Patomiesięcznica

1 miesiąc temu

10 dnia każdego miesiąca odbywa się w Warszawie pokaz dziwolągów demonstrujący jak bardzo oderwana od rzeczywistości jest część polskiej klasy politycznej. Dwa dzikie plemiona okładają się, czasami słownie, a niekiedy również fizycznie przy okazji tak zwanej „miesięcznicy katastrofy smoleńskiej”.

Jarosław Kaczyński z niewielką świtą ściera się z niedobitkami Komitetu Obrony Demokracji i innych antykaczystów. Pojawiają się medialni czempioni. Babcia Kasia stawia czoła posłowi Markowi Suskiemu.

Jeden z demonstrantów wymachuje tabliczką „Dla Kaczyńskiego, Macierewicza, Suska, Błaszczaka kula w łeb.!! Teraz.!!” (pisownia oryginalna). Prezes Kaczyński obiecuje rozliczenie z przeciwnikami „na sposób norymberski”, nawiązując chyba do powojennych procesów nazistów. Określa też obecne władze mianem „reżimu”.

Dla funkcjonariuszy mediów jest to sytuacja idealna. Wystarczy aby we właściwym miejscu przy Pomniku Smoleńskim ustawili kamery, a będą mieli „gorący” materiał, który widzowie obejrzą z wypiekami na twarzy. Nie traktując go jako wydarzenie polityczne, ale skrzyżowanie cyrkowego pokazu z pato walkami dziwolągów/celebrytów. Rozrywka na bardzo niskim poziomie, ale popularna, sprawiająca, iż rosną zasięgi, a z nimi przychodzą reklamodawcy.

Mało kto pamięta o wymowie miesięcznic oraz sprzeciwu wobec nich. Miał on sens, gdy na wezwanie władzy otaczano policją cały plac warszawski Piłsudskiego i jego okolice. Prezes Kaczyński mógł organizować zgromadzenia, gdy innym tego zabraniano. Pokazywał iż jest bardziej równy wobec prawa, choćby w okresie pandemicznych obostrzeń.

Obecny żałosny show przyciąga z obu stron coraz mniej osób, bo o ile wielu ludzi chętnie ogląda walki dziwolągów, o tyle mało kto chce za darmo w nich uczestniczyć. Szkodliwość miesięcznic poza ich charakterem przejawia się przede wszystkim w odwracaniu uwagi od tematów naprawdę istotnych. Emocji w mediach, a także w większości społeczeństwa nie wzbudza zamykanie zakładów pracy, brak rozliczenia odpowiedzialnych za reprywatyzację, czy rosnące wydatki zbrojeniowe. choćby kryzys służby zdrowia, nieodmiennie wymieniany jako jeden z głównych problemów przez ankietowanych wyborców, nie odbija się w mediach takim echem jak starcie plemion. Na ulice nie wychodzą wściekli pacjenci rozbijający barierki przed ministerstwem zdrowia.

Podrzucanie starć Babci Kasi z Prezesem PiS do środków masowego przekazu jest niczym klapki na oczy zakładane społeczeństwu. Emocje na miesięcznicy ma widzieć i opowiadać się po którejś ze stron, wtedy nie będzie się buntowało przeciwko sprawom, o których Donald Tusk i inni przedstawiciele władzy mówią, iż „panuje konsensus polityczny”, a „wszyscy się zgadzają”. Walka plemion PO i PiS ma przesłonić toczącą się w Polsce walkę klas, czy raczej walkę toczoną przez bogaczy oraz zawodowych polityków z nieświadomą tego resztą społeczeństwa. Cykliczność miesięcznic sprawia iż jeszcze bardziej nadają się na temat zastępczy, a można go grzać przez kilka dni przed i po incydentach.

Idź do oryginalnego materiału