Felieton Gwiazdowskiego: Trzeba zlikwidować ZUS

15 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Dzisiaj będzie krótko. Ale dosadnie. Z gwiazdkami. Z okazji rozpoczynających się wakacji "Newsweek" otworzył mijający tydzień bardzo mocnym artykułem o pilnej potrzebie likwidacji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Choć chyba redakcja nie tego chciała, pisząc o koszmarnych wakacjach z dziećmi.


Zaręczam, iż dwa słowa "kocham Cię" nie są w najmniejszym stopniu aż tak przyjemne, jak trzy. Gdy poprzedza je, lub kończy, słowo: "tatusiu".
Nie będę nikogo przekonywał, iż dzieci są fajne. A robienie ich to już w ogóle największa przyjemność w życiu. Zresztą niektórzy wyglądają na takich, co się chyba nie dadzą już choćby co do tego przekonać. Takie czasy.


Kto będzie pracować na nasze emerytury?


Ale trochę irytuje mnie myśl, iż moje dzieciaki będą musiały pracować na emerytury tych, którzy słysząc o meczących wakacjach z dziećmi od tych, którzy swoimi dziećmi nie potrafią się zająć, postanawiają ich nie mieć. I zostać pasażerami na gapę. Razem z nimi pracowałem na emerytury i ich, i moich rodziców, i dziadków. Dlaczego niby moje dzieci mają pracować i na moją emeryturę, i ich? Z jakiej, *****, racji?Reklama


Mało tego! Niektórzy z tych, co nie chcą mieć dzieci, dziwnym trafem postulują przywrócenie wysokich podatków spadkowych. Aczkolwiek może to nie jest dziwny traf. To ta sama przypadłość umysłowa.
Owszem, dzieci są męczące. Zadają mnóstwo pytań, trzeba pomyśleć nad odpowiedziami, od czego odzwyczaili się już ludzie powtarzający polityczne przekazy dnia - bo tak się składa, iż to głównie ich meczą wakacje z dziećmi (sądząc po tym, w jakich tytułach publikowane są artykuły na ten temat). Trzeba ich pilnować, czy nie robią niebezpiecznych głupot i jeszcze wydawać pieniądze na ich utrzymanie.
Ale dzieci to zasób kapitałowy. Doskonale to obrazuje opisany przez Juliana Simona przypadek nosiwody z Pendżabu, który wziąwszy jakiegoś antropologa za urzędnika zajmującego się planowaniem rodziny, który odwiedził go wiele lat wcześniej, powiedział mu: "usiłowałeś mnie przekonać, iż nie powinienem mieć więcej synów. A teraz widzisz - mam sześciu synów i dwie córki, siedzę w domu i odpoczywam. Dzieci są dorosłe i przynoszą mi pieniądze. Jedno choćby pracuje poza wsią. Mówiłeś mi, iż jestem zbyt biednym człowiekiem, by utrzymywać dużą rodzinę. A teraz, jak widzisz, dzięki mej rodzinie, jestem człowiekiem bogatym". Jak wyjaśnił Simon: "to ludzie stanowią największe bogactwo świata".
Dzieje się tak dlatego, iż - jak pisał George Gilder - "zdolni, pełni zapału i nadziei młodzi ludzie, przesiąknięci ideą wolności, kierujący swoje wysiłki i swoją pomysłowość w celu zapewnienia dobrobytu sobie i swoim rodzinom, działają na korzyść nas wszystkich".


W gospodarce liczy się człowiek


W gospodarce liczą się usta, ręce i umysły. To wiara i wyobraźnia są najważniejszym zasobem kapitałowym. "Majątek może topnieć, ale umysł i wola potrafią momentalnie błysnąć przed niezdecydowanym tłumem, rozpalić niebo swoimi wizjami i spowodować ich wcielenie w krzem i cement zanim zgromadzą się konkurenci. Najlepsze, najbardziej władcze, najbardziej oryginalne i najbardziej giętkie umysły stanowią najtrwalsze złoto". Jedynie fizyczna strona naszego bogactwa ma charakter skończony. Jego metafizyczne źródła - wyobraźnia i twórczość - są nieskończone.
I właśnie dlatego potrzebujemy więcej władczych, oryginalnych i giętkich umysłów. I właśnie dlatego wydatki na wychowywanie dzieci to inwestycja kapitałowa, a nie koszt, który niepotrzebnie ponosimy.
Państwo opiekuńcze zerwało ten bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy, który dostrzegał doskonale nosiwoda z Pendżabu. To dzięki temu opiekuńczemu państwu, a nie rodzinie, mamy być ludźmi bogatymi. A jak możemy być bogaci w dłuższej perspektywie, nie widząc tego, czego nie widać, co tłumaczył Frederic Bastiat? Żeby państwo mogło w przyszłości zapewnić komuś "bogactwo", to kolejne pokolenie musi "rozpalić niebo swoimi wizjami i spowodować ich wcielenie w krzem i cement".
I dlatego ktoś musi powiedzieć tym, którzy nie czerpią już choćby przyjemności z robienia dzieci: wara wam od moich. I od ich pieniędzy w przyszłości. I dlatego trzeba zlikwidować ZUS!
Robert Gwiazdowski
Autor felietonu prezentuje własne poglądy i opinie
Śródtytuły pochodzą od redakcji
***
Idź do oryginalnego materiału