Jak dowiadujemy się z badania przeprowadzonego na potrzeby "Barometru Rynku Pracy 2025" Gi Group Holding, aż 28 procent pracujących Polaków zauważyło pogorszenie swojej sytuacji materialnej. Co ciekawe, w tym samym badaniu 39 procent wskazało na wzrost otrzymywanych wynagrodzeń.
REKLAMA
Zobacz wideo Ile trzeba zarabiać, aby godnie żyć?
Wzrost płac nie rekompensuje rosnących kosztów życia
Pogorszenie swojej sytuacji materialnej najczęściej zauważają osoby zarabiające poniżej 4 tysięcy złotych. "Pokazuje to, iż wzrost płac nie rekompensuje w całości rosnących kosztów życia, co w połączeniu z rosnącą presją na firmy ze względu na trudną koniunkturę gospodarczą, może wpłynąć na dalsze zmiany na rynku pracy" - dowiadujemy się z raportu podsumowującego badania.
Z tym wnioskiem zgadza się Paulina, 33-letnia pracownia jednego z wydawnictw w Warszawie. Jak podkreśla, gdyby nie jej mąż, nie byłoby jej stać na wynajem mieszkania w stolicy. - Gdyby nie mieszkanie męża po dziadkach byłoby nam ciężko. Chyba iż bym całkowicie zrezygnowała z wyjazdów, nowych ubrań, wyjść ze znajomymi - opowiada.
- Dzięki temu, iż nie musimy płacić za wynajem lub spłacać kredytu mogę sobie pozwolić na różne przyjemności. Zdaję sobie sprawę z faktu, iż pewnie na tle wielu osób w naszym kraju jestem uprzywilejowana. Uważam jednak, iż nie mam wygórowanych wymogów, jak na osobę, która jest wykształcona i wykonuje rzetelnie swoją pracę od ośmiu lat. Mam sporo znajomych w krajach zachodnich. Pracują na podobnych stanowiskach jak moje i żyją dostatnio - dodaje.
Zarabia więcej, ale nie czuje poprawy
Na pogorszenie swojej sytuacji skarży się także Edyta - 35-letnia pracownica jednej z korporacji. - Zarabiam więcej niż w 2012 roku, kiedy to zaczynałam swoją karierę zawodową. Jednak tak naprawdę nie odczuwam w związku z tym jakiejś znaczącej poprawy. przez cały czas nie stać mnie na własne mieszkanie, muszę oszczędzać na każdym kroku - opowiada.
Jak zdradza Edyta, kilka lat temu trafiła na świetnego szefa, który dał jej podwyżkę. - Gdyby nie to, pewnie musiałabym znaleźć pracę na drugi etat albo zmienić miejsce zatrudnienia - opowiada. I jak zaznacza:
Moja podwyżka była efektem dobrych wyników. Nikt mi nigdy nie zaproponował większej pensji w związku z inflacją. Uważam, iż to ogromny problem pracowników firm prywatnych. Nasi szefowie raczej nie przejęli się ogromnym wzrostem cen w okresie od 2021 do 2023 roku.
"Dobrobyt to mieli pewnie oni, ale nie zwykli ludzie"
Z kolei Tomasz, który jest urzędnikiem w jednym z miast na Podlasiu, docenia, iż w końcu po wielu latach dostał podwyżkę w czasie inflacji. Zdaje sobie jednak sprawę, iż to przywilej, który spotkał głównie pracowników budżetówki.
- To było bardzo pomocne, ale i tak nie zrekompensowało wszystkiego. Wzrostu cen wszystkiego w ostatnich latach nie dało się nie odczuć. Zaczęła to poprzednia władza, a ta nie umie sobie jakoś z tym poradzić - mówi. - Chyba najbardziej mnie irytowały gadki polityków pokroju Morawieckiego o rzekomym dobrobycie. Dobrobyt to pewnie mieli oni, ale nie zwykli ludzie - dodaje 58-latek.
Nie czuje się biedniejsza. "Ludzie zawsze narzekali"
Dystans wobec takich opinii zachowuje jednak Kamila - 33-latka z Olsztyna. Mimo iż mieszka w swoim rodzinnym mieście, pracuje zdalnie dla jednej z warszawskich firm. - To prawda, iż jest drogo. Ja jednak nie czuję się biedniejsza. Prawdopodobnie wynika to z faktu, iż dziesięć lat temu byłam raczej na początku swojej kariery zawodowej, więc wiadomo, iż zarabiałam mniej - mówi. I jak dodaje, wydaje jej się, iż Polacy mają tendencję do narzekania.
- Wydaje mi się, iż ludzie zawsze narzekali na drożyznę, chyba nigdy nie spotkałam się ze stwierdzeniem, iż w sklepach jest tanio. Myślę, iż po prostu lubimy ponarzekać. Jak słucham swoich dziadków, to mam wrażenie, iż choćby nie wypada nie narzekać! Patrząc na swoje otoczenie, nie wydaje mi się, by ktoś czuł się biedniejszy niż kiedyś, a wręcz przeciwnie - podsumowuje. Jak oceniasz swoją sytuację finansową? Zachęcamy do udziału w naszej sondzie.