Gasną piece w polskich hutach. Stal płynie szeroką rzeką z zagranicy

22 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Polskie hutnictwo pogrąża się w głębokim kryzysie, którego nie widziano od wielu dekad - alarmują branżowi eksperci i jednym tchem wymieniają przyczyny. To restrykcyjna polityka klimatyczna Brukseli, rażąco wysokie ceny energii i rzeka tańszej stali płynąca z zagranicy. ArcleorMittal Poland właśnie zapowiedział czasowe wygaszenie jednego z dwóch pozostałych jeszcze wielkich pieców - w dawnej Hucie Katowice w Dąbrowie Górniczej. Związkowcy powołali sztab protestacyjno-strajkowy. W środę, 30 lipca, mają się spotkać się z właścicielem. "Nie ustąpimy" - zapowiadają w rozmowie z Interią Biznes.


- Żadnego postojowego - mówi Interii Biznes Mirosław Nowak, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej (MOZ) NSZZ Solidarność ArcelorMittal Poland SA - Dąbrowa Górnicza. - Będziemy się twardo domagać podania konkretnego terminu wznowienia pracy wygaszanego teraz wielkiego pieca - zapowiada. - jeżeli zaczną wysyłać ludzi na postojowe, to będzie początek końca. Znamy takie scenariusze - mówi.
- Wiemy jak to było w Krakowie. Powoli, krok po kroku, wygaszano część surowcową dawnej wielkiej huty. Z wielotysięcznej załogi pozostało tam może 1,7 tys. osób - Nowak przypomina historię "starszej siostry" (Huta Sendzimira, wcześniej Lenina). Szef Solidarności w dawnej Hucie Katowice podkreśla, iż w zakładzie w Dąbrowie Górniczej wciąż pracuje 3,6 tys. ludzi. Od lat obie huty należą do koncernu ArcelorMittal, który wyłożył niemałe pieniądze na ich rozwój i unowocześnienie.Reklama


ArcelorMittal Poland wygasza wielki piec w dawnej Hucie Katowice. Związkowcy mówią stanowcze "nie"


- W poniedziałek (28 lipca - red.) powstał sztab protestacyjno-strajkowy. Na razie chcemy rozmawiać z pracodawcą. Nie jesteśmy specjalne zaskoczeni informacją o wygaszaniu wielkiego pieca, bo mówiono o tym od dłuższego czasu, ale wciąż mamy nadzieję, iż uda się tego uniknąć, a przynajmniej uda się zagwarantować konkretny termin ponownego uruchomienia pieca - Mirosław Nowak w rozmowie z Interią nie ukrywa, iż on sam i wielu ludzi z hutniczej branży "po cichu" rozumie władze globalnego koncernu, jakim jest ArcelorMittal. Nikt tego otwarcie nie powie, ale wygląda to na "manifestację" globalnego gracza, który Unii Europejskiej chce pokazać, iż przy obecnej polityce środowiskowej, wysokich cenach energii i otwarciu rynku na produkty z zagranicy, produkcja stali w UE jest rażąco nieopłacalna.
- Wspólnymi siłami wielu organizacji związkowych szykujemy wystąpienie do pracodawcy, w którym powiemy stanowcze "nie" planom trwałego wygaszenia wielkiego pieca - mówi Interii Biznes szef Solidarności w hucie w Dąbrowie Górniczej. - Wierzymy, iż uda się uratować część surowcową w hucie, zwłaszcza, iż ArcelorMittal miał przecież plany rozwoju zakładu, a nie jego zwijania - Mirosław Nowak przypomina, iż koncern chciał budować dwa nowoczesne piece elektryczne.


"Niezmiernie trudne warunki rynkowe" - ArcelorMittal tłumaczy swoje decyzje


Warto wyjaśnić, iż wygaszenie wielkiego pieca to skomplikowany i w pewnym sensie nieodwracalny proces, odbywający się w samym "sercu" huty. Uruchomienie wielkiego pieca to proces jeszcze bardziej skomplikowany - nie można tego zrobić z dnia na dzień, choćby z tygodnia na tydzień. Liczba wielkich pieców pracujących w wielkich hutach (przypomnijmy: w ArcelorMittal Poland pozostały dwa wielkie piece działające w Dąbrowie Górniczej) to decyzje strategiczne dla hutniczych koncernów.
Informując w ubiegłym tygodniu o planowanym wygaszeniu wielkiego pieca w Dąbrowie Górniczej. ArcelorMittal powołał się na "dogłębne analizy". Koncern wyjaśnił, iż powodem takiej decyzji są niezmiernie trudne i wciąż pogarszające się warunki rynkowe. Cytowany w komunikacie prezes zarządu ArcelorMittal Poland Wojciech Koszuta wymienił niesprzyjające produkcji stali czynniki.
To bardzo wysokie ceny energii, fakt, iż tylko europejscy producenci ponoszą koszty zakupu uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu EU ETS oraz niewystarczające mechanizmy ochrony rynku. Ten zabójczy dla polskich hut "koktajl" zbiera żniwo. Wystarczy przypomnieć historię Huty Częstochowa czy Walcowni Rur Andrzej. Nie bez powodu już w ubiegłym roku pojawiły się analizy mówiące o zbliżającym się końcu polskiego hutnictwa.


Stal płynie z zagranicy szerokim strumieniem. Import z Ukrainy uderza w polskie huty


Polacy "na bieżąco" za pośrednictwem mediów uczestniczyli w batalii ratowania polskiego rolnictwa przed zalewem ukraińskiego zboża (m.in. dzięki spektakularnym drogowym protestom organizacji rolniczych). Znacznie mniej obywateli jest świadoma szerokiej rzeki stali, która w ostatnich latach wlała się do Polski z Ukrainy.
Polska jest najważniejszym rynkiem zbytu w UE dla ukraińskich wyrobów stalowych - wynika z danych organizacji branżowych. Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa informowała, iż prawie połowa gotowych wyrobów stalowych skierowanych z Ukrainy na unijny rynek w ubiegłym roku trafiła do Polski (46 proc.). Powód wydaje się prosty - Polska jest najbliżej (koszty transportu), a dodatkowo jesteśmy krajem o dużym na unijnym tle wzroście gospodarczym. U nas stalowy import z Ukrainy po prostu się sprzedaje.
Od razu dodajmy - mimo, iż Ukraina nie jest w UE, stal z tego kraju może być sprzedawana bez ceł i kontyngentów. To zmienia reguły gry - w Ukrainie nikt nie martwi się na razie systemem ETS, unijnymi normami produkcji, a cena energii jest niższa. Szacuje się, iż w ubiegłym roku trafiło na nasz rynek ponad 1 mln ton stali z Ukrainy, w większości w postaci wyrobów gotowych. Ukraińskimi produktami wypierającymi z rynku wytwory polskich hut są pręty zbrojeniowe oraz blachy w kręgach. Obie kategorie należą do grupy wyrobów gotowych o dużej wartości dodanej, przynoszącej producentom zyski.
Wspomniany ArcelorMittal Poland w swoim komunikacie tłumaczył nawet, iż import zaspokaja już 80 proc. zużycia jawnego wyrobów stalowych w Polsce. Dla wyrobów płaskich, do których należą blachy w kręgach, jest to aż 95 proc. "W obszarze wyrobów płaskich gwałtownie rośnie wolumen stali importowanej z Ukrainy i Serbii, ale pojawiły się także dostawy z takich kierunków jak Indonezja, Arabia Saudyjska czy Tajwan" - wyjaśniał Tomasz Plaskura, członek Zarządu ArcelorMittal Poland i dyrektor sprzedaży na Europę Środkowo-Wschodnią.


Produkcja stali. "Najgorszy wynik w historii powojennej Polski"


Jak niepokojąca jest sytuacja polskiego hutnictwa mogą świadczyć choćby słowa Mirosława Motyki, szefa Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), skierowane do przedstawicieli branży przy okazji publikacji "Polski przemysł stalowy 2025". "Produkcja w ubiegłym roku po raz kolejny zanotowała najgorszy wynik w historii powojennej Polski" - zwrócił uwagę prezes HIPH podkreślając, jak duży udział w tej zapaści miały kłopoty Huty Częstochowa.
Do słabego popytu dochodzą czynniki "strukturalne" dotykające całą UE - wciąż nadmiernie wysokie ceny energii, sytuacja geopolityczna na świecie hamująca wzrost gospodarczy, presja nieuczciwych tanich dostaw z poza obszaru UE.


Spada zatrudnienie w hutnictwie


Kłopoty rynkowe hutnictwa w Europie i w Polsce przekładają się na liczbę miejsc pracy w branży, która i tak znacznie ograniczyła zatrudnienie z dekady na dekadę.
"W ostatnich dekadach znacząco spadło zatrudnienie w przemyśle stalowym - w latach 1989-2023 zmniejszyło się aż 6-krotnie" - zwraca uwagę Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). W ostatnich latach szczególnym czynnikiem stała się dekarbonizacja branży hutniczej. To ona napędza miany w branży - PIE przekonuje, iż tylko dekarbonizacja zapewni polskiemu hutnictwu konkurencyjność.
***
Idź do oryginalnego materiału