Po opuszczeniu harówki w Azji, Filipinki znajdują wyzysk w Polsce | Prawa Pracownicze

oen.pl 1 tydzień temu


Warszawa/Katowice, Polska – Niedługo po przekroczeniu progu agencji pracy na dziewiątym piętrze wieżowca w Hongkongu Stephanie* została urzeczona perspektywą pracy w Polsce.

Siedząca na łóżku w domu pracodawcy późnym wieczorem pod koniec 2021 r. pracownica domowa z Filipin rozważała pozostawienie za sobą azjatyckich neonów i wybranie lepszej przyszłości w Europie.

Niecały rok później Stephanie wylądowała w Warszawie, dołączając do rosnącego grona Filipińczyków zapełniających fabryki, magazyny, gospodarstwa rolne, hotele, gospodarstwa domowe i budowy w Polsce.

Tam marzenie Stephanie zderzyło się z trudną rzeczywistością pracy fizycznej w środkowoeuropejskim kraju.

Po podjęciu pracy w fabryce drobiu w małym miasteczku w zachodniej Polsce Stephanie otrzymywała zaledwie 700 złotych (175 dolarów) za miesięczną pracę, jak twierdzi, co stanowi ułamek z około 1000 dolarów obiecanych jej przez agentów rekrutacyjnych.

Chociaż Stephanie nie do końca rozumiała, w jaki sposób obliczano jej wynagrodzenie, jej pracodawca potrącał koszty zakwaterowania w akademiku, mundurku, obuwia roboczego i wniosku o kartę tymczasowego pobytu – dodała.

Stephanie uważała, iż ​​sama praca była wyczerpująca, zmagała się z powtarzalnymi czynnościami związanymi z krojeniem zamrożonych części kurczaka w przenikliwym mrozie i ciasnocie, która zmuszała ją do garbienia ramion, aby uniknąć otarcia się o współpracowników.

Co gorsza, przełożona Stephanie często krzyczała na nią i jej współpracowników – dodała – i zabraniała im rozmawiać ze sobą lub korzystać z toalety bez pozwolenia.

Dwie inne Filipinki opisały podobne warunki w fabryce drobiu.

„Pewnego dnia poczułam, iż zaraz się załamię” – Stephanie powiedziała Al Jazeerze. „Nie mógłbym wykonywać tej pracy”.

Doświadczenia Stephanie na dwóch innych stanowiskach w kraju nie były dużo lepsze.

Powiedziała, iż ​​pracując w fabryce plastikowych skrzynek na narzędzia, każdego dnia musiała chodzić przez godzinę, aby dotrzeć do swojego mieszkania.

„To było bardzo trudne… ponieważ jesteś bardzo zmęczony po 12 godzinach stania. Następnie musisz chodzić przez godzinę. Po prostu nie czujesz stóp” – powiedziała, pokazując film przedstawiający dwóch pracowników brnących drogą pokrytą śniegiem.

Stephanie powiedziała, iż ​​ona i jej współpracownicy codziennie musieli przemierzać zaśnieżone drogi, aby dostać się do pracy [Xyza Cruz Bacani/Al Jazeera]

Stephanie powiedziała, iż ​​w końcu została zwolniona bez wypowiedzenia po tym, jak wzięła trzy dni wolnego z powodu choroby.

Twierdziła, iż ​​nie otrzymała wynagrodzenia za ostatni miesiąc, po tym jak poproszono ją o podpisanie dokumentu napisanego w języku polskim, z którego później, jak się dowiedziała, wynikało, iż nie jest jej nic winna.

Jedną z kolejnych jej prac była pomoc kuchenna w Warszawie, gdzie przez około sześć miesięcy pracowała bez umowy. Jej miesięczna pensja, wypłacana w gotówce, wynosiła około 3500 złotych (875 dolarów) – powiedziała.

Stephanie powiedziała, iż ​​jej pracodawcy, którzy obiecali uporządkowanie jej dokumentów, „uciekli” nie płacąc jej dwóch ostatnich czeków.

Doświadczenia Stephanie nie są odosobnione.

W ramach rocznego śledztwa Al Jazeera rozmawiała z 22 Filipinkami pracującymi w Polsce, z których prawie wszystkie twierdziły, iż padły ofiarą wyzysku lub nieuczciwych praktyk w zakresie pracy, w tym kradzieży wynagrodzeń i nieuzasadnionych potrąceń z wynagrodzeń, niezgodnego z prawem rozwiązania umowy o pracę, konfiskaty paszportów i bycia zmuszani do podpisywania dokumentów w języku, którego nie rozumieją.

Większość kobiet zgłosiła, iż ​​otrzymuje niższe pensje, niż obiecali agenci, którzy pobierali od nich opłaty rekrutacyjne sięgające 5000 dolarów – znacznie powyżej limitów ustalonych przez rząd Filipin i także sprzecznych z polskimi przepisami.

W ostatnich latach Polska masowo rekrutowała pracowników z Filipin, aby uzupełnić niedobory siły roboczej wynikające z szybkiego wzrostu gospodarczego kraju i starzenia się społeczeństwa.

Oficjalne dane pokazują, iż w zeszłym roku polskie władze wydały 29 154 zezwoleń na pracę filipińskim pracownikom, w porównaniu z 2057 w 2018 r.

Jak wynika z najnowszego raportu Departamentu Stanu Stanów Zjednoczonych dotyczącego handlu ludźmi, filipińscy pracownicy należą do osób najbardziej zagrożonych pracą przymusową w Polsce, szczególnie w takich branżach jak rolnictwo i hotelarstwo.

Mikołaj Pawlak, profesor socjologii na Uniwersytecie Warszawskim, stwierdził, iż fakt, iż wizy pracownicze i zezwolenia na pobyt często są powiązane z pracodawcami, powoduje brak równowagi sił.

Choć większość może szukać nowej pracy, stwierdził Pawlak, nie wszyscy pracownicy są świadomi polskiego prawa, a osoby pracujące w odległych lokalizacjach są prawdopodobnie bardziej bezbronne.

„Większość przypadków nie dotyczy handlu ludźmi, ale trudnych warunków pracy… i niepewnego zatrudnienia” – Pawlak powiedział Al Jazeera.

„Nadal, [workers] uważają, iż wszystko u nich w porządku, ponieważ porównują to z tym, czego doświadczyli na Filipinach czy w krajach Zatoki Perskiej” – stwierdził Pawlak, dodając, iż niektórzy pracownicy również podtrzymują pomysł sprowadzenia swoich rodzin do Polski.

„Muszę uzbroić się w cierpliwość”

Większość pracowników, którzy rozmawiali z Al Jazeerą, wzbraniała się przed złożeniem oficjalnych skarg, twierdząc, iż są skłonni tolerować nieuczciwe praktyki w zakresie pracy, o ile nie doświadczą złego traktowania fizycznego i będą mogli wysłać pieniądze do domu.

Co najmniej 10 kobiet zgłosiło złe warunki w swoich pomieszczeniach mieszkalnych, takie jak brak ogrzewania i dzielenie jednej toalety z dwudziestoma innymi pracownikami.

Niektórzy zarzucali, iż odmówiono im podstawowych wolności, takich jak obowiązek informowania przełożonych przed wyjściem na zakupy spożywcze lub pójściem do kościoła.

Inni twierdzili, iż w pewnym momencie odebrano im paszport lub musieli zapłacić pracodawcy 50 złotych (12,56 dolara), jeżeli opuścili jeden dzień w pracy, co znajduje się na liście wskaźników pracy przymusowej Międzynarodowej Organizacji Pracy.

Miriam* przyjechała do Polski w 2019 roku, porzucając pracę w firmie elektronicznej na Tajwanie, gdzie oprócz innych dodatków otrzymywała pensję w wysokości około 1250 dolarów.

Zwabiona obietnicami wyższych zarobków, zapłaciła agencji pracy na Filipinach około 5000 dolarów.

Jednak od czasu przeprowadzki do Polski Miriam boryka się z barierami językowymi, ostrymi zimami i wyczerpującym sześciodniowym tygodniem pracy.

W fabryce części samochodowych na południu Polski Miriam zarabia od 3000 do 4000 złotych (752 do 1003 dolarów) miesięcznie na podstawie „umowy zlecenie”, co oznacza, iż ​​nie ma płatnych dni wolnych ani urlopów – powiedziała Al Jazeera.

W fabryce „nosimy tylko T-shirty. Jest za gorąco, bo musimy pracować szybko” – powiedziała, dodając, iż czasami w ciągu jednego dnia produkuje 1500 plastikowych części samochodowych, takich jak klamki do drzwi.

12 godzin stania przerywane są jedynie dwiema 20-minutowymi przerwami dziennie, kiedy Miriam je biały ryż i pali papierosa – co jest „najlepszą częścią” jej dnia.

„Nie mam wyboru, więc muszę uzbroić się w cierpliwość, aby zarobić i mieć wakacje” – Miriam powiedziała Al Jazeera.

Rosalinda pracowała przez 20 godzin jako zbieraczka grzybów w szklarni w Polsce, po tym jak porzuciła pracę jako pomoc domowa w Azji [Xyza Cruz Bacani/Al Jazeera] [Xyza Cruz Bacani/Al Jazeera]

Rosalinda* podziela swoje postanowienie.

Po trzech latach pracy domowej w Hongkongu, w 2021 r., złożyła wniosek o pracę w Polsce przez Internet.

Jej pierwsze dwie prace w zakładach przetwórstwa spożywczego, gdzie zarabiała około 14 złotych na godzinę, były szokiem.

„Byłem bardzo zdenerwowany… To żenujące. Płacisz duże pieniądze, a potem dostajesz tylko to” – powiedziała Al Jazeerze, dodając, iż wzięła pożyczkę, aby pokryć opłaty za staż.

Rosalinda (51 l.) została następnie zbieraczką grzybów, często zaczynając o 7 rano i kończąc o 3 nad ranem następnego dnia.

„Czułam się bardzo zmęczona i senna… na szóstym poziomie jest niebezpiecznie” – powiedziała, odnosząc się do półek, na których rosną grzyby, do których pracownicy muszą dotrzeć, stojąc na ruchomej platformie.

Rosalinda – która twierdziła, iż ​​zarabia około 100 złotych (25 dolarów) dziennie – ostatecznie rzuciła pracę po poślizgnięciu się na podłodze szklarni.

Powiedziała, iż ​​firma nie zapewniła jej żadnej pomocy, mimo iż przez kilka dni nie była w stanie chodzić ani spać.

„Żałujesz, iż przyjechałeś do Polski. Ale przecież już tu jesteś, więc musisz znaleźć sposób” – powiedziała. „Nie można tracić nadziei”.

Po kilku miesiącach bez ważnej wizy i stabilnej pracy, podejmując pracę na pół etatu jako zmywarka do naczyń, opiekunka zwierząt i sprzątaczka, Rosalinda miała szczęście, gdy latem 2022 roku polska rodzina zatrudniła ją jako nianię.

Zarabiała 45 złotych (11 dolarów) za godzinę pracy przez osiem godzin dziennie, weekendy miała wolne i ostatecznie otrzymała Kartę Tymczasowego Pobytu.

W pewnym momencie Rozalinda marzyła, iż ​​jej pracodawcy mogliby choćby wesprzeć studia jej dziewięcioletniego syna w Polsce.

Jednak w ostatnich miesiącach stali się bardziej wymagający, dodała.

„Jestem teraz przepracowana… zamiast mieć dzień odpoczynku, zaczęto mnie prosić, abym pracowała przez dwie do trzech godzin” – powiedziała Rosalinda.

Większość kobiet, z którymi rozmawiała Al Jazeera, przybyła do Polski bezpośrednio z innych popularnych miejsc dla pracowników migrujących, takich jak Hongkong [Vincent Yu/AP]

Pawlak, profesor socjologii, powiedział, iż Filipińczycy są zwykle starsi i mają inne kobiety w porównaniu z innymi pracownikami migrującymi w Polsce.

Powiedział, iż niektórzy pracownicy zwracają się do Polski jako „drugiego lub trzeciego wyboru”, ponieważ nie są w stanie spełnić wyższych progów i ograniczeń wiekowych obowiązujących w krajach zachodnich.

Większość kobiet, z którymi rozmawiała Al Jazeera, przybyła do Polski bezpośrednio z innych popularnych miejsc dla pracowników migrujących, takich jak Hongkong i Tajwan.

Według rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, od 2021 r. do listopada 2023 r. w Hongkongu rozpatrzono 2980 wiz dla Filipińczyków; 2969 na Tajwanie; i 1006 w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Filipiński dyplomata ds. pracy w Pradze Llewelyn Perez, który zajmuje się również sprawami dotyczącymi pracowników w Polsce, powiedział, iż osoby migrujące za pośrednictwem agencji akredytowanych w Manili zwykle dostają lepsze kontrakty i borykają się z mniejszymi problemami.

W przeciwnym razie „jeśli tam [are] naruszenia umowy o pracę, przyznaję, iż władza lub władza w tej sprawie są bardzo minimalne [our] część” – powiedział Perez Al Jazeerze.

Chociaż władze Filipin zabraniają rekrutacji z państw trzecich, pracowników zagranicznych często nie stać na powrót do domu i czekanie na rozpatrzenie wniosków.

Według Pereza jej biuro prowadziło w zeszłym roku w Polsce 66 spraw z udziałem filipińskich pracowników.

Większość roszczeń dotyczy braku płatności lub opóźnień w wynagrodzeniu, braku dokumentacji legalnego pobytu, bezprawnego rozwiązania umowy o pracę oraz złych warunków pracy i życia.

Rzecznik Głównej Inspekcji Pracy poinformował, iż między styczniem 2021 r. a listopadem 2023 r. wpłynęło do niej 76 skarg od obywateli Filipin, z czego 29 uznano za bezpodstawne.

Rzecznik powiedział, iż oprócz przeprowadzania kontroli w miejscu pracy inspektorat we współpracy z ambasadą Filipin w Polsce prowadzi szkolenia dla Filipińczyków.

W Warszawie lokalni eksperci z La Strada, organizacji non-profit przeciwdziałającej handlowi ludźmi, powiedzieli Al Jazeerze, iż oficjalne struktury Polski nie zareagowały skutecznie na rosnącą liczbę pracowników migrujących i stojące przed nimi wyzwania, dodając, iż sprawy sądowe dotyczące handlu ludźmi i rozwiązanie problemu pracy przymusowej często zajmuje lata.

Pawlak, profesor socjologii, powiedział, iż poprzedni polski rząd rozpowszechniał negatywną narrację na temat migracji, mimo iż kraj bardzo potrzebował zagranicznej siły roboczej.

Wyraził nadzieję, iż nowa administracja, wybrana w październiku, zreformuje system i opracuje politykę migracyjną, która lepiej chroni pracowników.

„Państwo powinno być bardziej aktywnym graczem. Nieaktywny w sensie [having] silniejsza policja graniczna i płoty na niektórych odcinkach granicy, ale bardziej aktywna w regulowaniu warunków migracji i pracy” – powiedział.

Stephanie uważa teraz, iż opuszczenie Hongkongu było błędem [Xyza Cruz Bacani/Al Jazeera]

W obliczu rosnącego stresu w pracy niani Rosalinda rozważa dostępne opcje.

Dla Miriam, pracowniczki fabryki części samochodowych, priorytetem jest zaoszczędzenie wystarczającej ilości pieniędzy, aby móc spotkać się z rodziną.

Minione Święta Bożego Narodzenia były piątym rokiem z rzędu, które spędziła z dala od nastoletniej córki i męża.

„Nie miałem wakacji [since arriving in Poland]bo bilet lotniczy jest drogi, a ja mam bardzo niską pensję” – powiedziała Miriam.

Stephanie, która wciąż pamięta, iż ​​była „podekscytowana” podróżą do Europy, nie może powstrzymać się od myśli, iż opuszczenie pracy w Hongkongu było błędem.

Po półtora roku pokładania nadziei w Polsce czuje się bardziej bezbronna niż kiedykolwiek.

Obecnie przebywająca w schronisku bez wizy pracowniczej i praktycznie bez pieniędzy Stephanie widzi niepewną przyszłość.

„Jestem teraz nielegalna, prawdopodobnie będzie lepiej, jeżeli wrócę na Filipiny” – powiedziała.

Raquel Carvalho relacjonowała z dziewięciu lokalizacji w całej Polsce przy wsparciu Journalismfund.eu

*Imiona zmienione w celu ochrony prywatności.


Źródło

Idź do oryginalnego materiału