Podupadająca firma produkująca układy scalone Intel porzuciła wielomiliardowe plany budowy fabryki w Magdeburgu. Intel zwiększy moce produkcyjne w przyszłości tylko wtedy, gdy popyt ze strony klientów będzie wystarczający, powiedział prezes firmy Lip-Bu Tan (65). Planowana lokalizacja w Polsce również padnie ofiarą tej „nowej dyscypliny budżetowej”. Co więcej, realizowane są kolejne redukcje zatrudnienia.
Zakończenie produkcji w Magdeburgu nie jest zaskoczeniem. Projekt został wstrzymany już we wrześniu ubiegłego roku – na dwa lata, jak wówczas zapowiadano. Kierownictwo Intela zasugerowało niedawno, iż koparki ruszą dopiero wtedy, gdy popyt na kolejne chipy będzie wystarczający.
W Magdeburgu zaplanowano 3000 miejsc pracy
Rozpoczęcie budowy w Saksonii-Anhalt planowano pierwotnie na 2024 rok. Oczekiwano utworzenia około 3000 miejsc pracy. Wartość inwestycji szacowano na około 30 miliardów euro. Zakład w Niemczech był częścią ambitnego planu byłego prezesa Pata Gelsingera (64), mającego na celu wyprowadzenie Intela z kryzysu. Chciał on również, aby pionier półprzewodników stał się producentem kontraktowym dla innych firm produkujących układy scalone. Nowe fabryki miały zapewnić odpowiednią moc produkcyjną potencjalnym klientom. Gelsinger opierał się również na fakcie, iż Stany Zjednoczone i Europa chciały przenieść większą produkcję chipów z Azji na Zachód – i były gotowe zainwestować w to duże pieniądze. Intel zaproponował się jako godny zaufania partner.
Nie udało się uciec do przodu
To był śmiały – i kosztowny – plan, który ostatecznie okazał się fiaskiem. Opóźnienia we wdrażaniu nowych procesów produkcyjnych i wątpliwości potencjalnych klientów skróciły czas, jaki Gelsinger miał na poprawę sytuacji. I chociaż niemiecki rząd obiecał 9,9 miliarda euro pomocy publicznej dla zakładu w Magdeburgu w 2023 roku, Intel musiałby pozyskać dwukrotnie większą kwotę. Jednak z powodu ciągłych strat, pieniędzy było coraz mniej. Gelsinger został zmuszony do odejścia pod koniec 2024 roku.
Jego sukcesor ostro krytykuje strategię wzrostu z ostatnich lat. Lip-Bu Tan skrytykował inwestycje w fabryki jako „nierozsądne i nadmierne” po przedstawieniu najnowszych danych kwartalnych. Planowane moce produkcyjne znacznie przekraczały popyt. Teraz Intel chce choćby spowolnić tempo budowy swojej fabryki w amerykańskim stanie Ohio, na swoim rodzimym rynku.
Ciemnoczerwone liczby
Lip-Bu Tan określił miniony kwartał jako „solidny”. Jednak przychody w ujęciu rok do roku ustabilizowały się na poziomie 12,9 mld dolarów (10,98 mld euro). Wynik netto wyniósł stratę w wysokości 2,9 mld dolarów, w porównaniu ze stratą 1,6 mld dolarów rok wcześniej.
Oczekuje się, iż liczba pracowników spadnie do około 75 000 do końca roku. W e-mailu do pracowników Lip-Bu Tan mówił o redukcji o około 15 procent. Jednak liczba pracowników Intela spadła już do niecałych 109 000 pod koniec ubiegłego roku, z nieco ponad 124 000 pod koniec września.
Kolejny sygnał kryzysu Intela: firma przyznaje, iż może zrezygnować z rozwoju swojej zaawansowanej technologii procesorów 14A, jeżeli nie przyciągnie ona wystarczającej liczby klientów. Analityk Matt Bryson z Wedbush Securities uważa takie podejście za problematyczne. Akcje Intela spadły o ponad 4% w handlu posesyjnym w USA.
Problemy od lat
Intel kiedyś dominował w branży układów scalonych, ale potem podupadł. Przełomowym momentem była utrata pozycji w segmencie telefonów. Intel liczył na przeniesienie swojej siły z rynku komputerów PC na urządzenia mobilne – ale w telefonach komórkowych dominowały bardziej energooszczędne procesory. Dlatego układy scalone do telefonów nie pochodzą od Intela, ale od konkurentów, takich jak Qualcomm i TSMC . A w segmencie układów scalonych dla sztucznej inteligencji, Nvidia jest zdecydowanym liderem.