Praca nauczyciela od lat uchodzi za jedno z bardziej wymagających zajęć w sektorze publicznym - pod względem odpowiedzialności, obciążeń psychicznych i poziomu wykształcenia, jakiego wymaga. Jednak kiedy przychodzi do wynagrodzenia, system przypomina chłodną tabelę i nie uwzględnia ani lat nauki, ani roli społecznej. I choć temat pensji nauczycielskich regularnie wraca do debaty publicznej, rzeczywistość wciąż zaskakuje - nie tylko samych pedagogów.Reklama
Pensja nauczyciela i woźnego. Zaskakująco niewielka różnica
Jak wynika z danych Polskiej Agencji Prasowej opublikowanych 1 września, a więc w dniu rozpoczęcia roku szkolnego 2025/2026, wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela początkującego - osoby z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym - wynosi w tej chwili 5153 zł brutto. W tym samym czasie woźna w szkole zarabia od 4680 do 4700 zł brutto, kucharz lub konserwator od 4740 do 4800 zł. Starszy kucharz, szef kuchni czy starszy konserwator - choćby 4800 zł.
Oznacza to, iż różnica między pensją wykwalifikowanego nauczyciela a pracownika pomocniczego sięga zaledwie kilkuset złotych brutto. Dla wielu pedagogów to gorzka refleksja, iż po latach nauki i zdobywania kwalifikacji trafiają do zawodu, który nie premiuje ich wysiłku w sposób zauważalny finansowo.
System średnich, który nie działa w praktyce
Według obowiązujących przepisów wysokość średniego wynagrodzenia nauczycieli opiera się na ustalanej co roku kwocie bazowej - w 2025 r. wynosi ona 5434,82 zł. Na jej podstawie średnia pensja początkującego nauczyciela to 6672,31 zł brutto. Jednak, jak zaznaczają związkowcy, to wartość teoretyczna - zbudowana z wielu dodatków, które nie przysługują wszystkim i nie są wypłacane regularnie.
ZNP wielokrotnie wskazywał, iż nikt nie otrzymuje miesięcznie dodatku za pracę w nocy, nagrody jubileuszowej czy odprawy emerytalnej, a to one wpływają na końcową kwotę "średniego" wynagrodzenia. Dlatego rzeczywistą podstawą, z której "żyje się z miesiąca na miesiąc", jest pensja zasadnicza - a ta, jak pokazują dane, jest dramatycznie niska w stosunku do oczekiwań społecznych wobec nauczycieli.
Podwyżki dla nauczycieli? Tak, ale niewielkie
W 2025 roku nauczyciele otrzymali 5-procentową podwyżkę. Jak wskazuje PAP, zgodnie z projektem budżetu, w kolejnym roku ma to być już tylko 3 proc. Dla porównania - w tym samym czasie wynagrodzenia pracowników samorządowych wzrosły w zależności od kategorii zaszeregowania od 5 do 16 proc. W efekcie, niektórzy pracownicy administracyjni i techniczni w szkołach zarabiają więcej niż nauczyciele.
Na przykład informatyk w szkole (X kategoria zaszeregowania) otrzymuje 4840 zł brutto, starszy księgowy - 4820 zł, a sekretarz szkoły - 4940 zł. Wicedyrektor szkoły, który nie jest nauczycielem, może liczyć na 5670 zł brutto. Wszystkie te wynagrodzenia wyprzedzają pensję zasadniczą nauczyciela początkującego.
Związkowcy: Czas powiązać płace z gospodarką
Związek Nauczycielstwa Polskiego postuluje gruntowną reformę systemu wynagradzania nauczycieli. Kluczowym punktem jest powiązanie pensji nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Projekt obywatelski w tej sprawie trafił do Sejmu, a premier Donald Tusk w listopadzie 2024 roku zadeklarował przyspieszenie prac nad jego wdrożeniem.
"Nie będzie już zwłoki" - zapowiedział wówczas premier. Jednak z czerwcowej wypowiedzi minister edukacji Barbary Nowackiej wynika, iż zmiana nie nastąpi wcześniej niż w 2027 roku. "Jestem przekonana, iż od 2027 r., kiedy projekt obywatelski będzie mógł wejść w życie, zarobki nauczycieli będą rosły" - stwierdziła Nowacka, apelując do posłów o sprawne procedowanie ustawy.
ZNP ostrzega, iż przy obecnym poziomie wynagrodzeń młodzi ludzie nie chcą wybierać zawodu nauczyciela. Związek wskazuje, iż wysokość płac nauczycieli nie motywuje młodych ludzi do podejmowania takiej pracy. Podkreślają, iż marginalna różnica między pensją początkującego pedagoga a pensją personelu pomocniczego skutecznie zniechęca do wchodzenia w ten zawód.
Jeśli system płac nie zostanie zmieniony, to - jak przestrzegają środowiska nauczycielskie - szkoły w kolejnych latach mogą mierzyć się nie tylko z brakiem kadry, ale i coraz niższą jakością nauczania. Bo trudno oczekiwać, iż zawód nauczyciela wybierze ktoś, kto kalkuluje - i widzi, iż ten wysiłek zwyczajnie się nie opłaca.
Agata Siwek