AI to jednocześnie technologiczny przewrót kopernikański, Święty Graal, czarny łabędź i początek końca ludzkości. Tak sztuczną inteligencję opisują media. Eksperci zwracają uwagę na użytkowe walory algorytmów, które pomogą nam w pracy. No właśnie – pomogą czy pomogą zlikwidować nasze zawody?
Duże modele językowe (LLM, ang. Large Language Model) to narzędzia z potencjałem – pytanie tylko czy będą służyć do czynności konstruktywnych, czy wręcz przeciwnie. Zarówno optymiści jak i pesymiści znajdą wiele przykładów na poparcie swoich przeczuć. Przykładowo: ChatGPT potrafi tworzyć poprawne pod względem językowym teksty, dokonuje imponujących analiz i sensownych streszczeń. Jednocześnie ma skłonności do tzw. halucynowania i radykalizmu, został „nakarmiony” treściami niewiadomego pochodzenia i zupełnie nie wyczuwa kontekstu kulturowego.
Czy pisanie ma jeszcze sens?
Intuicja nakazywałaby stwierdzić, iż w pierwszej kolejności pracę stracą dziennikarze i copywriterzy, którzy są po prostu mniej wydajni od algorytmów. Tymczasem na czele listy zawodów, z którymi pożegnamy się najszybciej są kasjerzy sklepowi. Ta rewolucja już się zaczęła – kasy automatyczne są z nami zaledwie od kilku lat, a wiele osób już nie wyobraża sobie robienia zakupów bez ich czułego upomnienia o treści „Potrzebne informacje”. Owszem, te urządzenia nie są jeszcze zbyt inteligentne, ale już przeprowadzają videoanalizę kupionych towarów i porównują ją z informacjami ze skanera. Kolejne funkcje i ulepszenia kas, kiosków oraz paneli są kwestią czasu.
Kasjer to przykład zawodu, który może gwałtownie zniknąć w całości. Z osobami parającymi się słowem sprawa jest bardziej skomplikowana. Owszem, część ich pracy zostanie przejęta przez AI. Dotyczy to zwłaszcza opisów produktowych, tekstów SEO czy kompilacji istniejących tekstów. A także artykułów opartych na danych liczbowych i powtarzalnych zdarzeniach, jak relacje sportowe czy prognozy pogody. Jednak algorytm, póki co, nie napisze reportażu i nie przygotuje zabawnego tekstu reklamowego, uwzględniającego unikalny język marki oraz wszystkie konteksty.
Kto stworzył to, na co patrzę?
Definicja designera będzie się zmieniać dynamicznie, wraz z pojawianiem się kolejnych narzędzi, które ułatwiają projektowanie i retusz. Omawianie istniejących rozwiązań nie ma większego sensu, kiedy praktycznie każdego tygodnia pojawiają się nowe aplikacje i nakładki. Ich możliwości błyskawicznie trendują w social mediach, a branża wieszczy koniec kolejnych zawodów.
Najczęściej przewiduje się bezrobocie storyboardzistów, ilustratorów, grafików, fotografów produktowych, montażystów i retuszerów. A także fotografów, specjalistów od make-upu, oświetlenia, castingu itd. Lista zagrożonych profesji wydłuża się po debiutach kolejnych graficznych funkcji AI.
Edukacja i medycyna
Mówi się, iż AI to wielka szansa na powszechną i skuteczną edukację. Zwłaszcza w rejonach świata, w których – z różnych względów – do tej pory był z tym problem. Możliwości faktycznie wydają się nieograniczone, a stworzenie doskonałych aplikacji i botów wspomagających naukę jest kwestią czasu. Podobna rewolucja może się wydarzyć w medycynie, zwłaszcza w dziedzinie diagnostyki, która bazuje na analizie obrazu czy dźwięku. Algorytmy będą bezwzględnie skuteczne w wyłapywaniu choćby najmniejszych anomalii. Ciężko jednak przypuszczać, by w najbliższej przyszłości zastąpiły lekarzy.
Co trzeba robić, aby przez cały czas to robić?
W oceanie niewiadomych pewne jest tak naprawdę jedno – zagrożone są zawody bazujące na prostych, powtarzalnych czynnościach, które można zdigitalizować. W szczególności są to profesje związane z tworzeniem prostych tekstów i materiałów graficznych oraz analizą danych, wyszukiwaniem trendów i prawidłowości. Z drugiej strony o swoją przyszłość obawiają się np. aktorzy dubbingowi, ponieważ narzędzia AI na podstawie próbki głosu są już w stanie wygenerować dubbing do filmu lub nagranie audiobooka.
Cóż, nie zatrzymamy rozwoju sztucznej inteligencji. Warto jednak dokładnie się jej przyglądać i zrobić wszystko, by stała się dla nas użytecznym narzędziem oraz pomocą, a nie konkurencją na rynku pracy.