Chcesz jak Chińczycy samemu zarabiać na Temu? Tylko za zaproszeniem

2 tygodni temu
Chiński gigant handlowy chciałby mieć na swojej platformie sprzedawców z Europy. W kilku krajach pojawi się możliwość współpracy, ale tylko dla firm i za zaproszeniem.


Platforma sprzedażowa Temu cieszy się ogromnym sukcesem na całym świecie, chociaż jeszcze do niedawna sprzedawali na niej wyłącznie Chińczycy. W tym roku sytuacja się zmienia, zaczynając od marca 2024 roku, gdy dopuszczono do niej sprzedawców z USA. Teraz Temu oferuje to samo w wybranych krajach Unii Europejskiej oraz w Wielkiej Brytanii.

Sprzedaż na Temu z Europy


Chiński gigant e-commerce otwiera się na sprzedawców z Europy… a raczej uchyla drzwi i informuje, iż wstęp tylko za zaproszeniem. Na obecną chwilę dostaną je wybrane firm z siedzibami w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii, Holandii, a także we wspomnianej wcześniej Wielkiej Brytanii. Zaproszenia są rozdawane od lipca.

Współpraca z zagranicznymi firmami opiera się na modelu obrotu lokalnie (local-to-local model). Czyli sprzedawcy korzystają z własnych magazynów, metod wysyłki i zarządzania obiektami. Temu ustala jednak ostateczne ceny za sprzedawane produkty, a sprzedawca może ustalić cenę bazową. Taki model funkcjonuje już w USA. W Chinach z kolei Temu oferuje wysyłkę z własnych magazynów.

Firma obiecuje także, iż w przyszłości zapewni bezpłatne usługi marketingowe i wielojęzyczną obsługę klienta. A na start z pewnością atrakcyjne jest podczepienie się pod popularność ich Marketplace.

Nie wiadomo, jak długo potrwa okres wdrażania pierwszych zaproszonych sprzedawców z Europy.

Wedle portalu marketing4commerce, Temu ma 213 milionów unikalnych użytkowników miesięcznie. Do niedawna na tej platformie sprzedawali wyłącznie Chińczycy w liczbie ponad 100 tys. sprzedawców.

Sukces zakupów z Chin


Temu jest w Polsce dopiero ponad rok i cieszy się szaloną popularnością. Podobnie jak inne azjatyckie sklepy, które konsumenci pokochali za niskie ceny i względnie szybki czas dostawy. I to pomimo tego, iż przez cały czas żyje wśród nas skojarzenie "tanio i z Chin = podóbki". Co bywa choćby potwierdzane i dziś, ze szkodą dla kupujących. Jak opisana na INNPoland sytuacja ze słuchawkami do iPhone.

Przy tej kolosalnej ilości użytkowników pojawia się jednak problem z dostawami - linie lotnicze nie wyrabiają z zapotrzebowaniem, a transport morski jest ograniczony przez ataki Huti na Morzu Czerwonym, co odstrasza statki od trasy przez Kanał Sueski.

Eksperci wskazują, iż do tej pory takie problemy dotykały klientów dopiero w okresach największych gorączek zakupów, jak w Black Friday. Tym razem objawy w postacie opóźnionych dostaw widać było już w okresie wakacyjnym, co oznacza, iż dla zamawiających z Chin końcówka roku będzie szczególnie wymagająca cierpliwości.

Więcej przeczytacie na INNPoland.

Idź do oryginalnego materiału