Prawie 70 proc. dorosłych Polaków oczekuje, iż opiekę w przypadku pogorszenia się ich stanu zdrowia zapewni im rodzina. Niestety, może się okazać, iż na starość nie pomoże im ani rodzina, ani zawodowi opiekunowie;W Polsce występuje poważny deficyt opiekunów osób starszych i chorych. W ciągu dekady zabraknie ich 100 tysięcy, a potrzeby starzejącego się społeczeństwa będą coraz większe;Sytuacja jest kryzysowa i wymaga działań ze strony rządu. Jeden tylko bon senioralny nie rozwiąże sprawy - mówi przedstawicielka branży.Reklama
Prognozy demograficzne dla Polski są alarmujące. W świetle prognoz Głównego Urzędu Statystycznego, w latach 2025-2060 w polskim społeczeństwie znacząco ma wzrosnąć wartość współczynnika starości demograficznej - czyli, innymi słowy, odsetek ludności w wieku powyżej 65 lat w populacji naszego kraju ogółem. W 2022 r., według faktycznych danych GUS, współczynnik ten wyniósł 19,5 proc. W 2025 r. ma on zwiększyć się do 20,9 proc., a w 2060 r. - do 32,6 proc. - prognozuje GUS w raporcie "Rozwój regionalny Polski" z kwietnia 2024 r.
Polskie społeczeństwo starzeje się w ekspresowym tempie
Od 2030 r. populację niemal każdego z regionów naszego kraju śmiało będzie można określić jako "starą demograficznie", ponieważ wszędzie współczynnik starości przewyższać ma 20,0 proc. (wyjątkiem będzie region warszawski stołeczny, gdzie próg starości demograficznej ma zostać przekroczony po 2040 r.). W 2060 r. najmniej korzystne parametry struktury wieku dotyczyć będą regionów: świętokrzyskiego, opolskiego, zachodniopomorskiego, warmińsko-mazurskiego, łódzkiego, śląskiego, lubelskiego i lubuskiego - w każdym z nich udział najstarszej grupy wiekowej w ogólnej liczbie ludności wyniesie od 34 do 36 proc. Korzystniej wyglądać ma struktura wieku ludności regionu warszawskiego stołecznego, pomorskiego, małopolskiego i wielkopolskiego, w których współczynnik starości powinien - według prognoz GUS - zawierać się między 29 proc. a 31 proc.
Bez względu jednak na różnice między regionami, jedno jest pewne: polskie społeczeństwo będzie coraz starsze. Co za tym idzie - coraz więcej Polaków będzie mniej sprawnych i będzie uskarżać się na dolegliwości związane z wiekiem. Jak podaje Bank Światowy, wskaźnik obciążenia osobami starszymi w Polsce (czyli stosunek osób w wieku co najmniej 65 lat do osób w wieku 20-64 lat) wyniesie 51,8 w 2050 r. wobec 30,9 w 2023 r. Odwrotnie będzie wyglądała tendencja w przypadku współczynnika potencjału pielęgnacyjnego (GUS definiuje go jako stosunek liczby kobiet w wieku 45-64 lat do liczby osób w wieku 80 lat i więcej w przeliczeniu na 100 osób). W 2023 r. wyniósł on w Polsce 224,2 - a w 2050 r. będzie to już 115,9. Potencjalnych opiekunów rodzinnych będzie zatem niemal o połowę mniej - alarmuje Bank Światowy.
"Pokolenie kanapkowe". Bliscy seniorów w kleszczach
Jednocześnie, jak wynika z badania ankietowego BŚ przeprowadzonego w 2023 r., prawie 70 proc. dorosłych Polaków oczekuje, iż opiekę w przypadku pogorszenia się ich stanu zdrowia zapewni im rodzina. Oczekiwanie, iż rodzina lub członek społeczności lokalnej przejmie obowiązki związane z opieką, jest tym większe, iż przyszli potencjalni beneficjenci chcą otrzymywać opiekę we własnym domu - 68 proc. Polaków chciałoby, aby opieka długoterminowa (ODT) była im oferowana w środowisku domowym.
Co do pierwszego oczekiwania, nie zawsze będzie to możliwe - obecne pokolenie dorosłych członków rodzin już nazywane jest "pokoleniem kanapkowym". W ten obrazowy sposób określa się ich położenie między dwiema kromkami chleba - seniorami, czyli rodzicami osób będących w średnim wieku, i dziećmi tych osób. W istocie przedstawiciele "pokolenia kanapkowego" muszą dbać o potrzeby jednych i drugich, bo obie grupy z uwagi na ograniczoną samodzielność wymagają pomocy. Do tego dochodzi obciążenie pracą zawodową - którą być może obecnym trzydziesto-, czterdziesto- czy pięćdziesięciolatkom przyjdzie wykonywać dłużej, choćby jeżeli wiek emerytalny nie zostanie ustawowo podniesiony (np. z uwagi na chęć podwyższenia własnego świadczenia emerytalnego poprzez dłuższą aktywność zawodową).
W tej wymagającej sytuacji rodzinnej z pomocą mogą przyjść "zawodowi" pracownicy sektora opieki długoterminowej, ale i pod tym względem sytuacja nie wygląda w Polsce najlepiej.
W Polsce nie ma komu opiekować się seniorami. Dane są zatrważające
- Polska starzeje się najszybciej w Europie, a do 2035 roku zabraknie 100 tys. opiekunów - mówi Interii Ada Zaorska, przewodnicząca Polskiego Stowarzyszenia Opieki Domowej (PSOD). - Starzenie się społeczeństwa powoduje wzrost zapotrzebowania na opiekę, ale firmy mają ogromne trudności z rekrutacją odpowiedniej liczby opiekunów. Według GUS w tej chwili na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada aż 71 osób w wieku nieprodukcyjnym. Patrząc na przerażające statystyki dotyczące starzenia w Polsce powinniśmy przyjąć strategię uatrakcyjniania zawodu i nadawania mu prestiżu. Przez to rozumiem specjalistyczne i dostępne szkolenia, a także wzrost wynagrodzeń. Polscy opiekunowie muszą czuć się docenieni, żeby chcieć pracować w zawodzie, który jest wyjątkowo trudny, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Jak informuje Bank Światowy w opracowaniu "Kształtowanie przyszłości opieki długoterminowej w Polsce" z grudnia 2024 r., Polska ma jedną z najniższych liczb pracowników ODT w Unii Europejskiej, a pracownicy ODT stanowią mniej niż 1 proc. ogółu pracowników (w oparciu o dane OECD). W świetle szacunków, pula opiekunów - tak nieformalnych, jak i formalnych - będzie się w Polsce drastycznie zmieniać.
"Dane pokazują, iż do utrzymania obecnego poziomu opieki potrzebna będzie znaczna liczba opiekunów formalnych (70 tys. w 2030 r.) i nieformalnych (3 mln w 2030 r.). Ogólne zapotrzebowanie na opiekę wzrośnie o 20 proc. do 2030 r." - wskazuje Bank Światowy, powołując się na raport "Przegląd strategiczny opieki długoterminowej w Polsce" z czerwca 2024 r. Został on przygotowany przez BŚ na podstawie umowy zawartej z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej jako realizacja jednego z kamieni milowych z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO) w zakresie reformy pn. Wzrost uczestnictwa w rynku pracy poprzez rozwój opieki długoterminowej. Zakłada ona, iż Polska osiągnie wzrost współczynnika aktywności zawodowej określonych grup poprzez rozwój opieki długoterminowej.
O korzyściach dla gospodarki płynących z aktywizacji osób będących opiekunami osób z niepełnosprawnościami, seniorów oraz chorych przekonuje Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. Analizując sytuację grupy liczącej 3,877 mln osób biernych zawodowo w wieku produkcyjnym (kobiety w wieku 18-59 lat i mężczyźni w wieku 18-64 lata) - w której jako przyczynę tej bierności 20,5 proc. podawało obowiązki rodzinne, 25,5 proc. wskazywało na chorobę i niepełnosprawność, a 8 proc. - na fakt bycia na emeryturze - oszacował on, iż gdyby udało się uaktywnić zawodowo 30 proc. opiekunów w tej grupie wiekowej, jak również 20 proc. osób z niepełnosprawnościami i 20 proc. emerytów przed 75. rokiem życia, to liczba pracujących w Polsce mogłaby wzrosnąć o 1,5 mln osób. Stanowi to 8,5 proc. aktywnych zawodowo lub o 11 proc. zatrudnionych na etacie. Zakładając o połowę krótszy średni czas pracy tych osób, ale zbliżoną wydajność (bo ich zaangażowanie i wiedza - przekonuje Kamil Sobolewski - mogą okazać się wyższe niż średnia w populacji) PKB Polski wzrosłoby o ok. 4-5 proc. Ekonomista dokonał tego szacunku w oparciu o dane z 2023 r. i wskazuje, iż w związku ze starzeniem się społeczeństwa, przyrostem liczby emerytów, osób chorych i niepełnosprawnych oraz obowiązków opiekuńczych, a także ubytkiem liczby zatrudnionych w zawodach medycznych, przedstawione korzyści byłyby z każdym rokiem coraz większe.
Branża opieki domowej: Państwo powinno robić więcej
W polskiej debacie publicznej temat opieki domowej jest zmarginalizowany, a organizacje zajmujące się świadczeniem tego rodzaju usług i zapewnianiem wykwalifikowanego personelu czują, iż są pozostawione same sobie. Jak mówi prezeska PSOD Ada Zaorska, brak jasnych ram prawnych i standardów to jeden z największych problemów w obszarze opieki domowej. - w tej chwili nie istnieją regulacje, które określałyby minimalne standardy jakości usług, co prowadzi do nierównej konkurencji między podmiotami, na czym, paradoksalnie, cierpi najbardziej podopieczny i jego rodzina.
- Dodatkowo, brak systemowego dofinansowania ze strony państwa sprawia, iż profesjonalna opieka domowa jest dostępna tylko dla nielicznych. Niestety Polaków nie stać na zatrudnienie opiekunów, dlatego najpowszechniejszym rozwiązaniem jest zapewnienie opieki przez członków rodziny, co z kolei obciąża ich zdrowotnie oraz eliminuje z rynku pracy. Przypomnijmy, iż opieka ciąży głównie na kobietach i to właśnie Polki tracą najwięcej. Wciąż nie wprowadzono mechanizmów, które wsparłyby rozwój opieki w domu - zarówno od strony organizacyjnej, jak i finansowej. Pomysł bonu senioralnego jest pierwszym tego typu rozwiązaniem, który w całości popieramy, ale, niestety, jego zakres działania jest jedynie doraźny - to opieka na godziny - wskazuje, dodając, iż wiele osób będzie wykluczonych z tego wsparcia. - W Polsce co najmniej 500 tys. osób potrzebuje opieki długoterminowej, a koszt tej opieki znacznie przewyższa kwotę bonu. Nie ma dofinansowania kosztów usług tego typu ani żadnego publicznego funduszu czy ubezpieczenia, które współfinansowałoby opiekę w domu seniora. A przecież to właśnie ta forma opieki jest korzystna i preferowana przez seniorów oraz ich rodziny.
- Popatrzmy chociażby na Niemcy i inne kraje Unii Europejskiej - tam są systemy wsparcia finansowego, dzięki którym osoby wymagające opieki mogą korzystać z publicznych środków na ten cel. W Polsce, niestety, takich mechanizmów brak, co sprawia, iż firmy zajmujące się opieką domową szukają możliwości rozwoju za granicą, choć mogłyby rozwijać się w kraju - dodaje prezeska PSOD.
Według danych Polskiego Stowarzyszenia Opieki Domowej, polskie firmy co roku delegują za granicę około 75 tysięcy opiekunów i opiekunek. - Podkreślam, iż tu mówimy o opiekunach, którzy wyjeżdżają poza Polskę w ramach formalnej opieki - mówi Ada Zaorska. - Według autorów ustawy o bonie senioralnym - tylko sama realizacja bonu będzie wymagać zatrudnienia w Polsce dodatkowych 47,3 tys. osób w 2026 r. Od dawna alarmujemy, iż w naszym kraju brakuje 20 tys. opiekunów. Z kolei szara strefa w opiece domowej ciągle rośnie. To głównie przez wysokie koszty legalnych usług i trudną sytuację gospodarczą - ludzie coraz częściej wybierają nieformalnych opiekunów, bo po prostu wychodzi taniej. Problem jest bardzo duży, szczególnie dlatego, iż w Polsce większość opieki nad seniorami spoczywa na rodzinach. Polscy opiekunowie rodzinni są zostawieni sami sobie - nie ma dla nich wsparcia w postaci świadczeń, ani choćby szkoleń, które mogłyby im pomóc w tej roli. Dlatego też często sięgają po współpracę z opiekunami "na czarno".
Zdaniem prezeski PSOD, wprowadzenie do systemu osób z szarej strefy czy rodzinnych opiekunów jest możliwe, ale wymaga wielotorowych działań. - Po pierwsze, finansowe zachęty: dotacje, ulgi podatkowe albo jakieś częściowe refundacje kosztów opieki, jeżeli korzysta się z legalnych usług. Po drugie, programy edukacyjne i certyfikaty dla tych, którzy działają nieformalnie - to mogłoby ich zmotywować, żeby wejść do systemu. I wreszcie, uproszczenie procedur przy formalnym zatrudnianiu opiekunów domowych. Teraz to wszystko jest na tyle skomplikowane, iż wielu ludzi po prostu wybiera opcję nieformalną.
Polskich seniorów uratują migranci?
Czy lukę w systemie opieki domowej mogą zapełnić migranci? - Przemyślana polityka migracyjna jest nam bardzo potrzebna, ponieważ w tej chwili większość opiekunów domowych to cudzoziemcy, a ich zatrudnianie jest najważniejsze dla polskich firm opiekuńczych - mówi Ada Zaorska. Powołuje się przy tym na szacunki Komisji Europejskiej, według których sektor opieki długoterminowej może stworzyć w UE 8 mln miejsc pracy w ciągu dekady.
- Według najnowszego Barometru Zawodów zrealizowanego na zlecenie Departamentu Rynku Pracy Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zawód opiekuna osoby starszej i niepełnosprawnej został zakwalifikowany jako jeden z dwudziestu trzech najbardziej deficytowych zawodów w Polsce w 2025 roku. Rola imigrantów w branży opieki domowej jest znacząca. To właśnie migranci są źródłem nowych opiekunów. Nasza polityka migracyjna powinna być zatem nacelowana na obcokrajowców, aby polski sektor opiekuńczy ich przyciągał. Tymczasem kontrowersje budzi przez cały czas ustawa o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom. Przedstawiciele wielu branż, nie tylko opiekuńczej, odetchnęli z ulgą po 18 grudnia 2024 r., kiedy po kilku miesiącach "walki" podczas posiedzenia Rady Ministrów zrezygnowano z zapisu obligującego do zatrudniania obcokrajowców na umowę o pracę (co w branży opiekuńczej jest absolutnie niemożliwe ze względu na specyfikę pracy). w tej chwili projekt ustawy, który został przyjęty przez Radę Ministrów i jest skierowany do Sejmu zawiera jednak poważne utrudnienie uniemożliwiające delegowanie cudzoziemskich opiekunów za granicę.
Jak tłumaczy nam prezeska PSOD, chodzi tutaj o brak możliwości wskazania prawdziwego miejsca wykonywania pracy opiekuna zatrudnionego przez polską firmę. - Praca opiekuna wymaga zmiany podopiecznego, do którego jest on skierowany. Aby możliwe było zapewnienie opieki w Polsce, opiekun (i podmiot go zatrudniający) muszą mieć możliwość wykonywania tej pracy (i usługi) naprzemiennie. Dzięki temu zupełnie nierentowna opieka w Polsce jest rekompensowana przez nieco bardziej dochodową opiekę świadczoną za granicą. Zgodnie z prawem unijnym pracownik delegowany z Polski pozostaje uczestnikiem polskiego rynku pracy i dlatego nie wolno od niego żądać zezwolenia na pracę w państwie przyjmującym. Jednak wspomniany projekt pomija ten dorobek prawa UE i cudzoziemca oddelegowanego traktuje jako osobę, która nie podjęła pracy na terytorium Polski, co grozi uchyleniem lub wcześniej odmową wydania zezwolenia na pracę. W ten sposób tracimy opiekuna, który zatrudniony przez polski podmiot mógłby wykonywać pracę naprzemiennie w dwóch państwach na podstawie tylko polskiego zezwolenia czy oświadczenia - tracimy go na rzecz firm prowadzących działalność w innych państwach członkowskich, które takiej bariery nie stawiają.
Katarzyna Dybińska