznie to podkreśliła podczas nieformalnego spotkania w Paryżu zwołanego ad hoc przez Prezydenta Francji Macrona. Zarówno ostentacyjne zachowanie (spóźnienie się na obrady i wcześniejsze ich opuszczenie) a poza tym wyrażenie sądu o racjach krytyk Ameryki jaka teraz przechodzi przez Europę są tylko tego potwierdzeniem. „Przyszła ostatnia, gdy wszyscy już siedzieli przy stole od prawie godziny” – tak włoska agencja ANSA skomentowała udział Meloni w paryskim konwentyklu. Skrytykowała też fakt, iż na to spotkanie nie zaproszono wszystkich członków europejskiej wspólnoty.
Meloni wypowiedziała się równie krytycznie o dyskusji, jaka miała miejsce podczas tego spotkania, które określiła jako anty-trumpowskie. „Stany Zjednoczone pracują nad osiągnięciem pokoju, a my mamy rolę do odegrania” – powiedziała. Wysłanie wojsk europejskich na Ukrainę po zawarciu rozejmuj określiła jako pomysł „najbardziej skomplikowany i najmniej skuteczny” wzywając do poszukiwania alternatywnych rozwiązań.
Meloni, niewysoka wzrostem, elegancka, o nieprzeciętnej urodzie, świetny mówca i charyzmatyczny polityk (niezwykle popularna w swoim kraju) od dawna jest pozycjonowana na polu konserwatywnej, tradycjonalistycznej prawicy europejskiej jako jej lider. Jest też w doskonałych relacjach z Donaldem Trumpem i Elonem Muskiem. Tym samym może to ją naturalnie predestynować, by otrzymać polityczne preferencje dla siebie i Italii ze strony rządzącej w Waszyngtonie ekipy. Przy chaosie, jaki dopadł Francję w efekcie niemądrych politycznych decyzji Macrona oraz prowadzonej przez niego polityki, a także powyborczego zamieszania w Niemczech jedynym przewidywalnym, naturalnym liderem jawią się w aktualnej opcji waszyngtońskiej właśnie Włochy (a to jeden z założycieli Unii).
Co do Niemiec, jednego jeszcze do niedawna lidera i lokomotywy gospodarki unijnej, po przedterminowych wyborach może nastąpić tam problem lub choćby pat z wyłonieniem stabilnej większości rządowej. Co może zaowocować kolejnymi przedterminowymi wyborami, jeszcze bardziej pogrążając RFN w wielopłaszczyznowym kryzysie.
Meloni może być także jednym z elementów, moderującym tendencje pękania Unii na dwie lub więcej, coraz bardziej niezależne od Brukseli, struktury. Już to widać, iż duet Paryż – Berlin, wzmocniony Beneluksem oraz Skandynawią będzie tworzył jeden z tych organizmów, zaś wokół Włoch mogą się gromadzić państwa umownego południa Europy. Było to też widać wyraźnie na madryckim spotkaniu (8-9.02.2025) partii prawicowych, konserwatywnych, przeciwstawiających się unilateralnemu dyktatowi Brukseli. Gros wypowiadających się podczas tego spotkania, oprócz kurtuazji wobec gospodarza i szefa hiszpańskiego VOX-u Santiago Abascala, podkreślała znaczącą rolę Włoch w tym trendzie. Tym sam pozycja Meloni oraz z tytułu jej relacji z Trumpem wyraźnie rośnie. Zresztą samo hasło przyświecające tej konferencji (Make Europe Great Again) wyraźnie odwołuje się do podstawowych idei rządzącej dziś w Waszyngtonie elity.
Procesy dezintegracyjne, stawianie na swoje narodowe czy lokalne interesy traktujące jednoczenie większe, ponadpaństwowe struktury wyłącznie jako płaszczyzny dialogu i wymiany doświadczeń, będą w Europie postępowały. Smutne jest tylko to, iż unicestwianiem neoliberalnego projektu (z lekka tylko pokropionego lewicowym pudrem i okraszonego taką narracją, pozycjonującą ją jako przystawkę do rządzących liberałów), jakim stała się w ostatnich 2 dekadach Unia Europejska, zajmie się konserwatywna, albo – mocno konserwatywna, prawica. Niestety lewicowym elitom politycznym i ich intelektualnemu zapleczu nie stało przezorności i wizji, by patrzeć dalej niż paradygmaty narzucone przez neoliberalny mainstream.