Google robi „porządki w szafie”. Zmienia nazwy geograficzne i nie tylko

6 godzin temu

Google wprowadziło zmiany w swoich usługach, które nie uszły uwadze internautów. Firma zdecydowała się na zmianę nazw geograficznych w Google Maps, wcześniej usunęła część wydarzeń z domyślnego Kalendarza Google. Kroki te wywołały krytykę wśród użytkowników przyzwyczajonych do „starych porządków”.

W styczniu firma zmieniła nazwę Zatoki Meksykańskiej na „Zatokę Amerykańską”,
dostosowując się do nowej polityki administracji Trumpa. Google zapewnia, iż nazwa
„Zatoka Meksykańska” pozostanie widoczna dla użytkowników w Meksyku, ale w innych
krajach będą wyświetlane obie nazwy. Kolejną zmianą było ponowne stosowanie nazwy
„Mount McKinley” zamiast Denali dla najwyższego szczytu Ameryki Północnej w stanie
Alaska. Nazwa Denali została ustanowiona przez administrację Obamy w 2015 roku,
jednak administracja Trumpa dąży do jej cofnięcia.

Zmiany zaczęły przeszkadzać

Użytkownicy wytykają także firmie to, iż wcześniej usunęła z domyślnego Kalendarza Google wydarzenia związane z różnorodnością i dziedzictwem kulturowym. Z kalendarza
zniknęły między innymi Black History Month (Miesiąc Historii Osób Czarnoskórych), Women’s History Month (Miesiąc Historii Kobiet), Pride Month (Miesiąc Dumy LGBTQ+), a także Indigenous Peoples Month (Miesiąc Rdzennej Ludności).
Przedstawiciele firmy tłumaczą teraz, iż powodem zmian była potrzeba ograniczenia manualnego dodawania wydarzeń kulturowych. „Kilka lat temu zespół Kalendarza zaczął manualnie dodawać szerszy zestaw wydarzeń kulturowych w wielu krajach na całym świecie. Otrzymaliśmy informacje zwrotne, iż brakowało niektórych innych wydarzeń i
krajów – a manualne i spójne utrzymywanie setek momentów na całym świecie nie było skalowalne ani zrównoważone.” – wyjaśniła Madison Cushman Veld, rzecznik Google.
Już w połowie 2024 roku firma zdecydowała się na powrót do wyświetlania jedynie oficjalnych świąt państwowych i narodowych, bazując na danych z serwisu timeanddate.com.

Szerszy kontekst zmian

Zmiany w Google zbiegły się w czasie z nową sytuacją polityczną w USA. Po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta Google ogłosiło również wycofanie się z celów dotyczących różnorodności w rekrutacji. Jak podawał portal „The Wall Street Journal” administracja Trumpa wydała rozporządzenie wykonawcze, które zakończyło rządowe programy DEI (Diversity, Equity & Inclusion), a urzędnicy odpowiedzialni za ich
nadzorowanie zostali wysłani na przymusowe urlopy.

Decyzje Google spotkały się z ostrą krytyką części użytkowników, którzy wyrażali swoje niezadowolenie w mediach społecznościowych i na forach wsparcia technicznego. Jak podaje serwis The Verge, internauci określali zmiany jako „haniebne” i modnym w USA frazesem „pogrążania się w faszyzmie”.

Idź do oryginalnego materiału