Mocni w Duchu: proces, zarzuty i pęknięcia w łódzkiej wspólnocie

15 godzin temu

W minionym tygodniu przed Sądem Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia zapadł wyrok w sprawie o mobbing wytoczonej przez byłą pracownicę – Olgę K., zatrudnioną w latach 2011-22 w łódzkiej fundacji „Mocni w Duchu”, działającej przy jezuickiej Parafii Najświętszego Imienia Jezus przy ul. Sienkiewicza 60 w Łodzi.

Proces odsłonił kulisy funkcjonowania jednej z najbardziej rozpoznawalnych kościelnych organizacji w mieście. Zeznania duchownych i byłych pracowników dały obraz środowiska pełnego napięć, oskarżeń i wewnętrznych sporów.

W trakcie jednej z rozpraw głos zabrał były dyrektor ośrodka, ojciec Paweł. Duchowny mówił wprost o załamaniu nerwowym, którego doznał z powodu nadmiaru obowiązków, oraz o tym, iż w pracy stykał się z „przemocowymi sytuacjami”. Wskazywał na styl kierowania, jaki miał prezentować były proboszcz parafii, ojciec Remigiusz.

– Atmosfera rozmów była dominująca, bez miejsca na odpowiedź drugiej strony – mówił ojciec Paweł, opisując spotkanie dotyczące kontaktów Olgi K. z młodzieżą. Według niego duchowny prowadził rozmowy w sposób agresywny, narzucający z góry przyjętą tezę.

To właśnie kwestia relacji Olgi z młodymi ludźmi stała się jednym z zapalnych punktów konfliktu. Ojciec Remigiusz twierdził, iż była pracownica „przekraczała granice”, paliła papierosy i klęła przy młodzieży, a choćby miała zapraszać nastolatków do domu. Podkreślał, iż – jego zdaniem – nie powinna pełnić żadnej funkcji wychowawczej, wskazując na jej sytuację rodzinną.

Proces ujawnił, iż w fundacji dochodziło do ostrych ocen i oskarżeń. Z jednej strony świadkowie wskazywali, iż Olga K. była opryskliwa, konfliktowa i lekceważyła polecenia przełożonych. Mówiono też, iż miała negatywnie wypowiadać się o duchownych, nazywając jednego z nich „debilem”, a mop określając jako „głupi jak ojciec Remi”.

Z drugiej strony pojawiły się zeznania byłej dyrektorki i psycholożki fundacji. Ta pierwsza relacjonowała, iż usłyszała od proboszcza: „Olgi trzeba się pozbyć”, a prezeska fundacji miała pytać, czy ma na nią jakieś „haki”. Psycholożka natomiast mówiła, iż duchowny publicznie wyśmiewał pracownicę, komentując jej papierosy i zachowanie.

Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia przyznał Oldze K. odszkodowanie za nieuzasadnione wypowiedzenie umowy o pracę, uznając, iż podawana przez fundację przyczyna – „utrata zaufania” – została sformułowana zbyt ogólnie.

Nie stwierdzono jednak mobbingu. Sąd podkreślił, iż choć w ośrodku mogły występować incydenty nieadekwatnego traktowania, nie wykazano uporczywości i długotrwałości wymaganych do uznania mobbingu.

Wyrok jest nieprawomocny. Olga K. zapowiada apelację, argumentując, iż zjawisko miało formę „białych rękawiczek”.

Po ogłoszeniu wyroku prezes fundacji Dorota Puchowicz stwierdziła, iż sprawa „nie powinna była trafić do sądu”.

– Ludzie powinni dogadywać się między sobą, a nie szukać stron trzecich – powiedziała. Dodała, iż fundacja była gotowa na ugodę.

To nie jedyne kłopoty Mocnych w Duchu. Fundacja znalazła się w gronie ośmiu organizacji, które – według decyzji ministerstwa – mają zwrócić prawie 90 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości. Łódzki ośrodek ma oddać blisko 9 mln zł. NIK oceniła, iż środki wydano niezgodnie z przeznaczeniem: zamiast 15 pomieszczeń dla dzieci i młodzieży powstał czteropiętrowy budynek z 56 pokojami, z czego część przeznaczono na biura fundacji.

„Gazeta Trybunalska” poświęciła „Mocnym w Duchu” obszerny artykuł pt. „Sędzia Szkudlarek – komputer, który przyjął ludzkie ciało”.

→ oprac. (kk)

30.11.2025

• foto: screen ze strony internetowej fundacji / Gazeta Trybunalska

Idź do oryginalnego materiału