Ekologia a powojenny ruch Haszomer Hacair w powojennej Polsce

1 rok temu

W pierwszych latach powojennej Polski tj. od 1945 do 1950 r. istniało 11 partii żydowskich. Dzieliły się one na lewicowe, centrowe i prawicowe oraz na te, które działały w sposób legalny i nielegalny. Partie dzieliły się też na syjonistyczne i niesyjonistyczne. Silną pozycję na syjonistycznej lewicy odgrywała młodzieżówka Haszomer Hacair (Młody Strażnik; inna nazwa ruch szomrowy).

W kwestiach ideologicznych szomrowie z ogromnym szacunkiem wypowiadali się o komunistycznej Rosji, ponieważ według nich był pierwszym krajem, w którym nie występował wyzysk robotników oraz chłopów. W kwestii Palestyny aktywiści Haszomer Hacair do listopada 1947 r. opowiadali się za powstaniem w Palestynie jednego dwunarodowego państwa. Wskazywali, iż Żydzi ze względu na starotestamentowe tradycje i traumę po Holocauście muszą mieć własne państwo, a palestyńscy Arabowie mieszkający na tych terenach od VII w. też powinni mieć zagwarantowane to samo prawo. Szomrowie uważali, iż wspólne życie Arabów i Żydów spowoduje zbudowanie społeczeństwa o silnym profilu robotniczym. Wskazywali na lewicowe ugrupowania Arabów palestyńskich, takie jak np. Nowa Palestyna, której członkowie wbrew propagandzie feudałów i fundamentalistów religijnych kooperowali z szomrami. W listopadzie 1947 r., kiedy na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, przy wsparciu komunistycznej Rosji, przeforsowany został podział Palestyny na dwa kraje szomrowie wyrazili się z uznaniem o tej decyzji, jednocześnie wskazując, iż szansa na stworzenie jednego państwa nie mogła zostać zrealizowana. Winni mieli być m.in. Brytyjczycy.

Aktywiści Haszomer Hacair wierzyli, iż Izrael będzie krajem demokratyczno-ludowym, z silną klasą proletariuszy i mającą te same prawa, co Żydzi mniejszością arabską. Szomrowie mieli nadzieję, iż w przyszłości Izrael połączy się z państwem Arabów palestyńskich. Miało to się stać nie w wyniku wojny, ale dzięki współpracy gospodarczej.

Ruch Haszomer Hacair wspierał przemiany, które miały miejsce w Polsce po 1944 r. W opinii członków tego ruchu dopiero komuniści urzeczywistnili zasadę równouprawnienia Żydów. Dzięki reformie rolnej, nacjonalizacji niektórych gałęzi gospodarki oraz realizacji planu 3- letniego doszło do poprawy życia w Polsce. Uważali, iż te wydarzenia świadczyły o pozytywnych zmianach w Polsce i nie mogły zaistnieć bez zwycięstwa komunistycznej Rosji nad hitlerowcami.

Szomrowie popierali ideę związaną z ekologią. Postulowali w ówczesnej Palestynie a od 1948 r. Izraelu m.in. sadzenie drzew. Miało to celu np. osuszanie bagien a przez to ograniczanie ognisk malarii. Ważnym elementem związanym z sadzeniem drzew było upamiętnienia żydowskich ofiar II wojny światowej. Idea ta była wspierana przez Narodowy Fundusz Żydowski (Keren Kajemet le-Israel, czyli KKL).

Na przełomie 1949/1950 wraz z stalinizacją Polski wszystkie partie żydowskie zostały przez władze państwowe rozwiązane.

Prezentowane poniżej materiały pochodzą z zasobu Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma (Organizacje Syjonistyczne, sygn., 333/311, 1947-1949, k. 112-118).

Las osusza błota

Myśmy – rozpoczął mój współtowarzysz – wybrali tę ziemię Szaronu, gdyż odpowiada nam ona swoją przestronnością i nawodnieniem. Byliśmy błogosławieni dużą ilością wody, wody błotnistej i nie spodziewaliśmy się iż w niej czycha śmierć, niebawem przekonaliśmy się o naszym błędzie. Malarja zaczęła między nami grasować i wielu z nas zginęło. A jednak nie mogliśmy się zdecydować na opuszczenie tego punktu. Szukaliśmy sposobów uzdrowienia klimatu i oto błysnęła myśl by zasadzić na wszystkich błotach naszej okolicy lasy drzew eukaliptusowych, które swoimi głęboko zapuszczonymi korzeniami miałyby osuszać błota nie pozostawiając komarom możliwości rozprzestrzeniania się. Posłano specjalnego ogrodnika do Chodory(?) celem przygotowania sadzonek. Wychowaliśmy setki tysięcy sadzonek, a gdy osiągnęli wysokości metra i więcej – przystąpiliśmy do sadzenia lasu.

Po cóż posługiwaliście się tak bardzo wysokimi sadzonkami? spytałem mego współtowarzysza – przecież w naszych czasach szczepi się sadzonki 40 cm? Owszem, ale to jest stosowane na suchej ziemi, inaczej ma się sprawa z błotami, których grunt jest głęboki i jest nasiąknięty wodą do głębokości dziesiątków centymetrów i tak sadziliśmy je. Po pasa w błocie – wyjmowaliśmy sadzonkę z doniczki wkładaliśmy między palcami prawej nogi wsadzaliśmy sadzonkę do gruntu i przyklepialiśmy nogami. W ten sposób ponad 50 cm sadzonki znajdowało się w wodzie.

Byliśmy zmuszeni hodować wysokie i mocne sadzonki które by się mogły przyjąć i rozrosnąć.

– Widocznie nie była to łatwa praca – zauważyłem.

– Nie łatwa – powtórzył rozmówca w odpowiedzi na moje pytanie i twarz jego wzdrygnęła nerwowo.

– Rzeczywiście nie łatwa…. straszna była ta praca, wyczerpująca, męcząca powodująca choroby. Pomyśl obnażony i bosy cały dzień grzęźniesz w błocie, wśród gąszcza krzaków i wodorostów. Gorące letnie dni, słońce ogrzewa błoto nad którem unoszą się smrodliwe omdlewające opary. Gromadzą komarów różnych gatunków: zwykłych i rozprzestrzeniających malarję okrąża cię i prześladuje cię na każdym kroku. Bywa iż wyciągasz nogę z błota, bierzesz sadzonkę od towarzysza, który kroczy za tobą z koszykiem sadzonek i nagle grzęźnie twoja noga zaplątana korzeniami i padasz pełnym wzrostem w błoto. Przed wieczorem wracasz do domu zmęczony i wyczerpany, żona twoja choruje, dziecko gorączkuje i nagle chłód ogarnia twoje ciało, a później gorąco ci się robi – i dobrze ci, opanowuje cię sen i przez całą noc męczą się sny. A z rana znów do pracy.

I oto tak zasadziliśmy las, jaka wielka jest nasza radość, gdy widzimy setki tysięcy małych zielonych główek unoszących się nad błotem, wyglądających z pośród gąszczu krzaków, wodorostów. Każda sadzonka była dla nas pociechą. Każda mała zielona główka jakby wołała: wzmocnijcie się i my się wzmocnimy!

Tak nakazał nam Bóg życie.

Las stał się dla nas wszystkim. On zwiastował nam powstanie życia na tej ziemi która została zaniedbana przez obskurantyzm i lenistwo.

Nasz trud nie jest daremny. On dał pożądany plon. Sadzonki podrosły: swoim rozwojem spowodowały wysuszenie błot. Tylko w deszczowe dni zbiera się woda, ale z wiosną znów błota wysychają. Z rozwojem drzew wokół nas klimat się poprawia i polepszają się zdrowotne warunki w innych koloniach Jehudy. Dlatego też stały się nam tak drogie nasze lasy z którymi jesteśmy mocno związani. Oto przyjdziemy i rzeczywiście przekonasz się, iż kroczysz w lesie. .

Z opowiadań strażnika lasu

/Ze zbioru opowiadań ”Pole i drzewo” Josefa Wajca/

Kadysz w lesie

Jeżeli sądzicie iż nasze drzewa są podobne do drzew we wszystkich innych lasach świata – to mylicie się. Wszystkie drzewa na świecie istnieją by stać się przyjemnością dla człowieka; cieniem i przykrycie, budulcem i opałem. Nasze drzewa w naszych lasach są istotami życia, gdyż u wielu ukrywają się w duszy wspomnienia przeszłości i nadzieje na przyszłość. Każde drzewo – dusza, szczęśliwy ten, który zna ich język, rozumie go. Ja go poznałem i pewnego razu udało mi się uchwycić szept drzew w czasie modlitwy za dusze w nich ukryte.

Jesteście zdumieni modlitwa za dusze w lesie, czyżby?

Oto opowiem Wam.

Wiosna, pewnego dnia, zatrzymałem się przy jednym drzewie pochylonym wiatrem zimy, by je wyprostować i umocnić. Z tego powodu spóźniłem się na obrady. Kiedym później wyszedł z lasu po drodze do domu zatrzymał mnie gospodarz fermy i rzekł: – Od samego rana oczekuje cię para staruszków. Przynieśli list z kancelarji K.K.L. w Jerozolimie. List dla ciebie i chcą go wręczyć tylko tobie i oto właśnie ty się spóźniłeś a oni czekają z niecierpliwością. Spiesz się i przyjdź.

Kiedy wszedłem we dwór, zauważyłem starego Żyda wysokiego wzrostu o ładnej twarzy, zaoranej zmarszczkami z oczami wyrażającemi smutek i dobro. Kiedy stanąłem przed nim, ukłonił mi się nisko i wyciągnął z kieszeni list zapieczętowany pieczęcią K.K.L. skierowany do strażnika lasy.

Otworzyłem list i pośpieszyłem go przeczytać. Oto treść listu: Ja, strażnik lasu, jestem proszony pokazać oddawcy listu ogród zasadzony na imię takiego to takiego, pod takim a takim numerem zgodnie z mapą. Zbliżyła się staruszka, niskiego wzrostu z oczami pełnymi smutku. Gdy skończyłem czytać starzec rzekł szeptem:

– Imię, którym jest nazwany ogród – to imię naszego jedynego syna….”Jedynego naszego syna” westchnęła staruszka. ”On lubił Erec i dążył do niej przez całe życie, ale jego dążenia nie ziściły się….On umarł podczas wojny światowej…. Podczas wojny światowej – powtórzyła za nim staruszka.

– Postanowiliśmy uczcić jego pamięć w tym kraju, który on tak lubił przez zasadzenie ogrodu drzew…. Teraz przybyliśmy do kraju na starość, aby ujrzeć te drzewa zasadzone w ogrodzie na imię naszego syna b.p… Na starość…. b.p……szeptały wargi staruszki.

Starzec opuścił głowę i ja również. Potem spojrzałem na mapę i znalazłem miejsce ogrodu. Ogród stu drzew zasadzonych tutaj z darowizny rodziców na imię pewnego młodzieńca, który zginął podczas wojny światowej. Tak brzmiał napis-Prosiłem by poszli za mną.

-Czy droga nie będzie dla was trudna? – spytałem ich – będziemy szli pod górę, gdyż tam droga skalista.

-Nie, nie! – zaprotestował starzec i wyprostował się opierając o kij, a kobieta powiedziała: Ujrzeć syna naszego; nie będzie to dla nas trudne. Oczywiście będziemy się wspinać pieszo do naszego syna.

Wzdłuż drogi rzucały cień. Tylko ich wierzchołki tonęły w złocie słońca przed zachodem. Ochłodziło się, trawa wzdłuż drogi była miękka.

Kroczyliśmy wolno i starzec opowiedział znów o swoim jedynym synu, który zginął na wojnie: ”On dążył przez całe życie do Syjonu, ale wojna skróciła jego życie. A jednak wiedzieliśmy, iż jego dusza powędrowała do Erec, to też postanowiliśmy uczcić tutaj jego pamięć”….. Również kobieta szeptała ale drżącym przerywanym głosem.

Dotarliśmy do ogrodu, do ścieżki wiodącej przez las z południa na północ. Były w nim sadzone cyprysy. W pewnym rzędzie cyprysy wyprostowały się i podniosły głowy.

– Oto ogród waszego syna, zaczynając od tego cyprysa dziesięć drzew po tej stronie i dziesięć drzew po drugiej stronie.

– Czy to ten? – zdziwił się starzec, jakby widział przed sobą czarującą wizję, której nie oczekiwał.

– Czy to ten? – krzyknęła kobieta za nim i zatrzymała się w odległości dwóch kroków od niego, a oczy jej były źródłem łez.

I oto starzec zbliżył się do cyprysa, pogłaskał gałęzie i pogrążył głowę między niemi, po kilku chwilach odezwał się drżącym głos w ciszy leśnej: ”Itgadał woitkadasz szmej raba” (Niech się wzniesie i niech będzie świętym twe imię).

I po tym głosie – cisza, a w ciszy słychać szept drzew jakby odpowiadający: AMEN.

Dominik Flisiak, niezależny badacz społeczności żydowskiej na ziemiach polskich. Jest autorem trzech książek: Działalność syjonistów-rewizjonistów w Polsce w latach 1944/1945- 1950, Lublin 2020. Wybrane materiały ideologiczne i propagandowe Syjonistyczno-Socjalistycznej Partii Robotniczej Poalej Syjon-Hitachdut, Chrzan 2021 oaz JAKOB STEINHARDT (1887-1968). Życie i działalność, Chrzan 2022.

Literatura:

Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma, Organizacje Syjonistyczne, sygn., 333/311, Las osusza błota, 1947-1949, k. 112-114.

Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma, Organizacje Syjonistyczne, sygn., 333/311, Z opowiadań strażnika lasu, 1947-1949, k. 115-118.

Ku socjalistycznej Palestynie. „Mosty” – biuletyn organizacji Haszomer Hacair (1946–1949) [w] Studia z historii najnowszej Polski, pod red., Rafała Łatki i Mirosława Szumiło, Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, 2018, s. 84- 94.

Linia polityczna gazety „Przełom” Poalej Syjon Lewicy w latach 1946-1949, „Facta Simonidis”, 2021, nr 1 (14), s. 269-282.

Idź do oryginalnego materiału