Jaki pokój na Ukrainie? Odpowiedź w Tygodniku Solidarność nr 11

solidarnosc.rzeszow.org.pl 2 tygodni temu

Władimir Putin nie mógłby tak swobodnie działać, gdyby nie bierność (by nie powiedzieć wręcz – ciche przyzwolenie) związanych z nim gospodarczo kluczowych europejskich graczy – Niemiec i Francji. To interesy prowadzone z Rosją, w tym budowa kolejnych Nord Streamów, sprawiły, iż zachód Europy zareagował na wybuch wojny przede wszystkim niepewnością. (…) Dziś prezydent Donald Trump, bez którego pomocy Ukraina nie jest w stanie pokonać Rosji – prawdopodobnie nie jest choćby w stanie dłużej się bronić – wychodzi z inicjatywą pokoju na Ukrainie, a co za tym idzie, stabilizacji sytuacji w Europie. Jego propozycje można komentować różnie, ale cel jest jeden – to przerwanie walk, bezsensownych śmierci i degradacji Ukrainy. W proponowanej przez Stany Zjednoczone drodze do pokoju brakuje jednak Europy. Brakuje Polski – pisze Michał Ossowski, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”.

Pełno jest ostatnio ponurych jak marcowe chmury scenariuszy dla bezpieczeństwa Europy Środkowej. Najbardziej chodliwy głosi, iż Donald Trump, dążąc za wszelką cenę do zawarcia pokoju na Ukrainie, gotów jest uznać hurtem rosyjskie wpływy w naszej części świata, cofając tym samym Europę do stanu sprzed rozpadu Układu Warszawskiego. Takie rozumowanie każe nam myśleć, iż Ukraina jest już stracona a Polska na najlepszej (najgorszej) drodze do zatracenia. Przywołane tu myślenie jest – co interesujące – całkiem popularne w dwóch rozłącznych od siebie zwykle podzbiorach polskiej publiki – pisze z kolei Rafał Woś w swoim felietonie i kreśli wizje konsekwencji geopolitycznych tego konfliktu dla Europy.

Idź do oryginalnego materiału