Na drodze do emerytalnej katastrofy

1 rok temu

Ani OFE, ani PPK nie dają jakichkolwiek gwarancji emerytury. To systemy służące niewielkiej grupie powiązanej z sektorem finansowym


Prof. Leokadia Oręziak – kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 2014-2015 członkini Komisji Doradczej ds. Systemu Emerytalnego przy prezydent Chile Michelle Bachelet.


Po co po klęsce otwartych funduszy emerytalnych zmuszać ludzi, by pozostawali w pracowniczych planach kapitałowych?
– Zwolennicy zarówno OFE, jak i PPK argumentują, iż potrzebne są dodatkowe oszczędności, bo emerytury z ZUS będą bardzo niskie. Faktycznie, efektem zmian wprowadzonych w 1999 r. w polskim systemie emerytalnym będzie bardzo niski poziom emerytur za kilkadziesiąt lat. Na przykład w 2070 r. tzw. stopa zastąpienia, czyli relacja pierwszego świadczenia emerytalnego do ostatniego wynagrodzenia przed przejściem na emeryturę, wyniesie zgodnie z szacunkami Komisji Europejskiej zaledwie 25%, będzie prawie o połowę niższa niż jeszcze niedawno (w 2016 r.) i aż o dwie trzecie niższa niż przed 1999 r., gdy wynosiła ponad 70%. Oceniając zmiany z 1999 r., trzeba podkreślić, iż zostały wprowadzone przez polskich neoliberałów właśnie po to, by stworzyć miejsce dla prywatnych emerytur, w nadziei, iż drastyczna redukcja emerytur publicznych skłoni ludzi do inwestowania na giełdzie składek emerytalnych. Zamiast więc finansowo wspierać publiczny system emerytalny i dostosowywać go do zmieniających się warunków na rynku pracy i w gospodarce, wyrwano z niego wielki strumień pieniędzy, by przekazać prywatnym instytucjom do zarządzania i czerpania zysków w ramach OFE.

Z PPK jest podobnie?
– PPK, funkcjonujące od 2019 r., to także wielki projekt neoliberalny, a więc antyspołeczny, pochłaniający zarówno pieniądze pracowników i pracodawców, jak i środki publiczne. Ani jeden, ani drugi nie daje jakichkolwiek gwarancji emerytury. Oba stwarzają złudzenie, iż coś się robi, by zapewnić bezpieczne emerytury w przyszłości, a faktycznie są to systemy służące niewielkiej grupie powiązanej z sektorem finansowym.

Rozumiem, iż szefowie OFE i PPK zarabiają tyle, iż nie muszą się martwić o emerytury.
– Nie mam bliższych danych na ten temat, ale wiadomo, iż w wielu krajach, także w Polsce, kadra zarządzająca instytucjami finansowymi, takimi jak firmy ubezpieczeniowe, banki czy fundusze emerytalne, generalnie zarabia kilkadziesiąt, a czasem choćby kilkaset razy więcej miesięcznie niż zwykli pracownicy tych instytucji, nie mówiąc już o nauczycielach czy pielęgniarkach. Pozwala jej to faktycznie nie martwić się o emerytury publiczne, bo w trakcie aktywności zawodowej ludzie ci zgromadzą majątek pozwalający na luksusowe życie im i ich rodzinom.

Dlaczego kręgom rządowym i bankowcom tak bardzo zależy na PPK?
– PPK to źródło zysków dla instytucji zarządzających oraz osób i podmiotów z nimi powiązanych, również w kręgach politycznych. Te zyski płyną nie tylko z prowizji za zarządzanie aktywami, ale i z możliwości praktycznie dowolnego dysponowania przez te podmioty – przez dziesiątki lat – przekazanymi im pieniędzmi. Oznacza to m.in. możliwość inwestowania według swojego uznania w akcje i inne papiery emitowane przez spółki powiązane z nimi różnymi więziami, często trudnymi do zidentyfikowania. Efektem tego mogą być różne inwestycje szkodliwe dla uczestnika funduszu, w tym w spółki zagrożone bankructwem. jeżeli wartość takich inwestycji drastycznie spadnie, choćby do zera, firmy zarządzające zawsze mogą powiedzieć, iż przecież taki jest rynek.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 13/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Idź do oryginalnego materiału