Choć Polska przez cały czas pozostaje najsilniejszym i najważniejszym rynkiem ubezpieczeniowym w Europie Środkowo-Wschodniej, to jego dalszy rozwój stoi pod znakiem zapytania, zwłaszcza w kontekście kryzysu demograficznego, zawirowań geopolitycznych czy niepewności regulacyjnej.
Znajduje to odzwierciedlenie w ujemnym sentymencie branży opisanym w badaniu, które przeprowadziło Centrum Myśli Strategicznych – organizator kongresu EKF Ubezpieczenia – poinformował serwis PAP MediaRoom.
Otwartość i gotowość na produkty ubezpieczeniowe rośnie proporcjonalnie do PKB kraju oraz zamożności jego obywateli
Ostatnie panele wieńczące trzecią edycję kongresu EKF Ubezpieczenia – 2-dniowego cyklu debat pomiędzy przedstawicielami branży, instytucji publicznych oraz firm technologicznych – stanowiły okazję do dyskusji na temat przyszłości branży ubezpieczeniowej w perspektywie krótko- i długoterminowej.
Trudno w tym kontekście mówić o nadmiernym optymizmie sektora: otwartość i gotowość na produkty ubezpieczeniowe rośnie bowiem proporcjonalnie do PKB kraju oraz zamożności jego obywateli. O ile jednak w perspektywie najbliższych trzech lat prognozy ekonomiczne dla Polski autorstwa ekspertów współpracujących z EKF są pozytywne, o tyle dłuższy horyzont czasowy stanowi powód do niepokoju.
Polska mierzy się w tej chwili z najgorszymi statystykami demograficznymi na całym kontynencie
– Okres do 2027 r. będzie stał pod znakiem solidnego, około 3-proc. wzrostu gospodarczego, stanowiącego jeden z najszybszych w Unii Europejskiej i zdecydowanie wyższy niż w najbardziej rozwiniętych krajach członkowskich, które systematycznie doganiamy. Nie możemy jednak ignorować czynników, które już teraz, i coraz mocniej w przyszłości, będą zwalniać jego dynamikę. Listę tę otwiera oczywiście kryzys demograficzny – powiedział podczas prezentacji Rafał Trzeciakowski, ekspert makroekonomiczny Deloitte, partnera głównego EKF Ubezpieczenia.
Polska mierzy się w tej chwili z najgorszymi statystykami demograficznymi na całym kontynencie. Już co 4. mieszkaniec naszego kraju ma więcej niż 60 lat, a do 2060 r. będą oni stanowić 40 proc. całego społeczeństwa. Dziś jest nas około 37 milionów – ale za mniej niż cztery dekady liczba ta spadnie poniżej 30 mln.
Zapaść demograficzna zmusza sektor publicznych i prywatnych ubezpieczeń do podjęcia natychmiastowego dialogu oraz współpracy
– Do 2032 r. podaż pracy w Polsce spadnie o milion osób w wieku produkcyjnym. I choć już teraz pracuje u nas niemal 1,3 mln obcokrajowców płacących składki, to nie możemy zakładać, iż staniemy się krajem masowej migracji pozwalającej załatać tę demograficzną dziurę. O ile więc o najbliższe lata jesteśmy spokojni, to obawy dotyczą kolejnych dekad, w których z lidera wzrostu gospodarczego możemy stać się krajem rosnącym wolniej od tych, które mieliśmy nadganiać – przestrzegał Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Do tych danych i szeregu tematów przewijających się podczas całego kongresu nawiązywali uczestnicy debaty „Rozwój ubezpieczeń w długiej perspektywie czasowej. Czy sektor ubezpieczeniowy może być katalizatorem lub też beneficjentem rozwoju gospodarczego, społecznego i demograficznego Polski”, moderowanej przez Marka Czerskiego, prezesa zarządu EINS. Zaproszeni goście wskazywali, iż zapaść demograficzna wręcz zmusza sektor publicznych i prywatnych ubezpieczeń do podjęcia natychmiastowego dialogu oraz współpracy.
Już teraz 80 proc. osób starszych korzysta przede wszystkim z opieki i pomocy najbliższych
– Należy sobie uświadomić, iż za kilkadziesiąt lat będziemy musieli jednocześnie zadbać o opiekę i godne życie dla milionów seniorów, przy jednoczesnym braku rąk do pracy. Jako społeczeństwo, sektor oraz państwo musimy przygotować się już teraz na fakt, iż statystycznie będziemy znacząco przeżywali swoje oszczędności – tłumaczyła Aneta Podyma, prezes firmy Unum. Już teraz 80 proc. osób starszych korzysta przede wszystkim z opieki i pomocy najbliższych, co również, ze względu na zmiany w strukturze demograficznej oraz rosnącą mobilność społeczną, będzie ulegać stopniowej erozji.
– Jednak oznacza to często niepełną opiekę, na którą bliscy seniorów mogą poświęcić do 10 godzin tygodniowo, co nie spełnia wymagań pełnowymiarowej pielęgnacji. To z kolei jest olbrzymie pole do zagospodarowania przez system kompleksowych ubezpieczeń emerytalno-zdrowotnych – zauważył Paweł Lizak, zastępca dyr. Departamentu Nadzoru Ubezpieczeniowego UKNF.