Pkieł / branimir

publixo.com 1 miesiąc temu

PKIEŁ
Idąc przez miasto czasem spotykam grupy turystów z przewodnikiem. Przy rzeźbie dzika najczęściej opowiada on o etymologii nazwy miasta. Wywodzą je – przypuszczalnie, bo nikt nie wie tego naprawdę – od kłów dzika: kiełce. Niezłe. Albo od mających tu kiedyś mieszkać Celtów – kelty. Też ładnie. Żaden jednak przewodnik nie powoła się w tej sytuacji na Bocheńskiego ( a skąd wziął to on, nie wiem), który w książce „Przemysł polski w dawnych wiekach” wskazuje na inny źródłosłów, a mianowicie piekło.
Wedle Bocheńskiego – i to akurat brzmi najbardziej wiarygodnie – nazwa powstała wraz z wkroczeniem na te ziemie chrześcijaństwa. Historie o piekle opowiadane przez misjonarzy, obrazowo opowiadające o ogniach piekielnych, gotowaniu w smole grzeszników doskonale kojarzyły się z tym, co tu działo się w okolicy. Porastające te góry lasy wobec ubogości gleb sprowadzające działalność rolniczą do skromnych działek, za to gross aktywności ludzkiej kierujące na pozyskiwanie zasobów naturalnych doskonale obrazowały opowieści misjonarzy. Eksploatacja darniowych rud żelaza, wytapianie z nich kęsisk nadających się do sprzedaży i wszystko, co temu towarzyszyło to chyba najlepszy trop. Gdy już rudnicy wykopali rudę, trzeba było ją przetopić. Węgiel drzewny wykorzystywany w tym celu pozyskiwano z tych gęstych lasów. A skoro węgiel drzewny, to i dziegieć, i smoła. Osady węglarzy, smolarzy – to obraz tamtych czasów. Wypisz wymaluj piekło z chrześcijańskich legend. Pamięć ludzka miałaby przechować pamięć bytujących tu Celtów? Dziś ich tak nazywamy, a choćby jeżeli tu kiedyś byli to raczej określali się nazwą konkretnego celtyckiego plemienia, a nie ogólnym mianem całej kultury… Kłów dzika musiałoby tu być naprawdę mnóstwo by to utrwalić w nazwie. Słabo to brzmi. Ale najbardziej wiarygodnie - Piekło. Może nieładnie, ale realistycznie.
A iż dla ówczesnych Słowian piekło jakoś takie nijakie nie było więc pkieł. Nie ono ale on.

Były momenty wzrostu, chwile chwały, ale to dawno. Po 1914 i wkroczeniu strzelców Piłsudskiego obraz Kielc zdominowany jest – do dziś – przez Witkacego i jego „Do przyjaciół gówniarzy” ( „gdzie człowiek gębą sra”). Pryl i jego fabryki to może i ponowny wzrost, rozbudowa miasta, ale potem przyszedł Balcerowicz i jego szybkie ścieżki prywatyzacyjne. Jeszcze tuż przed 2000 rokiem włodarze miasta jarali się, bo narodził się dwustutysięczny obywatel miasta – czyli wzrost – ale dziś kielczan jest około 170 tysięcy, czyli regres i upadek. Obok Łodzi Kielce są jednym z najszybciej wyludniających się miast wojewódzkich. Lubawski ( wybitny samorządowiec, dziś chyba w radzie doradzającej prezydentowi Dudzie – 4 kadencje jako prezydent miasta), a po nim Wenta – wydawało się, iż po poprzedniku nie da się gorzej, a jednak, a jednak… - firmy się stąd wyprowadzają, więc nie ma pracy, więc nostalgią nie da się utrzymać. Najbardziej spektakularną wyprowadzkę przeprowadził Servaas, sponsor piłki rzucanej. 170 tysięcy dziś i to jest stały trend. Ocena zarobków w skali kraju. Kielce zamykają tabelę jeżeli chodzi o miasta – „metropolie” – wojewódzkie. Ceny mieszkań wcale nie są takie małe i kilka odbiegają od średniej krajowej, ale zarobki już owszem.
Szukałem tu pracy kilkakrotnie. W opinii powszechnej nazywa się to zmowa pracodawców. Ale to dość prosty jest mechanizm: oni biorą średnią zarobków z sąsiednich dużych firm w regionie i tyle oferują świeżakowi.

Mój kolega Jose mówi o naszym mieście rodzinnym: miasto kurwy i szatana. Myślę, iż nie ma racji. W tym piekle choćby szatan nie ma łatwo. Piekło to piekło. Tu wszyscy mają przesrane.

Idź do oryginalnego materiału