Komornicy mają coraz większy problem. Już 3,5 miliona dłużników nie boi się zajęcia środków

2 tygodni temu
Zdjęcie: Pieniądze. Fot. Tomasz Kowalewicz / Agencja Wyborcza.pl


Z powodu podwyższenia minimalnego wynagrodzenia jak bumerang powraca problem z osobami, które "nie boją się" komornika. Wszystko z powodu prawa gwarantującego, iż do konkretnej sumy nie można zabrać im pieniędzy. Mowa już choćby o 3,5 milionach osób.
Komornik jest funkcjonariuszem publicznym, co oznacza, iż ma prawo zająć konto bankowe i pobierać z niego określoną kwotę z wynagrodzenia na poczet długów i innych zobowiązań. Warto jednak pamiętać, iż wraz ze wzrostem pensji minimalnej, zmianie ulega również suma wolna od tzw. zajęcia komorniczego. Ile w tej chwili wynosi i dlaczego pojawiają się głosy, iż prawo trzeba zmienić?


REKLAMA


Zobacz wideo Przejmowanie długu przez spadkobiercę. Co można zrobić? "Można odrzucić spadek"


Ile komornik musi zostawić na koncie od stycznia 2025 r.? Wyższa kwota to więcej problemów
Od 1 stycznia minimalne wynagrodzenie wzrosło do 4666 złotych brutto (wcześnie było to 4242 złote), co oznacza, iż zwiększeniu uległa również kwota wolna od egzekucji. Zgodnie z prawem mowa o płacy minimalnej pomniejszonej jedynie o składki na ubezpieczenie społeczne i PPK oraz zaliczki na podatek dochodowy, czyli około 3510 złotych brutto (wyjątkiem jest egzekucja alimentów). W skrócie: komornik nie może dokonać potrącenia u osób zarabiających minimalną, zaś u tych z wyższym wynagrodzeniem, jedynie od nadwyżki ponad 3510 złotych.


3,5 miliona Polaków nie musi bać się komornika Pieniądze. Fot. pexels.com / Vlada karpovich


Choć w teorii prawo dotyczące zajęcia komorniczego się nie zmienia, liczba osób, które nie muszą się go obawiać, stale rośnie. Jak informuje rzeczpospolita.pl, w 2021 roku było to 1,6 miliona osób, a teraz minimalne wynagrodzenie pobiera choćby co piąty Polak. Łącznie problem dotyczy 3,5 miliona rodaków, u których nie ma możliwości egzekwowania zadłużeń. Z tego powodu coraz częściej pojawiają się głosy dotyczące zmiany przepisów, aby również z minimalnego można było pobierać jakąś kwotę.


Problem mają również samorządy. "Mają absolutną świadomość"
Okazuje się, iż osoby pobierające minimalne wynagrodzenie doskonale wiedzą, w jakiej sytuacji się znalazły, przez co nie płacą rachunków za telefon, czy choćby za parking i związanych z tym kar. - Większość dłużników ma absolutną świadomość, iż najniższa krajowa jest nietykalna - przyznał w rozmowie z prawo.pl Rafał Kucharczyk, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Toszku oraz komornik sądowy. - Parkują więc, gdzie chcą, bo wiedzą, iż skoro są zatrudnieni oficjalnie, na przykład, na pół etatu, za najniższą krajową, to kilka im można zrobić - dodał.


Zobacz też: Bankomat wydał takie banknoty? Kolorowa niespodzianka będzie przykra. Narazisz się na problemy
Zdaniem samorządowców, całkowita ochrona minimalnego wynagrodzenia miała sens w czasach, gdy stanowiło ono minimum egzystencjonalne, zaś teraz, z powodu zmian, zapis jest "oderwany od rzeczywistości". Tym bardziej iż dłużnicy nie spłacają choćby niewielkich zobowiązań wynoszących kilkadziesiąt złotych. Po prostu czują się bezkarni.


Ministerstwo Sprawiedliwości widzi problem. Czy będzie rozwiązanie?
Na ten moment nie wiadomo, czy szykują się zmiany dotyczące zajęć komorniczych. Niemniej już w zeszłym roku na problem zwróciło uwagę Ministerstwo Sprawiedliwości. Wiceminister Zuzanna Rudzińska-Bluszcz przyznała, iż dopuszczenie możliwości prowadzenia egzekucji z minimalnego wynagrodzenia za pracę sprawi, iż dłużnicy będą mogli szybciej spłacić swoje zobowiązania, dzięki czemu unikną wejścia w pętlę zadłużeń. Ponadto takie rozwiązanie powinno pozytywnie przełożyć się na sam system wynagrodzeń. - Nie będzie już sensu ukrywać prawdziwej wysokości uzyskiwanego wynagrodzenia - powiedziała. Czy twoim zdaniem egzekucja zadłużeń w przypadku minimalnego wynagrodzenia powinna być możliwa? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału