Millenialsi na "śmieciówkach" się budzą. "ZUS wyliczył mi emeryturę na 75 złotych"

9 godzin temu
– To był bardzo trudny czas: miałam maleńkie dziecko i jedynie pensję męża, która musiała starczyć na wszystko. Mnie nie przysługiwał urlop macierzyński. Żyliśmy pod dużą presją finansową. Wystawiałam ubrania na Vinted, żeby dorobić do budżetu – wspomina 32-letnia Agata, która całe swoje życie pracuje na umowach o dzieło. Magda ma 43 lata i wie, iż na starość będzie musiała ciężko pracować fizycznie. Boi się, co się stanie, jeżeli nie będzie to jednak możliwe.


Strach


– Coraz bardziej się boję. Mam taką wizję: zostaję sama w dużym mieszkaniu i nie stać mnie na opłacenie czynszu. Do ubóstwa i bezdomności jest bardzo mały krok. Wystarczy jedno nieudane wydarzenie w życiu i wszystko się rozsypuje – zaczyna swoją gorzką opowieść Agata*.

Dobiega czterdziestki i przez prawie całe swoje życie pracuje na umowę o dzieło. Mówi, iż przez lata sobie powtarzała, iż jeszcze zdąży mieć etat. Zresztą: miała propozycje pracy. Żadnej z nich nie przyjęła. – Oferowali tak śmieszne pieniądze, iż nie dałoby się za nie żyć – uzasadnia.

Od bliskich słyszy, iż jest nieodpowiedzialna, iż "mieli nadzieję, iż po urodzeniu dziecka zmądrzeje".

Pytają, co będzie, jak zachoruje.

Pytają, jak sobie to wszystko wyobraża.

Są źli, iż nie myśli o przyszłości. Ale Agata myśli o niej tak bardzo, iż czasem ze strachu ją zatyka.

Tak jak wtedy, kiedy nagle – młoda, pełna sił – znalazła się w szpitalu. Lęk o zdrowie przyćmiła obawa o to, iż będzie musiała zapłacić za leczenie. To była jej pierwsza myśl.

– W szpitalu przeszłam szereg badań, które zostałyby wycenione na dziesiątki tysięcy złotych. choćby dziś, kiedy patrzę na te sumy, wydają mi się czymś zupełnie abstrakcyjnym. Nie byłam pewna, czy mąż zdążył mnie ubezpieczyć u siebie w firmie... – opowiada.

Kolejny raz tak bardzo się bała, kiedy znów trafiła do szpitala. Była w ciąży, do porodu zostały dwa tygodnie. Firma wtedy poszła jej na rękę i zaproponowała umowę. ZUS jednak podważył ubezpieczenie, uznał, iż nie jest ono zgodne z przepisami. Pamięta, jak bardzo była przerażona, iż szpital obciąży ją kosztami za badania, a wtedy budżet rodzinny kompletnie się posypie.

Ale teraz, jak mówi, wcale też nie jest dużo lepiej. Mimo iż pracuje – dalej na umowę o dzieło, nie starcza na wszystko. Prywatne przedszkole, rachunki, jedzenie. Dwie pensje znikają w mgnieniu oka.

Agata nie wstydzi się, iż po trzech dniach jedzenia rosołu wyczarowuje z niego pomidorową. Albo iż jak jadą na wakacje nad morze (dzięki karcie kredytowej!), to paradują od stóp do głów ubrani w ciuchy z lumpeksu. Lubi oszczędzać, ale wie, jak wiele to zajmuje czasu: ugotować, pomrozić, poplanować. A jej zawód wymaga jednak szalonego tempa. Nie zawsze więc jej się udaje.

Pytam Agatę, dlaczego nie zmieni zawodu, nie przekwalifikuje się na taki, który da jej umowę o pracę i bezpieczeństwo finansowe.

– Gdybym miała zaczynać w nowej branży, to pewnie od najniższej stawki. Nie damy rady za tyle żyć – odpowiada bez zastanowienia.

Dlaczego więc nie odkłada na emeryturę sama? – Naprawdę trzeba bardzo dobrze zarabiać, żeby sobie móc odłożyć. I czasem mi się to udaje. Ale potem wydarza się sytuacja, kiedy trzeba tymi pieniędzmi łatać domowy budżet. Żeby było jasne, to nie jest tak, iż całkowicie wierzę w ZUS, ale jednak nadzieja na emeryturę daje pewne poczucie bezpieczeństwa. A ze mną nie wiem, co będzie – mówi.

Był czas, iż myślała o założeniu działalności gospodarczej. Jednak kiedy podliczyła, ile wyniosłyby ją wszystkie składki, okazało się, iż kilka by zostawało z wypłaty. choćby Mały ZUS Plus (ulga dla przedsiębiorców – red.) by tu nie pomógł. – gwałtownie minąłby czas niższych składek, a potem musiałabym płacić fortunę – opowiada.

Agata rozmawiała o swojej sytuacji ze swoją starszą koleżanką. Ona też nigdy nie miała umowy o pracę.

Jak będzie wyglądała ich starość?


Czy będą zmuszone pracować aż do śmierci?


A co, jeżeli podupadną na zdrowiu i nie będą mogły pracować? Agacie życie już raz pogroziło palcem.

Ale czasem ma nadzieję. Mówi, iż chciałaby kupić – jak już się wyplączą ze swojego kredytu hipotecznego – kawalerkę, którą potem by wynajmowali. Mieliby dochód pasywny, zabezpieczenie na przyszłość.

Ale jak tak patrzy na ceny mieszkań, to nie wie, czy się uda.

Patologiczny rynek


W 2025 roku przewidywane są zmiany dotyczące umów cywilnoprawnych (umowy zlecenie i o dzieło). Cel? Poprawa ochrony pracowników zatrudnionych na tych umowach oraz ograniczenie ich nadużywania. Zmiany obejmują m.in. pełne oskładkowanie umów zlecenia i wliczania ich do stażu pracy oraz obowiązek zgłaszania umów o dzieło do ZUS-u. Nowe przepisy są częścią Krajowego Planu Odbudowy (KPO) i będą miały wpływ na zarówno pracodawców, jak i pracowników.

43-letnia Magda niecierpliwie czeka na tę regulacje. Na razie na jej koncie ZUS wyliczona jest emerytura w kwocie 75 zł. Ale na wszelki wypadek ma też plan B: jak jej syn Antek dorośnie, to wtedy wyjedzie do Francji i tam dopracuje do minimalnej emerytury. jeżeli oczywiście zdrowie pozwoli. Kiedyś tam ciężko pracowała na polu u rolnika.

Ale wtedy była bardzo młoda. Jak jej zaproponowali kontrakt, to się zdziwiła. Jeszcze bardziej wtedy, kiedy dostawała dodatkowy procent od wynagrodzenia jako rekompensatę za brak umowy na czas nieokreślony. W Polsce, jak wkraczała na rynek zawodowy, nikt jej niczego nie proponował oprócz pracy na czarno i ewentualnie zleceń.

Jak mówi, nie dziwiło jej to, bo znajomi też tak pracowali. Wtedy wiadomo było, iż pieniądze dostaje się pod stołem. W agencjach pracy tymczasowej na słowa, iż chce "normalną umowę" pośrednicy wydymali usta ze zdziwienia.

– To na pewno nie był mój wybór. Zdecydowanie nie – ocenia tamten czas.

– Po prostu takie były warunki, a ja nigdy się o to nie kłóciłam. Nigdy nie poszłam do sądu pracy, chociaż pewnie zrobiłabym to, gdyby mi nie zapłacili. Z drugiej strony: wiesz, jak to jest z sprawami w sądzie pracy. Ciągną się w latami – dodaje.

Kiedy Magda wróciła z Francji na wakacje, miała wypadek. Jechała na rowerze, potrącił ją samochód. Była wtedy na francuskim zasiłku dla bezrobotnych. W Polsce: brak ubezpieczenia.

– Nie byłam hospitalizowana, zszyli mi brodę i za to policzyli mi 400 zł. Na szczęście nie musiałam płacić 5 tys. dolarów za wezwanie karetki – ironizuje.

A inne zdrowotne sprawy? Magda tłumaczy, iż jak pracowała na "śmieciówkach"


w Polsce, to po prostu nie chodziła do lekarza. A kiedy już naprawdę musiała: szła prywatnie. Do Francji na sezon już nie wróciła, bo okazało się, iż jest w ciąży. Bardzo źle ją znosiła. Nie było szansy na to, żeby poszła do pracy. Ale mimo wszystko wtedy odetchnęła z ulgą: była objęta ubezpieczeniem.

Po porodzie dostała kosiniakowe – 1 000 złotych, 500 plus. I to wszystko.

Kiedy Antek miał 1,5 roku, dostała propozycję bycie lektorką w szkole językowej.

A razem z nią fatalną płacę i warunki. Magda wolała dorabiać tłumaczeniami


i korepetycjami. I mieć popołudniami czas dla dziecka, które od początku sama wychowuje.

Dla przykładu wraca do 2023 roku, kiedy wykonywała zlecenia na tzw. nierejestrowanej działalności gospodarczej. – To wielka ściema w tym kraju – ocenia.

– Chodzi o to, żeby ludzie, którzy dorabiają, płacili podatki. Nie płacisz ZUS-u, nie jesteś ubezpieczona, płacisz tylko podatek dochodowy i możesz zarobić – wtedy to było – do 2 700 złotych miesięcznie. Wystawiasz faktury, które pobierasz z ZUS-u online. Możesz wystawiać rachunki komukolwiek, na cokolwiek, byleby kasa się zgadzała. Korzystałam

z tego rozwiązania, wystawiałam rachunki za zlecenia, głównie robiłam korekty tekstów, tłumaczenia i czasami redakcje – opowiada.

Przyznaje, iż temat naszej rozmowy ją zaskoczył, bo w jej głowie tak bardzo znormalizowało się, iż nie pracuje się na umowę o pracę, iż adekwatnie nie zastanawiała się nad tym na co dzień.

– O tym się po prostu nie mówi, prawda? Ewentualnie, gdy ktoś znajdzie pracę, to wtedy pytasz, czy to prawdziwy etat. A jak się okazuje, iż tak, to mówisz "super", cieszysz się, iż zaoferowali taką umowę. A to powinno być normą, podstawową formą zatrudnienia – uważa.

Pytam, czy na pewno nie ma żadnej szansy na etat. Wszak od jej czasów młodości sporo się zmieniło. Czy na pewno nie znalazłoby się dla niej stabilne zatrudnienie?

– Wiesz, zanim Antek pojawił się na świecie, prowadziłam życie zupełnie odmienne od tego, które prowadzi większość ludzi. Pracowałam nie tylko we Francji, ale też

w Norwegii czy Irlandii. Wiem, iż powinnam iść do "normalnej" pracy i zmienić alternatywne przedszkole, do którego chodzi Antek, na systemowe. Upchnąć go

w placówce na 10 godzin, bo trzeba doliczyć też dojazdy do pracy. Ale ja po prostu jako jedyny rodzic dziecka tego nie widzę. Zawsze myślę, iż długi można spłacić, ale dziecko ma tylko jedno dzieciństwo. I po prostu nie zrobię mu tego – podkreśla.

Młodzi nie myślą o emeryturze


O komentarz do tematu poprosiłam dr hab. Monikę Lewandowicz-Machnikowską, prof. Uniwersytetu SWPS, radczynię prawną, specjalizującą się w zagadnieniach dotyczących prawa pracy i ubezpieczeń społecznych oraz pomocy socjalnej na rzecz rodziny, dzieci i młodzieży.

Młodsze pokolenia nie chcą pracować na etacie, więc wybierają bardziej elastyczne formy zatrudnienia, czy może rynek pracy jest po prostu – jak to określiła jedna z moich bohaterek – patologiczny?

Prof. Monika Lewandowicz-Machnikowska: Młodsze pokolenia mają obawy przed tradycyjną pracą etatową, traktując ją trochę jak rodzaj "kieratu", a więc czegoś, co wiąże się z ciężarem, rutyną i ograniczeniami. Widzę to po swoich studentach, którzy czerpią wiedzę na ten temat z opowieści bliskich, którzy przedstawiają im wizję pracy

w korporacjach wywodzący się jeszcze z lat dziewięćdziesiątych. Czyli z czasów, gdy ani menedżerowie nie byli odpowiednio przygotowani do zarządzania ludźmi, ani pracownicy nie mieli na tyle wiedzy i silnej pozycji na rynku pracy, by upominać się

o swoje prawa.

Dziś sytuacja się zmieniła. Praca na etacie może być bardziej elastyczna, można np. pracować częściowo lub całkowicie zdalnie, a w pewnych sytuacjach mieć zadaniowy czas pracy, co oznacza, iż nie trzeba wcale pracować od godz. 8:00 do 16:00.

Można funkcjonować w organizacji o mniej hierarchicznej strukturze i również realizować interesujące projekty. Wreszcie można pracować na pełen etat albo tylko na jego część. Są osoby, które decydują się na część etatu i uzupełniają swój dochód wynagrodzeniem z umów cywilnoprawnych lub dochodami z pracy w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej. Wiele zależy od świadomości i aktywności samych zatrudnionych.

Umowa o dzieło może być dobrym rozwiązaniem, aby zdobyć dodatkowe doświadczenie lub dochód, ale nie powinna służyć obchodzeniu prawa – w tym opłacania składek –

i co do zasady nie powinna być podstawową formą zatrudnienia.

Studenci nie myślą o emeryturze?


Absolutnie nie, ponieważ jest to dla nich temat bardzo odległy i trudno im się dziwić. Dla młodego człowieka na początku drogi zawodowej najważniejsze jest zarobienie pieniędzy, aby się usamodzielnić, zdobyć doświadczenie zawodowe, rozwijać kompetencje i umiejętności potrzebne na dynamicznie zmieniającym się rynku pracy.


W takim momencie trudno oczekiwać, żeby ktoś myślał już o emeryturze, ale warto, aby wiedział np. skąd pochodzą środki, z których wypłaca się emerytury i od czego zależy ich wysokość. Poza tym świadczenia emerytalne, które młodzi ludzie widzą dziś np. u swoich dziadków, wyliczane są na innych zasadach niż to, które będzie dotyczyć ich w przyszłości, a zatem w systemie, który promuje osoby o wysoko i długo opłacanej składce.

Gdyby jednak młody człowiek wiedział, jak ważne jest odkładanie choćby niewielkich kwot i nauczył się to robić – choćby niekoniecznie z myślą o emeryturze – mogłoby to tylko pozytywnie wpłynąć na jego przyszłość.

Kiedy młodzi ludzie zaczynają myśleć o zabezpieczeniu finansowym na przyszłość?


Z tym bywa różnie, ale często wtedy, kiedy podejmują pracę w zawodzie po studiach, zmusza ich do tego życie, bo niektórzy z nich stają wówczas np. przed wyborem, czy chcą być w PPK (Pracownicze Plany Kapitałowe).

Warto również pamiętać, iż na różnych etapach życia zmieniają się priorytety – na początku chodzi o maksymalizowanie dochodów, a z czasem o zapewnienie sobie poczucia bezpieczeństwa.

Wiadomo, iż kiedy ktoś ma już rodzinę, dzieci, będzie dążył do większej stabilizacji, choćby jeżeli będzie to tylko iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, bo tak naprawdę żadna umowa nie gwarantuje, iż w pewnym momencie ktoś nie zostanie zwolniony.

Umowy o pracę dają większe poczucie stabilności, bo trudniej pracownika zwolnić. Nie tak ważne jest jednak to, czy ktoś straci pracę, bo to każdemu może się zdarzyć, ale to

w jakim czasie zdobędzie kolejną i czy będzie miał np. oszczędności, a dzięki nim lepszą pozycję negocjacyjną. A więc będzie mógł dłużej szukać pracy, o której marzy, a

w przyszłości mieć również lepszą emeryturę.

Moje bohaterki jej nie dostaną, bo nie mają umów o pracę...

Wszystkie formy zatrudnienia mają sens dla osób, które rzeczywiście w sposób wolny


i świadomy je wybierają, a więc rozumieją, jakie każda z nich ma wady i zalety oraz konsekwencje – również te długoterminowe – np. dla prawa do emerytury.

Jeśli ktoś pracuje na umowie o dzieło, a jest specjalistą o rynkowych kwalifikacjach i ma wysokie wynagrodzenie, to z pewnością jest w stanie odłożyć odpowiednią kwotę na starość, jeżeli posiada wiedzę ekonomiczną i jest przedsiębiorczy.

Tacy ludzie poradzą sobie sami choćby bez ZUS. Jednak niestety wszystkim Polakom mówiono po 1998 roku (wejście w życie reformy emerytalnej), iż każdy jest w stanie być przedsiębiorcą i inwestorem oraz samodzielnie zadbać o siebie na starość.

To nie jest jednak prawda – jesteśmy bardzo różni. Ludzie nie zawsze podejmują racjonalne decyzje i nie zawsze potrafią zrealizować cele. Zdarzają się im również nieszczęścia i choroby, które powodują, iż nie zawsze mogą sami na siebie pracować.

Właśnie dlatego obywatele potrzebują państwa, które nie tyle im coś da, ile profesjonalnie zorganizuje system zabezpieczenia społecznego, w szczególności umożliwi każdemu niezależnie od zdolności i dochodów, bezpieczne oszczędzanie na emeryturę.

Właśnie: młodzi mówią też, iż "nie wierzą w ZUS" i iż dla nich już nie będzie emerytur.

Młodzi ludzie opowiadają to, co słyszą od innych i nie zawsze krytycznie to potrafią ocenić. A ZUS – moim zdaniem – nie robi wystarczająco dużo, aby pokazać się jako bezpieczna i dobrze zorganizowana nowoczesna instytucja.

Proszę zobaczyć, iż ZUS przejmuje wypłaty coraz to nowych świadczeń nie tylko


z ubezpieczenia społecznego i robi to świetnie. Wiedzą to na przykład osoby, które pobierają świadczenie 800+: wniosek do ZUS składa się elektronicznie, a decyzja przychodzi w kilka dni na pocztę elektroniczną klienta. Nie ma kolejek, wszystko działa sprawnie i tanio. ZUS ma podstawy i powinien lepiej budować swój pozytywny wizerunek, a wypłaty emerytur są gwarantowane przez państwo.

Moim zdaniem najważniejsze jest to, aby pierwsze zetknięcie z ZUS-em było pozytywne, bo wówczas każdy sam może wyrobić sobie pogląd o tej instytucji. Pracodawcy raczej nie będą promować ZUS, ponieważ składki to dodatkowe koszty pracy, a mało kto

z zatrudnionych w pełni rozumie, ile naprawdę kosztuje zatrudnienie pracownika


i koszty, których składek i w jakiej części ponosi pracownik i pracodawca.

Z kolei osoby, które źle mówią o emeryturach z ZUS, nie dzielą się najczęściej informacjami na temat tego, ile wpłaciły składek do systemu. Nie można również prosto porównywać sytuacji pracowników do osób prowadzących jednoosobową działalności gospodarczą, które mają duży wpływ na wysokość wykazywanych dochodów i opłacanych przez siebie składek. Ostatnio mówiło się dużo o niskich przyszłych emeryturach tych ostatnich w związku z raportem opracowanym przez Polską Sieć Ekonomii na zlecenie ZUS.

Wszyscy powinniśmy oszczędzać dodatkowo na starość. jeżeli ktoś nie płaci wystarczająco długo składki do ZUS-u, a zwłaszcza jeżeli płaci ją z przerwami i tylko w minimalnej wysokości, to tym bardziej powinien gromadzić dodatkowe środki na starość samodzielnie.

Jakie konsekwencje grożą nam, jeżeli tego nie zrobimy?


Brak oszczędności może prowadzić do trudności finansowych, a choćby biedy w okresie, kiedy nie będziemy już w stanie sami na siebie pracować.

Obecnie system zabezpieczenia społecznego funkcjonuje w taki sposób, iż osoby, które płacą składki i osiągną wiek emerytalny mają prawo do emerytury. Wysokość tej emerytury zależy jednak przede wszystkim od sumy składek zgromadzonych w ZUS

i wieku przejścia na emeryturę, bo on wpływa zarówno na składki jak i na długoś okresu, przez który hipotetycznie pobieramy świadczenie emerytalne.

Jednocześnie tylko osoby, które posiadają staż ubezpieczeniowy co najmniej 20 lat kobiety i 25 lat mężczyźni, mają gwarancję minimalnego świadczenia emerytalnego

z ZUS. Od marca 2025 roku będzie to 1 878,91 zł brutto i jest to kwota niewielka. Dlatego tak ważne są różne dodatkowe formy oszczędzania, na starość jak np. IKE czy PPK, z których ludzie często dobrowolnie rezygnują. Niekiedy młodzi robią to choćby pod wpływem rodziców, którzy doradzają im by nie korzystali z PPK, ponieważ sami mieli złe doświadczenia z OFE, a to nie to samo.

Duży problem pojawia się, gdy osoby w wieku 50+ nie mają ani składek w ZUS, ani własnych oszczędności na starość.

To krótka droga do ubóstwa i bezdomności...

Jeśli ktoś nie ma żadnych innych środków do życia na starość, to może ubiegać się o pomoc społeczną, w szczególności o zasiłek stały. Jego wysokość nie będzie satysfakcjonująca. Zasiłek stały przysługuje: pełnoletniej osobie samotnie gospodarującej albo pozostającej w rodzinie, niezdolnej do pracy z powodu wieku lub całkowicie niezdolnej do pracy, o ile jej dochód jest niższy od kryterium dochodowego osoby samotnie gospodarującej albo dochody na osobę w rodzinie są niższe od kryterium dochodowego na osobę w rodzinie.

Warto pamiętać także, iż z pomocy społecznej mogą być udzielane również inne świadczenia, ale na zasadzie subsydiarności, czyli tylko wtedy, gdy osoba wykorzysta już własne uprawnienia, zasoby i możliwości.

Moi studenci, jak również ich koledzy i koleżanki, mają jeszcze szansę dowiedzenia się, jak działa rynek pracy oraz jakie są wady i zalety poszczególnych form zatrudnienia oraz kiedy i jak oszczędzać na emeryturę.

Wiedza na ten temat jest dziś powszechnie dostępna, istnieją, np. świetne specjalistyczne blogi finansowe, wymaga to jednak wysiłku. Młode osoby muszą być świadome warunków, w jakich funkcjonują, aby mogły podejmować dobre i odpowiedzialne decyzje. Dobrze byłoby gdyby przygotowano ich do tego od najmłodszych lat.

Imiona bohaterów – na ich prośbę – zostały zmienione.

Idź do oryginalnego materiału