Ministerstwo Aktywów Państwowych odpowiedziało na interpelację posłanki Pauliny Matysiak w sprawie niewypłaconych premii dla 30 tysięcy pracowników Poczty Polskiej. Minister Wojciech Balczun wyjaśnia, iż nie ma narzędzi do ingerencji w decyzje zarządu spółki, a pracownicy mogą dochodzić swoich praw w sądzie.
Zmiana zasad w połowie gry
Zarząd Poczty Polskiej w 2025 roku, podobnie jak w latach ubiegłych, podjął uchwałę przyporządkowującą definicję „wynik jednostki organizacyjnej” do poszczególnych komórek spółki. Kierownictwo twierdzi, iż to tylko działanie techniczne, a nie zmiana regulaminu premiowania. Problem w tym, iż tym razem doprecyzowano wskaźnik w taki sposób, by dotyczył wyniku całej spółki, a nie poszczególnych jednostek.
Gdy w marcu 2025 roku parametr nie został osiągnięty, 30 tysięcy pracowników nie otrzymało premii zadaniowej w wysokości 103 złotych. Jak przyznaje sam zarząd w odpowiedzi przekazanej ministerstwu, celem było „zwiększenie poziomu poczucia odpowiedzialności wszystkich pracowników za wynik całej Spółki” w obliczu trudnej sytuacji finansowej.
Bez konsultacji ze związkami
Uchwała zarządu została opublikowana w intranecie spółki, jednak jej treść — podobnie jak w latach ubiegłych — nie była konsultowana ze stroną społeczną. Dopiero interwencja Państwowej Inspekcji Pracy skłoniła kierownictwo do refleksji. W czerwcu 2025 roku zarząd podjął nową uchwałę, rezygnując z kontrowersyjnego wskaźnika. Było jednak za późno — premia za marzec pozostała niewypłacona.
Poczta Polska stoi na stanowisku, iż nie ma podstaw do wypłaty świadczeń za marzec. W odpowiedzi na wystąpienie PIP spółka podkreśliła, iż „przepisy prawa pracy dopuszczają możliwość rozstrzygania roszczeń pracowniczych na drodze sądowej”. Innymi słowy — jeżeli pracownicy chcą pieniędzy, muszą pozwać pracodawcę.
Ministerstwo dowiedziało się po fakcie
Jak wynika z odpowiedzi ministra Balczuna, Ministerstwo Aktywów Państwowych dowiedziało się o całej sprawie dopiero 17 czerwca 2025 roku. Informacja trafiła do resortu w formie pisma Związku Zawodowego Pracowników Poczty skierowanego do zarządu spółki oraz skargi złożonej do Państwowej Inspekcji Pracy.
Minister w swojej odpowiedzi szeroko wyjaśnia, iż jako przedstawiciel Skarbu Państwa nie ma uprawnień do ingerowania w decyzje organów spółki. Powołuje się na Kodeks spółek handlowych, który nie pozwala akcjonariuszowi „wkraczać w zakres spraw leżących w gestii zarządu”, w tym w kwestie wynagrodzeń pracowników.
Resort chowa się za paragrafami
Odpowiedź ministerstwa, choć formalnie poprawna, pozostawia gorzki smak. Skarb Państwa jest jedynym akcjonariuszem Poczty Polskiej, a minister zasiadający w radzie nadzorczej teoretycznie może wpływać na wybór zarządu i ocenę jego działań. Tymczasem resort tłumaczy się przepisami prawa, sugerując pracownikom drogę sądową.
Dla tysięcy pocztowców zarabiających w okolicy płacy minimalnej, utrata 103 złotych to poważny uszczerbek. Teraz przed nimi miesiące lub lata procesów sądowych o należne im świadczenia. A zarząd spółki, który sam przyznał się do błędu i zmienił kontrowersyjny wskaźnik od kwietnia, nie poniesie żadnych konsekwencji za niezgodne z prawem działanie potwierdzone przez Państwową Inspekcję Pracy.
Pozostaje pytanie, czy to właśnie tak powinno wyglądać zarządzanie spółką Skarbu Państwa — gdzie kierownictwo może bezkarnie złamać prawo, a rząd tylko wzrusza ramionami, tłumacząc się paragrafami.

5 godzin temu




