Korpo pasta: gra w karierę

4 tygodni temu
Menu

Kariera i szukanie pracy są jak gra komputerowa. W dużym uproszczeniu chodzi o to żeby dotrzeć do BOSSA, wygrać z nim pojedynek, zgarnąć worek złota i przejść na kolejny, ciekawszy level. Jedyna różnica jest taka, iż masz tylko jedno życie.

Na każdym poziomie scenariusz z grubsza się powtarza. Trochę jak w „Dniu świstaka”, ale każdego dnia poprzeczka zawieszona jest coraz wyżej. Im dalej jesteś w grze, tym trudniejsze jest dotarcie do bossa danego levelu i trudniejsi przeciwnicy po drodze (rekruterzy, headhunterzy).

Na początku budujesz postać (studia, pierwsze CV, Linkedin). Przechodzisz trening na entry levelu (studenckie praktyki), gdzie zdobywasz niezbędne doświadczenie i rozwijasz różne skille.

Pierwszy poziom

Po tym etapie przechodzisz do pierwszego poziomu adekwatnej gry. Może to być wersja demo (płatny staż). Jest relatywnie łatwy, żeby zachęcić gracza do dalszej eksploracji światów i zakupu pełnej wersji.

Na pierwszym poziomie otrzymujesz sporo darmowych przedmiotów. Po to żeby zżyć się z klanem (firmowe gadżety). Dalej się szkolisz, rozkminiasz sterowanie, uczysz się gry (onborarding, szkolenia wewnętrzne), dostajesz mapę świata gry (ścieżka kariery). jeżeli uznasz, gra jest interesująca i warta twojego czasu to kupujesz pełną wersję (zostajesz zatrudniony).

Budowanie prestiżu

Wraz z upływem czasu zdobywasz coraz więcej doświadczenia. Razem z innymi graczami online realizujesz różne misje (projekty), za które dostajesz worki złota. Złoto możesz wymienić na magiczne kamienie, eliksiry (Prosecco), zaklęcia (urlop na żądanie) i zbroje (odporność psychiczna).

Dzięki tym artefaktom twój prestiż i wartość twojej postaci wzrasta (zdolność kredytowa). Możesz zaczynać budować swój własny klan (założenie rodziny) i rozwijać królestwo (kawalerka na Mordorze).

Jeśli jesteś wymiataczem to twoja sława w sieci rośnie. Gracze z innych serwerów chcą cię mieć u siebie i wysyłają swoich posłańców (headhunterzy).

W kolejnych etapach, na swojej drodze spotykasz magów, szamanów (kołcze) i różnie zaprogramowanych NPC (ang. no playable character) – czyli znajomych z pracy, szkoleń, konferencji, randomowych ludzi z LinkedIn, którym matrix się zawiesił w 1998 r.

Jedni są pomocni i czegoś uczą, a inni chcą cię tylko zmylić i wcisnąć jakiś swój kit. Chcą żebyś napełnił im worek złota i zbłądził. Nie obchodzi ich twój los chociaż zapewniają, iż jest inaczej.

UWAGA! jeżeli poziom na którym grasz jest bardziej złożony, a ty przeskipujesz dalej i nie wysłuchasz uważnie instrukcji starego szamana to możesz mieć problem i utkniesz na dłużej na tym etapie. To może być frustrujące ale jako doświadczony gracz nauczysz się pokory i cierpliwości.

Gracz wypalony

Niektórzy zapaleńcy za bardzo się wkręcają i tracą euforia z gry (wypaleni pracoholicy). Zamiast na chwilę odpuścić i powoli kruszyć mury zamku, który chcą zdobyć, to szaleńczo, szarżują. Tylko kruszą kopie.

Z nimi jest najgorzej. Często muszą rozpoczynać grę od pierwszego poziomu lub hibernują postać i rzadko do niej wracają. Eksplorują inne światy kolejnym avatarem. Podobnym do pierwotnego, ale już bez tego czegoś, co mieli na początku.

Gejmerzy i inni

Prawdziwi GEJMERZY, dbają o swoją postać też w realu. Wiedzą iż sprawne ciało to sprawny umysł. Dlatego są zawodowcami.

Część cwańszych, tych bardziej niecierpliwych graczy CZITUJE czyli gra na kodach.

Przeskakuje w ten sposób kilka poziomów lub dokupuje potrzebne przedmioty u magów i wróżbitów. Magiczne zioła, grzybki zwiększające performers, dające szerokie widzenie z lotu ptaka, księżycowy pył, po którym gracz i gra przyspiesza, ale później trzeba kupować go coraz więcej i więcej.

W grze, jak w życiu: raczej nie ma dróg na skróty. Jest za to wiele ślepych uliczek. Ci, którzy za dużo kombinują, najczęściej wracają do punktu wyjścia albo dostają bana od admina (utrata pracy) i muszą szukać innego serwera.

Tryb HARD MODE

Dla takich jest już definitywny GAME OVER na serwerze. Muszą przejść w tryb HARD MODE, gdzie czas, który mają, jest wprost proporcjonalny do ilości złota, jakie zgromadzili. jeżeli nie zmieszczą się w czasie, tracą prestiż gracza oraz zgromadzone artefakty.

Znasz ten mechanizm? Jesteś już w opcji HARD MODE czy jeszcze czekasz na GAME OVER?

Zacząłeś już szukać nowego serwera? Tak? To dlaczego zamiast uderzać bezpośrednio do bossa skupiasz się na walce z mało znaczącymi przeciwnikami (rekruterzy)? Dlaczego dajesz się sprowadzić do ich poziomu i bawisz się z nimi w ich śmieszne mini gry pisane we FLASHU? One nic nie wnoszą. Marnujesz na nie czas, a czas to pieniądz. Tylko iż w życiu, w odróżnieniu od gry, czasu za pieniądze nie kupisz.

Dajesz się omamić fałszywym NPC. Wkręcasz się w kupowanie kreatywnych szablonów CV bo na „LinkedIDZIE piszom”, iż rekruter skanuje CV w 5 sekund. 20 lat doświadczenia upychasz na 1 stronie, bo tak powiedział kolega który szukał pracy 15 lat temu. Zamiast pobawić się z dzieciakami czy pójść na spacer z psem, siedzisz wieczorami na webinarach z których nic nie wynika.

Przepalasz złoto jak rasowy startup, który wierzy, iż jest jednorożcem ale jeszcze nic nie sprzedał. Ile szkoleń kupiłeś na black FRAJER DEJ i nigdy choćby do nich nie zajrzałeś? Czekasz na odpowiedni moment? Po urlopie? W weekend? Jutro?

Frustrujesz się aplikowaniem na oferty, na które i tak nikt nie odpowie, bo kandydat był znaleziony zanim oferta została opublikowana? Takie są reguły tej gry.

Znam to, bo też tak robiłem.

Czego szuka Boss?

Boss ma daleko w tyle kolorowe szablony CV i opisy twojej zaje**stości w podsumowaniu zawodowym. To on ma worek złota, a nie rekruterzy.

Mówiąc między nami, HR ma pie**olca na punkcie zbędnych procesów i udowodnienia własnej zaje**stości. Jednak gdzieś głęboko w serduszku ma świadomość, iż jest tylko kosztem. Późno w nocy, z tego powodu po cichu łka w poduszkę. Szczególnie w czasach kryzysu, kiedy to Excel weryfikuje wyobraźnię.

Boss szuka mięsa w twoim życiorysie. Najlepszych kąsków. Polędwicy Mignon, a nie jakiejś vege papki bez GMO i ulepszaczy w kolorowym plastiku.

Boss jest eko, chociaż o tym nie wie. Szuka prawdziwych graczy, którzy mają ten błysk w oku – tak jak on kiedyś. Zawodowców, którzy rozwiążą jego biznesowe problemy, a nie randomów, którzy są tylko zlepkiem zakresu obowiązków.

Zacznij, zanim będziesz gotowy

Wiem, iż wiesz, jak działa ten mechanizm. Zastanawia mnie tylko dlaczego udajesz iż nie i wciąż dajesz się wkręcać NPC? Może sam jesteś NPC? Powiedz mi tylko, kto ci wgrał ten soft?

W kościach czujesz nieuchronny Game Over, ale przez cały czas tkwisz na poziomie, którego nie da się przejść, bo programiści wypuścili wersję beta (tylko ci o tym nie powiedzieli). A może czekasz na update i liczysz, iż gra będzie jeszcze grywalna? Coś, co od początku działa źle, nigdy nie będzie dobre.

Dlaczego zamiast uderzyć do bossa i pogadać ze sprawdzonymi magami, wolisz wysłać kilka CV i rozkoszować się głuchą ciszą? Robisz to tylko po to żeby uciszyć sumienie?

Prawda jest taka, iż nic z tym nie zrobisz bo boisz się zmiany. Wolisz tkwić na Titanicu, bo już polubiłeś to miejsce. Słono zapłaciłeś za bilet i obiecali ci, iż zobaczysz Manhattan. Nie masz jaj na wprowadzenie zmiany, a może nie jesteś jeszcze gotowy? Jasne rozumiem. Przygotowanie to klucz do sukcesu XD.

Problem w tym, iż nigdy nie będziesz na 100 procent gotowy. Jak wylecisz z serwera, będzie tylko gorzej. Bo będziesz grał w trybie awaryjnym na zasadach narzuconych z góry.

A zegar tyka: TYK, TYK. Wraz z nim ulatnia się twój prestiż i wypracowana pozycja. Ty i ludzie z twojego klanu stają się coraz bardziej nerwowi.

Zacznij, zanim będziesz gotowy. Posłuchaj głosu intuicji i podejmij adekwatną decyzję. Nie trać czasu w walkę z nic nie znaczącymi przeciwnikami. Przeskocz pionki i uderzaj bezpośrednio do bossa lub zamknij kompa i wyloguj się do życia.

Idź do oryginalnego materiału