Moda i Formuła 1 to jeden z najbardziej zaskakujących i przy tym szczególnie lukratywnych biznesowych połączeń dekady. Jak branża inwestuje w słynne wyścigi? Którzy zawodnicy F1 mają najwięcej kontraktów z markami luksusowymi? I jak cały fenomen przekłada się na to, co nosimy?
Autor: Aleksandra Zawadzka
Czytaj: Zarabia 10 tysięcy euro, śledzi ją ponad 120 tysięcy osób. Problem w tym, iż … nie istnieje
Formuła 1: skąd fenomen?
Globalny zasięg wydarzenia, średnia oglądalność wyścigów Grand Prix na poziomie 70,3 mln (dane 2021 r.), gigantyczne budżety, zawodnicy o statusie gwiazd, nowoczesne technologie oraz ekscentryzm samej dyscypliny sprawiły, iż Formula One Group jest dziś na 1092 miejscu na liście najcenniejszych firm na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej z wartością ponad 15 mld dolarów. Kto by nie chciał w tym uczestniczyć? A iż prestiż i luksus się przyciągają – połączenie mody i F1 nie powinno wcale dziwić.
Inwestycje branży modowej w F1
Jedną z pierwszych marek odzieżowych, które współpracowały z Formułą 1, był Benetton. Rodzinna firma najpierw w 1983 roku została sponsorem zespołu Tyrell, a dwa lata później kupiła Toleman. Benetton brał udział w wyścigach do 2002 roku, a kolorowy i wzorzysty wygląd ich bolidów nawiązywał do aktualnych kolekcji marki.
Prawdziwy boom na inwestycje ze strony branży modowej nastąpił jednak około 2010 roku, kiedy stopniowo tematem zaczęły interesować się takie firmy, jak Hugo Boss, Gieves & Hawkes, Hackett, Tag Heuer, Hublot oraz Ray-Ban. Zależało im jednak nie tyle na umieszczeniu w istotnych miejscach swoich logotypów, a… ubieraniu kierowców F1 w swoje projekty. Działy marketingowe tych marek już ponad dekadę temu zauważyły, jak duży wpływ na sprzedaż może mieć gwiazda z bardzo określonej niszy (o ile niszą można nazwać F1). Rolex poszedł o krok dalej: został sponsorem tytularnym kilku ważnych wyścigów i jest obecny podczas każdego Grand Prix.
Ile zawodnicy F1 mogą zarobić współpracując z markami modowymi?
Marki zaczęły interesować się Formułą 1 również pod kątem inspiracji do swoich kolekcji. Nawiązania do tej tematyki były widoczne szczególnie w kolekcjach Tommy’ego Hilfigera, który kilkakrotnie odwoływał się w projektach swoich ubrań do F1, a choćby zaprosił do współpracy Lewisa Hamiltona. Hamilton zresztą jest najbardziej “cennym” zawodnikiem F1. Serwis The Sport Rush oszacował, iż sama jego obecność na eventach i pokazach mody potrafi wygenerować aż 1,7 mln dolarów. Tyle właśnie Brytyjczyk zarobił za udział (dokładniej: obejrzenie we front row) w debiucie wybiegowym Pharrella Williamsa dla Louis Vuitton i pokazie Ricka Owensa. Istotnymi dla branży zawodnikami są też między innymi Pierre Gasly i Guanyu Zhou.
Dlaczego marki modowe z Valentino, Louis Vuitton i Chanel tak chętnie współpracują z Formułą 1? Powód jest prosty: wyścigi to, obok piłki nożnej, sport z gigantyczną grupą oddanych fanów, którzy śledzą nie tylko samo wydarzenie, ale każdy krok ulubionych zawodników. Popularności przysporzył jej jeszcze Netflix, wypuszczając kilka sezonów serialu dokumentalnego “Formuła 1: Jazda o życie”. Zgodnie z analizą Nielsen “ponad 360 000 widzów, którzy nie oglądali F1 w drugiej części sezonu 2021, oglądało wyścigi F1 w 2022 roku po pierwszym obejrzeniu ‘Drive to Survive'”. A potem, jak łatwo się można domyślić, ukształtowali swoje wybory zakupowe.
Więcej: Air Jordan 4 – historia kultowego modelu
Zdjęcie główne: mat. prasowe Tommy Hilfiger