Kolej na „Solidarność”: Początki bydgoskiej „Solidarności”

3 dni temu

Nie ma w Polsce chyba żadnego miasta, w którym nie powstałby komitet czy oddział Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Nie inaczej mogło być w największych miastach Polski w tym w Bydgoszczy.

Początek ruchowi solidarnościowemu w Bydgoszczy dało utworzenie 28 sierpnia 1980 r. Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Zakładach Rowerowych „Romet”. Wkrótce, 4 września 1980 r. został on przekształcony w Międzyzakładowy Komitet Założycielski. Początkowo skupiał on 32 zakłady, gwałtownie jednak dołączały załogi kolejnych zakładów i firm. W połowie września 1980 roku Międzyzakładowy Komitet Założycielski skupiał w swoich szeregach 135 organizacji. Zanim doszło do wprowadzenia Stanu Wojennego w Polsce Region bydgoski NSZZ „Solidarność” liczył aż 294 tysiące członków. Dla lepszej organizacji MKZ podzielono na kilka działów: związkowy, interwencyjny, informacji i propagandy, prawny i lektorski, który w styczniu 1981 r. zmienił nazwę na Wszechnicę Związkową.

Jak wylicza Melania Dereszyńska-Romaniuk: Od 7 października 1980 organem prasowym bydgoskiego MKZ było pismo „Wolne Związki”, a od 19 stycznia 1981 ukazywał się niezależny „Serwis Informacyjny”. Jesienią 1981 r. oba pisma zastąpiło pismo codzienne „Protest”. W okresie od listopada do grudnia 1981 r. wychodziły niezależne od ZR „Impulsy”, a od kwietnia do grudnia 1981 własne pismo „Indeks” wydawał NZS. Od kwietnia do grudnia 1981 r. „S” RI wydawała „Chłopską Sprawę”.

Najgłośniejszym wydarzeniem związanym z bydgoską „Solidarnością” było pobicie 19 marca 1981 r. na posiedzeniu WRN w Bydgoszczy zaproszonych przedstawicieli „Solidarności” – Michała Bartoszczego, Mariusza Łabentowicza i będącego również w tej chwili w składzie redakcyjnym Wolnej Drogi Jana Rulewskiego. To wydarzenie zapoczątkowało tzw. „Kryzys bydgoski”.

Zamierzano wymóc na ówczesnej władzy zgodę na rejestrację związku zawodowego rolników indywidualnych. Nadzieje jednak okazały się płonne, a przedstawiciele „Solidarności” nie zostali choćby dopuszczeni do głosu. Przedwczesne zamknięcie sesji wywołało ogromne wzburzenie wśród zebranych. Związkowcy zapowiedzieli wręcz okupację sali sesyjnej. To nie było korzystne dla władzy. Próbowano negocjować, ale związkowcy twardo obstawali przy swoich postulatach. Na miejsce więc wezwano oddziały Milicji Obywatelskiej oraz ZOMO. Dowodził nimi bezpośrednio szef ZOMO mjr Henryk Bednarek. Mundurowi siłowo rozpoczęli wyprowadzanie protestujących związkowców. W trakcie przepychanek używano pałek, związkowcy się bronili.

„Milicjanci wyprowadzają pojedynczo związkowców do bramy. Dwóch cywili prowadzi sześćdziesięcioośmioletniego Michała Bartoszcze. […] Nagle podchodzi trzeci cywil, Wali go na odlew w twarz. Raz, drugi, trzeci… okłada pięściami. […] Nagle znów krzyk, coraz głośniejszy, przechodzący momentami w długie monotonne wycie. Wycie maltretowanego człowieka. To Rulewski. Uwija się nad nim gromadka cywili. Biją go na oślep, kopią. Gdy upada, podnoszą z ziemi i znów biją” – wspominał jeden z uczestników protestu.

Michał Bartoszcze, Mariusz Łabentowicz i Jan Rulewski trafili do szpitala. Informacje o zajściach w Bydgoszczy rozeszły się po całym kraju „lotem błyskawicy”. choćby papież Jan Paweł II zabrał głos na ten temat w jednej ze swoich homilii. To jedynie dodało związkowcom otuchy i animuszu. 20 marca w regionie bydgoskim przeprowadzono dwugodzinny strajk protestacyjny. Była to odpowiedź na wydarzenia z poprzedniego dnia. Na 23–24 marca zwołano do Bydgoszczy posiedzenie władz krajowych NSZZ „Solidarność”, gdzie uchwalono, iż 27 marca przeprowadzony będzie czterogodzinny strajk ostrzegawczy, a jeżeli nie przyniesie on wymiernych korzyści, 31 marca ogłoszony zostanie strajk generalny.

27 marca doszło do ogólnopolskiego strajku. W Bydgoszczy odsetek protestujących wyniósł aż 87 %. Władza musiała się ugiąć, rozpoczęto negocjacje z najważniejszymi osobami w państwie. Komunistów reprezentował wicepremier Mieczysław Rakowski, stronę solidarnościową Lech Wałęsa, który wcześniej wielokrotnie nawoływał Jana Rulewskiego do opuszczenia sali sesyjnej a później stanowczo przeciwstawiał się organizacji strajku generalnego. W negocjacje zaangażował się również kardynał Stefan Wyszyński, który nawoływał do zawarcia kompromisu.

30 marca w Warszawie władze zawarły ze związkowcami tzw. porozumienie warszawskie.

Krzysztof Drozdowski

[email protected]

Idź do oryginalnego materiału