W drugiej połowie XIX wieku gospodarka Chicago rosła w siłę, a wraz z napływem niemieckich imigrantów - naturalnie, w okresie zimowym - rosło też zapotrzebowanie na choinki. Wtedy na horyzoncie objawił się niejaki Herman Schuenemann - żeglarz i przedsiębiorca, który postanowił sprzedawać choinki bez pośredników. Zamiast sań używał łodzi, cumując pod mostem Clark Street, gdzie mieszkańcy mogli kupić wiecznie zielone drzewka za dolara lub mniej. W 1910 roku zaopatrzył się w drewniany szkuner "Rouse Simmons", który na pokładzie miał warsztat girland i wieńców tworzonych przez załogę i kobiety z jego rodziny. Schuenemann błyskawicznie zyskał przydomek "Kapitan Santa", bo w okresie przedświątecznym nie tylko handlował drzewkami, ale też rozdawał je najuboższym.
REKLAMA
Zobacz wideo Gruzja - to tutaj rodzą się bożonarodzeniowe choinki całej Europy. Nie jest to jednak nic uroczego
Statek pełen bożonarodzeniowych choinek. Od żeglarza-biznesmena do "Kapitana Santa"
Jesienią 1912 r. "Rouse Simmons" załadował na Górnym Półwyspie Michigan tysiące choinek i wyruszył w drogę powrotną do Chicago. 23 listopada nad jeziorem Michigan szalała zamieć. Według relacji marynarza, który w ostatniej chwili zrezygnował z rejsu, statek był przeciążony, a jego ogólny stan techniczny wskazywał na to, iż jest niezdatny do żeglugi. Przez kilka następnych tygodni nie dowiedziano się nic o losach, jakie mogły spotkać szkuner na wodach nadzwyczaj kapryśnego jeziora: lokalne gazety relacjonowały jedynie o samotnych drzewkach wyrzucanych na brzeg. Wrak żaglowca odnaleziono dopiero w 1971 r., a stalowe łańcuchy i kotwica oddalona o 60 m od kadłuba potwierdziły desperackie manewry załogi.
Jak ustalił zespół archeologów morskich, po wyciągnięciu wraku na brzeg latem 2007 roku, załoga prawdopodobnie próbowała rzucić kotwicę na wzburzonym, największym jeziorze Ameryki, ale statek zatonął, zanim dotarła pomoc. Wraz z całą załogą "Rouse Simmons" życie stracił Herman Schuenemann, jednak ta tragiczna historia przewrotnie stała się symbolem świątecznej nadziei.
Święty Mikołaj z Chicago. Tragiczny rejs i narodziny tradycji, która łączy pokolenia
Choć stary szkuner spoczął na dnie jeziora i zakończył swoją służbę, od 2000 r. jego legendę odtwarza nowy bohater - lodołamacz US Coast Guard "Mackinaw". Od tamtej pory w grudniu każdego roku statek wypływa z Michigan załadowany po brzegi setkami choinek i cumuje przy Navy Pier w Chicago, gdzie wolontariusze rozdają drzewka potrzebującym rodzinom. W 2017 r. Mackinaw przywiózł aż 1200 choinek, kontynuując tradycję pielęgnowaną przez Chicago Christmas Ship Committee.
Choinkowy statek dziś. Legenda "Statku Św. Mikołaja" żyje od ponad 100 lat
Kapitan Dave Truitt - szef świątecznego komitetu - wspomina, iż przed stu laty mieszkańcy wypatrywali żaglowca z choinką na maszcie, a dzwony kościelne radośnie obwieszczały całej społeczności początek świąt Bożego Narodzenia. Co roku, kiedy Mackinaw wpływa do portu, mieszkańcy Chicago i turyści mogą zobaczyć na własne oczy, jak historia splata się z teraźniejszością. Dziś dostarczane choinki wciąż są przekazywane potrzebującym rodzinom, a uroczysta ceremonia towarzysząca temu przedsięwzięciu przypomina o legendzie i nadzwyczajnym heroizmie "Kapitana Santa", który pokazał, iż najprawdziwsza magia świąt jest wszędzie tam, gdzie dzielisz się dobrem z innymi.
Źródła: michiganpublic.org, chicagomaritimemuseum.org, well.pl
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

1 dzień temu









