W ubiegłym roku w Hiszpanii urodziło się najmniej dzieci od prawie 80 lat. Liczba urodzeń spadła o 2 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim i aż o 24,1 proc. w porównaniu z rokiem 2013: z ponad 420 tys. do nieco ponad 320 tys. W Europie pod względem liczby urodzeń gorzej jest tylko na Malcie. Często nie wynika to z woli samych kobiet, gdyż w 2021 roku 54 proc. z nich deklarowało chęć posiadania dwójki dzieci. Przyczyny obecnej (bez)dzietności – nie tylko zresztą w Hiszpanii – sięgają głęboko, są bardzo złożone i wiążą się przede wszystkim z warunkami społeczno-ekonomicznymi, których zmiana wymagałaby gruntownej przebudowy całego systemu oraz poprawy sytuacji młodych ludzi i kobiet w ogóle.
Wiek urodzenia pierwszego dziecka rośnie z każdym rokiem. W 2023 roku niemal 40 proc. Hiszpanek po raz pierwszy zostało matkami w wieku 38 lat lub wyższym. Średnia w Unii Europejskiej to 29,4 lat. Opisana tendencja nie jest niczym nowym, jednak jej przyczyny – choć znane od dawna – do dziś nie zostały zaadresowane. Przyjrzyjmy się niektórym z nich, głównie tym o charakterze społeczno-ekonomicznym (pomijając czynniki antropologiczne i kulturowe, takie jak coraz wyższy poziom wykształcenia kobiet czy wpływ technologii na zmianę paradygmatu posiadania stałego partnera lub partnerki, a także czynniki związane z ekologią, jak obawa przed nadchodzącą katastrofą klimatyczną).
Hiszpański kryzys mieszkaniowy
Jedną z głównych i najczęściej podawanych przyczyn odkładania w czasie posiadania potomstwa jest późna emancypacja młodych Hiszpanów i Hiszpanek, wynikająca z braku możliwości samodzielnego wynajmu (nie wspominając o kupnie) mieszkania. Średnia cena w całym kraju wzrosła w 2023 roku o 6,01 proc., do 944 euro miesięcznie. W niektórych miastach, jak Valencia, Barcelona, Alicante czy Las Palmas de Gran Canaria, czyli największych ośrodkach turystycznych, wzrost przekroczył 20 proc. Średnia cena wynajmu jednego metra w Barcelonie wyniosła w 2023 roku 24,94 euro (za 50-materowe mieszkanie trzeba było więc zapłacić miesięcznie niemal 1250 euro), w Madrycie zaś 20,40 euro. Szacuje się, iż osoby w przedziale wiekowym 16-29 muszą przeznaczyć aż 94 proc. zarobków na opłacenie lokum.
Podobną tendencję widać w przypadku mieszkań do kupienia na własność. Średni wiek nabycia mieszkania wynosi w Hiszpani 41 lat. W grupie wiekowej poniżej 35 lat tylko 36 proc. wybrańców posiada własne cztery kąty. Średnia cena nieruchomości do nabycia wzrosła w 2023 roku w całym kraju o 4,1 proc., jednak w niektórych regionach autonomicznych (jak Navarra) ceny skoczyły o 9,6 proc. czy 7,5 proc. (Comunidad Valenciana). jeżeli porównamy średni wzrost wynagrodzeń i cen mieszkań na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, wyniosą one odpowiednio 3,4 proc. (wynagrodzenia) i 8,5 proc. (ceny mieszkań). Są jednak miasta lub regiony, gdzie wzrost cen był wręcz astronomiczny. W Barcelonie, przykładowo, cena za metr kwadratowy wzrosła od 2013 roku o ponad 60 proc.
Problem ten wydaje się czynnikiem w największym stopniu opóźniającym moment usamodzielnienia się młodych osób i ich wyprowadzki od rodziców. Średni wiek, w którym młodzi Hiszpanie i młode Hiszpanki opuszczają rodzinne gniazdo, to 30,3 lat, czyli dziewięć lat później niż ich rówieśnicy z Finlandii czy Szwecji. Hiszpania jest pod tym względem czwartym krajem w Unii Europejskiej i plasuje się na równi z Bułgarią. Prześciga ją tylko Chorwacja (33,4 lata), Słowacja (30,8) i Grecja (30,7). Po piętach depcze zaś Malta (30,1) i Włochy (30). W wyścigu o jak najwcześniejszą emancypację młodych, jak łatwo się domyślić, przodują kraje nordyckie: Finlandia (21,3 lata), Szwecja (21,4), Dania (21,7) i Estonia (22,7). Średnia w całej Unii Europejskiej wynosi zaś 26,4 lata.
Młodzi grupą najbardziej zagrożoną ubóstwem. Zwłaszcza kobiety
Na późniejszy wiek usamodzielnienia się młodych w Hiszpanii wpływa również wyjątkowa w tej grupie niestabilność zatrudnienia i niskie zarobki. Minimalne wynagrodzenie wyniosło w Hiszpanii w 2023 roku 1260 euro brutto, czyli o 8 proc. więcej niż w roku poprzednim. Średnie wynagrodzenie wzrosło w tym samym czasie o 5,1 proc. i wyniosło 2158 euro miesięcznie, co stanowi najwyższy wynik w historii. Jednak najczęściej otrzymywane wynagrodzenia to 1541 euro i 1373 euro miesięcznie, czyli sporo poniżej średniej. Młodzi są w szczególnie trudnej sytuacji. Ponad 25 proc. osób w wieku 16-29 pracuje w niepełnym wymiarze godzin, z czego ponad połowa nie z wyboru. Wynagrodzenie młodych pracowników w wieku 16-23 wyniosło w 2022 roku tylko 1315 euro brutto miesięcznie. W grupie 25-34 było to 1850 euro brutto.
Do tego dochodzi problem z poziomem bezrobocia wśród młodych ludzi. W grupie wiekowej 25-29 w 2022 roku bezrobotnych było niecałe 17 proc. (przy średniej krajowej wynoszącej 12,9 proc.). Wszystkie te czynniki sprawiają, iż młodzi są drugą grupą społeczną najbardziej zagrożoną ubóstwem, z wynikiem sięgającym aż 30,2 proc.
Nierówności w zarobkach nie dotyczą tylko różnych grup wiekowych, ale także płci. W 2022 roku mężczyźni zarabiali średnio 2303 euro brutto miesięcznie, kobiety zaś 1941 euro brutto, a więc ponad 15 proc. mniej. Wskaźnik bezrobocia wśród kobiet – we wszystkich grupach wiekowych, z wyłączeniem tych poniżej 20 roku życia – był wyższy o ponad 3 proc. w stosunku do mężczyzn. Szokujące mogą się wydać różnice dotyczące zatrudnienia na część etatu. Z całej grupy pracowników pracujących w niepełnym wymiarze godzin w 2022 roku aż 73 proc. to kobiety.
Różnice ze względu na płeć widać również w rodzajach umów i odpowiadających im wynagrodzeniach. W 2022 roku ponad 8 proc. więcej kobiet niż mężczyzn miało umowy tymczasowe. To zaś, ponownie, wpływa negatywnie na ich zarobki, gdyż na umowach o pracę zarabia się średnio 2.247 euro brutto miesięcznie, zaś na umowach tymczasowych 1683 euro. Kobiety więc nie tylko mniej zarabiają, ale są również bardziej narażone na bezrobocie, częściej pracują na umowach tymczasowych lub w niepełnym wymiarze godzin, co w oczywisty sposób przekłada się na wysokość ich wynagrodzenia.
Umowa międzypokoleniowa została zerwana
Brak możliwości emancypacji ze względu na utrudniony dostęp do własnego mieszkania (na wynajem lub na własność) oraz niepewna sytuacja na rynku pracy, a także różnice w wynagrodzeniu ze względu na wiek oraz płeć, zdają się w oczywisty sposób wpływać na obniżające się wskaźniki dzietności. Młode kobiety są bowiem podwójnie pokrzywdzone przez system: z racji tego, iż są młode i są kobietami. Do tego dochodzą inne czynniki, mniej decydujące, ale również związane z sytuacją obecnych lub potencjalnych matek. Warto choćby wspomnieć o braku ogólnokrajowych programów transferowych dla rodzin, takich jak polskie 500 plus, czy o niezwykle krótkich urlopach macierzyńskich (w 2023 roku wynosiły zaledwie 16 tygodni). Tyle samo wynosi co prawda urlop tacierzyński, jednak w żaden sposób nie rozwiązuje to problemu matek karmiących, zmuszonych do powrotu do pracy.
Nikt nie ma wątpliwości, iż umowa międzypokoleniowa została zerwana – młodzi Hiszpanie i młode Hiszpanki już dawno przestali się łudzić, iż będą żyć na tym samym lub wyższym poziomie, co ich rodzice.
Podejmowane do tej pory próby rozwiązania problemu różniły się nie tylko w zależności od partii politycznej, która z nimi występowała, ale również od regionu autonomicznego. W maju 2023 roku parlament Hiszpanii (przypomnijmy, iż większość parlamentarną miała wtedy partia socjalistyczna, PSOE, wraz z lewicowym blokiem Unidas Podemos) uchwalił poprawki do ustawy o mieszkalnictwie, wprowadzając m.in. znaczące ulgi podatkowe dla właścicieli mieszkań decydujących się na obniżenie ceny wynajmu oraz ograniczając maksymalną podwyżkę cen wynajmu w 2024 roku do 3 proc. Wiele regionów autonomicznych oferuje również programy mające na celu dofinansowanie czynszu dla młodych osób spełniających określone kryteria.
Z kolei obecna ministra pracy, Jolanda Díaz z lewicowego ugrupowania Sumar wprowadziła zmiany w prawie mające na celu, m.in. ograniczenie umów tymczasowych i zwiększenie liczby umów na czas nieokreślony. Rządząca w tej chwili lewicowa kolacja PSEO i Sumar obiecała także wydłużyć w 2024 roku urlopy macierzyńskie z 16 do 20 tygodni, ale na razie nie wyznaczyła konkretnej daty.
Warto wspomnieć również o ksenofobicznych pomysłach rozwiązania problemu, zaproponowanych w 2022 roku przez skrajnie prawicową partię Vox w dokumencie 100 pilnych działań dla Hiszpanii. Przedstawiciele partii opowiedzieli się w nim przeciwko „wymianie pokoleniowej” prowadzonej dzięki „masowej imigracji” (w 2023 roku ponad 32 proc. dzieci urodziło się w rodzinach imigranckich) i zaproponowali m.in. znaczne zaostrzenie wymagań dotyczących uzyskania hiszpańskiego obywatelstwa (osoby pochodzące m.in. z państw Ameryki Łacińskiej czy Filipin, czyli byłych hiszpańskich kolonii, a także osoby o pochodzeniu sefardyjskim, mogą w tej chwili starać się o obywatelstwo już po dwóch latach legalnej rezydencji).
Konieczne zmiany na wszystkich polach
Czy niskie wskaźniki dzietności oznaczają jednak, iż kraj się wyludnia? Bynajmniej. Paradoksalnie, w 2023 roku w Hiszpanii został pobity rekord pod względem populacji. Większość nowoprzybyłych – co jest w niesmak partii Vox – pochodziło z Ameryki Południowej oraz Maroka. Ojczyzna Cervantesa, podobnie jest inne kraje europejskie, jest więc świadkiem bardzo poważnych zmian demograficznych.
Rząd Hiszpanii ma przed sobą żmudne zadanie, wymagające gruntownej i radykalnej zmiany systemu na wielu – jeżeli nie na wszystkich – płaszczyznach. Aż chciałoby się powiedzieć, iż każdy kraj (mówimy oczywiście o krajach z kręgu kultury Zachodu) ma taką dzietność, na jaką sobie zasłużył i zapracował przez lata. Hiszpania jest tego najlepszym przykładem. Do tej pory jej rządzący zdawali się bowiem kierować znanym hiszpańskim przysłowiem „chleb na dziś, głód na jutro”.
**
Katarzyna Górska – z wykształcenia filolożka i prawniczka, z zawodu tłumaczka literatury. Ukończyła studia podyplomowe z przekładu literackiego i audiowizualnego na Uniwersytecie Pompeu Fabra w Barcelonie. Tłumaczy z języka hiszpańskiego i katalońskiego na polski i na odwrót. Od 2018 roku jest związana zawodowo z polską firmą Audioteka. Stypendystka Europejskiego programu dla pisarzy i tłumaczy CELA oraz programu dla tłumaczy literatury z ramienia katalońskiego rządu Generalitat. Od 2009 roku mieszka w Barcelonie.