Po prostu wziął i stworzył robota. O wynalazku młodego Polaka mówi cały świat

2 lat temu
Wszystko od samych podstaw skonstruował sam. Wymarzył sobie, iż stworzy humanoidalnego robota i konsekwentnie rozwija ten projekt już od 7 lat, finansując go z własnej kieszeni lub ze wsparcia patronów. Łukasz Koźlik, wizjoner i pasjonat, twórca robotycznego ramienia, którego nagranie obiegło cały świat, w szczerej rozmowie w INNPoland opowiada o tym czy powinniśmy się bać coraz bardziej ludzkich maszyn.



Projekt humanoidalnego ramienia wygląda bardzo realistycznie. I odrobinę niepokojąco, o ile wyobrazić sobie całość. Nie bałbyś się na przykład zasnąć z takim robotem w jednym pokoju?


Łukasz Koźlik: Chyba nie jestem najlepszą osobą do odpowiedzi na to pytanie (śmiech). Ja tego robota tworzę, znam go od podszewki. Ludzie z nim niezaznajomieni mogą oczywiście dziwnie reagować, ale ja bym się raczej nie bał. Na pewno nie samego ciała.



Oczywiście nigdy nie możemy być pewni, co stanie się ze sztuczną inteligencją w przyszłości. Ale nasz robot jest projektowany w taki sposób, by był jak najbardziej bezpieczny i nie mógł zrobić krzywdy człowiekowi.


No ale Golem, po którym nazwę nosi robot, w tradycji hebrajskiej zbuntował się i zaczął niszczyć tych, którzy go stworzyli …


Golem to nasza nazwa robocza sprzed lat. Już go przechrzciliśmy (śmiech). Projekt nazywa się w tym momencie "Clone".


Po co był ci humanoidalny robot?



Całe życie szukałem sposobu, żeby rzeczy "robiły się same" (śmiech). Uważam, iż to bez sensu, iż ludzie, którzy posiadają wolną wolę, zamiast rozwijać swoją kreatywność muszą ciężko pracować i tracą czas na powtarzalne czynności. Chociażby sprzątanie i gotowanie.



90 proc. kłótni rodzinnych, które obserwowałem w ciągu życia, dotyczyło tego kto załaduje, a kto rozładuje zmywarkę. Kto zamiecie schody i kto posprząta po wizycie gości. Nikt nie chciał tego robić, a wszyscy musieli. Robot to jedyne rozwiązanie tego problemu.



Podaję teraz przykład pracach domowych, ale docelowo roboty będą w stanie zrobić za nas wszystko. Zwolnią ludzkość z wszelkich uciążliwych prac, bo nie będą miały żadnych fizycznych ograniczeń.


Prace nad robotami rozpocząłeś w 2014 roku. Co cię zainspirowało i jak się to wszystko zaczęło?



Robotami fascynowałem się już znacznie wcześniej, ale jako dziecko nie miałem możliwości, by zabrać się za to "na poważnie". 7 lat temu w książce "50 robotów. Rysuj i maluj: Keitha Thompsona natknąłem się na ilustrację przedstawiającą robota obleczonego w sztuczne mięśnie. To był ten impuls. Zrozumiałem, iż humanoidalny robot musi zostać skonstruowany właśnie w taki sposób, musi wyglądać dokładnie tak, jak ten na obrazku.



Jak wyglądały pierwsze próby zmierzenia się z projektem "Robot"?



Jeszcze tego samego dnia, w którym znalazłem wspomnianą ilustrację, rozpocząłem działania. Odkryłem iż sztuczne mięśnie istnieją już od lat 50-tych, tylko nie są powszechnie używane. Od tej pory cały czas je ulepszam. W tym momencie można na nich oprzeć pełnowymiarowego robota.



Ale jak wyglądał cały proces? Gdy zaczynałeś prace miałeś 19 lat. To chyba nie jest takie proste dla nastolatka powiedzieć – dzisiaj zacznę budować robota – i zacząć to robić?


Ale tak właśnie było (śmiech). Główną wadą sztucznego mięśnia McKibbena był bardzo duży system zasilania. Mnie udało się go zminiaturyzować.


Jak?



Sztuczne mięśnie kurczą się pod wpływem ciśnienia. Wcześniej były zasilane przez sprężone powietrze. Ja wykorzystałem do tego ciśnienie cieczy, dzięki czemu udało mi się znacznie poprawić parametry energetyczne. Dzięki mojemu usprawnieniu cały system zasilania będzie można ukryć w korpusie humanoida.



Który moment w trakcie trwania prac był dla ciebie przełomowy?



Teraz wypuściliśmy już 11 wersję ręki. W sumie opracowaliśmy 5 prototypów samej dłoni, oraz 6 projektów rąk razem z przedramieniem. Powstało mnóstwo iteracji systemów zasilania. Jednym z najważniejszych kamieni milowych było jednak odkrycie, iż o ile chcę używać sztucznych mięśni, to muszę skopiować resztę anatomii człowieka. Przestałem zatem wymyślać szkielet na nowo i zacząłem odwzorowywać to, co dała nam natura.



To z czego są zrobione kości?



Mogę powiedzieć tylko tyle, iż na pewno nie z metalu. Nie musimy się zatem obawiać żadnych terminatorów (śmiech). Z wytrzymałych specjalnych polimerów - ale nie mogę wchodzić w szczegóły ze względu na tajemnicę firmy.


Co z resztą szkieletu?



Od około 5 lat pracuję równolegle nad torsem. Tam będzie mieściło się centrum zasilania całego humanoida. Staramy się je "upakować" tak, aby robot był w pełni mobilny, mógł się swobodnie zginać i obracać. Mamy w gablocie sztuczny ludzki szkielet do którego dopasowujemy system zasilania. Ale bez nóg. Nogami na razie się nie interesuję.



A co zainteresowało cię w ręce? Czy od niej było najłatwiej zacząć?




Wręcz przeciwnie! Ręka jest najbardziej skomplikowaną częścią ze względu na jej zręczność, liczbę mięśni i stopni swobody. Poza tym jest to najbardziej funkcjonalny element ciała ludzkiego, który pozwala nam wykonywać prace i tworzyć przedmioty. Cała przestrzeń, która nas otacza, jest wytworem rąk!



Gdy roboty dostaną ludzkie ręce, nie będą miały już żadnych manipulacyjnych ograniczeń. A gdy uda się zrobić dobrą rękę reszta powinna być już łatwa.


Jak widzimy na wideo, ramię jest w stanie utrzymać ciężar około 7 kilogramów. To maksymalne obciążenie?


Ostatnio próbowaliśmy podnieść przy jego pomocy 30 kg. Przy tym ciężarze hantel się lekko "wymsknął". To dlatego, iż ramię nie ma jeszcze najsilniejszego mięśnia zginacza. Natomiast docelowo nasze robotyczne ramię nie będzie odbiegać siłowo od ludzkiego.



W jaki sposób ramię się "porusza"? Jak można nim sterować?



W tym momencie komendy są wysyłane przez komputer. To poszczególne linijki kodu, które są przypisane z osobna do każdego palca czy innej ruchomej części. Na razie robimy to trochę "na oko", bo kod dla tej wersji ręki rozwijamy dopiero od 3 miesięcy. Aktualnie pracujemy nad odbieraniem sygnałów informujących o aktualnym położeniu kości, które umożliwi nam bardziej organiczne programowanie.



A czy robot będzie potrafił czuć?



Początkowo zakładałem, iż to będzie bezmyślna maszyna, która jedynie służy człowiekowi. Stąd pierwotna nazwa – Golem. Natomiast moim kolegom z zespołu – tym "od mózgu" – bardzo zależy na tym, żeby maszyna mogła również czuć.


Pracujemy nad tym rozwiązaniem. To będzie pierwszy krok w kierunku tego, żebyśmy mogli się z robotami polubić. Natomiast o ile chodzi o samo "czucie" w rękach jest obowiązkowe choćby dla "bezdusznej" maszyny


Będą czuły dotyk, więc będą mogły się na przykład przytulać?



Czemu nie. To będzie dla robota korzystne z perspektywy samej jego energetyki. Ciepło zwiększa sprawność całego systemu.


Czyli czekają nas w przyszłości przytulaśne roboty, które będą ładowały się naszym ciepłem?



Nie tylko naszym, ale ciepłem ogólnie. Mam kilka pomysłów na to, jak można by to wykorzystać (śmiech). Zakładam iż ich temperatura będzie zresztą podobna do ludzkiej – około 36 stopni.


W "ciele" robota zachodzi wiele przemian energetycznych i każda z nich powoduje straty ciepła. Jest ono dystrybuowane przez układ żył przez całe ciało robota i wypromieniowywane przez skórę.


Konstrukcja tego robota wydaje mi się być czymś w rodzaj hołdu w kierunku doskonałości ciała człowieka. Czy to dlatego nadajemy robotom humanoidalne kształty?


Zdecydowanie. Jesteśmy maszyną, która sama się regeneruje, a do tego może funkcjonować przez sto lat. Ja jestem pod wielkim wrażeniem.


Za "ludzką" formą robotów przemawiają również względy czysto praktyczne. Człowiek przystosowuje swoje otoczenie pod swój kształt – nazywamy to ergonomią. Schody są dopasowane do dwóch nóg, fotele w samochodach są dopasowane pod ludzką formę, kubki, narzędzia czy korbki od maszyn – pod ludzkie ręce.



Stworzyliśmy środowisko, w którym ludzka forma funkcjonuje najlepiej, więc dając maszynie taką formę, pozwalamy jej na idealne wpasowanie się do otoczenia. Nie będziemy musieli dostosowywać fabryk czy zakładów produkcyjnych specjalnie pod nie. To potężna oszczędność czasu i pieniędzy.



A kiedy uda się stworzyć w pełni autonomicznego i samodzielnie myślącego robota?



Szczerze mówiąc, gdy przyglądam się postępowi sztucznej inteligencji i temu co już teraz powstaje w Stanach Zjednoczonych w związku z robotycznymi mózgami – na przykład symulacja dwunożnego robota, który sam "uczy się" biegać i zajmuje mu to około godziny – to możemy powiedzieć, iż maszyny – technicznie rzecz biorąc – myślą już teraz.



Jeżeli stracimy nad tym kontrolę, o ile nie dopilnujemy robotycznych mózgów i roboty będą w stanie dzielić się swoimi doświadczeniami lub zyskają samodzielny dostęp do internetu, to może to być już nie do zatrzymania.


To przerażająca wizja. Trochę jakby ludzkość - pchana przez ciekawość – sama dążyła do wyparcia przez inteligentne maszyny. Znamy te scenariusze z popkultury – czy mogą okazać się prawdą?


Moim celem jest stworzenie robota, który pozwoli ludzkości się rozwinąć. Wykorzystać potencjał kreatywny, bez marnowania zasobów na proste prace. Taki robot to same korzyści. Początkowo planowałem, iż będzie bez woli, bez uczuć, co więcej, planowałem w ogóle nie tworzyć jego głowy, nie dawać mu żadnej "twarzy". Obawiam się jednak, iż w tym momencie nie ma innej drogi, by takie systemy funkcjonowały w pełni sprawnie bez sztucznej inteligencji.



Na ludzkości spoczywa w tym momencie ogromna odpowiedzialność. Musimy traktować sztuczną inteligencję z ogromną ostrożnością i powagą. By wykorzystać potencjał maszyn dla dobra ludzkości i nie pozwolić na to, by projekt wymknął się spod kontroli.


A ty? Nie obawiasz się, iż staniesz się robotycznym Alfredem Noblem? o ile ktoś w ręce twojego robota zamiast – dajmy na to – odkurzacza wetknie karabin i twoje urządzenie zacznie służyć do zabijania?


Jeśli karabiny są ze stali to mam nadzieję, iż powstrzyma to bojową użyteczność naszego robota. Jego czujniki są oparte na polu magnetycznym. o ile zostaną one zaburzone – na przykład przez stal – to jest duża szansa, iż nie będą skutecznie działać.


A tak zupełnie poważnie, staram się konstruować robota w taki sposób, żeby był bezpieczny, żeby nie był silniejszy od człowieka, żeby dało się go uszkodzić. Dbam też o to, by nie zanieczyszczał środowiska. I zależy mi na tym żeby nie był w stanie trzymać karabinu.



Mamy już opracowany "guzik bezpieczeństwa" – tak zwany kill switch. Jest całkowicie manualny i będzie zlokalizowany na karku maszyny. o ile człowiek go dotknie, to robot nie będzie w stanie działać.


Wróćmy do szans, jakie daje ta technologia. W opisie pod wideo piszesz, iż chcesz dać ludzkości nieśmiertelność...


To oczywiście bardzo dalekosiężna wizja. Jednak prace neurobiologów już teraz idą w kierunku tego, by połączyć mózg z maszynami. Daje to niesamowite możliwości dla osób sparaliżowanych – być może będą w stanie połączyć świadomość z robotycznym awatarem i w ten sposób funkcjonować.



Kto wie, może w dalekiej przyszłości będziemy mogli odłączyć nasze mózgi od ciał w zupełności i "mieszkać" w znacznie trwalszej, mechanicznej obudowie? Myślę, iż to nie aż taka odległa wizja w perspektywie najbliższych 50, 100 lat. Rozwojem projektu robotycznego humanoida ma zająć się powołana w listopadzie firma Clone Incorporated. W jej skład wchodzą: Dhanush Rad - CEO, Łukasz Koźlik - mechanika, Amadeusz Świerk - elektronika, Juliusz Tarnowski - software. Projekt można wesprzeć m.in. na Patronite.



Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl


Idź do oryginalnego materiału