– Skoro w naszym państwie organizacja naukowa musi opłacać polityczny haracz, to trudno. Ale niech ci politycy przynajmniej zdobywają pieniądze dla naukowców, ułatwiają dyrektorom pracę, rozwój badań, zarządzanie instytutami. A nie plądrują je jak porzucony, bezpański dwór i kręcą geszefty na kilku litrach paliwa, zarabiając kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie – mówi Andrzej Dybczyński, były prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz.
Sieć Badawcza Łukasiewicz to państwowa organizacja grupująca kilkadziesiąt instytutów naukowych. W ostatnich tygodniach stało się o niej głośno, jednak nie w związku z sukcesami naukowców, a kadrowymi roszadami, oskarżeniami o upolitycznienie i skandalu, przez który odwołany został jeden z wiceministrów sprawiedliwości zatrudniony wcześniej w Sieci.
Nowym prezesem Sieci jest Hubert Cichocki, do niedawna wiceprezes partii Centrum dla Polski, związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym.
Profesor Alicja Bachmatiuk, zarządzająca do 31 lipca Polskim Ośrodkiem Rozwoju Technologii (PORT) we Wrocławiu wchodzącym w skład Sieci, opowiedziała “Gazecie Wrocławskiej”, iż nowe kierownictwo instytucji wymusiło na niej zatrudnienie działacza Lewicy Bartłomieja Ciążyńskiego. Z kolei w środę w Wirtualnej Polsce ujawniliśmy, iż Ciążyński, który w międzyczasie zamienił pracę w Łukasiewiczu na tekę wiceministra sprawiedliwości, pojechał na wakacje służbowym samochodem, a za paliwo zapłacił służbową kartą Sieci.
Polecam lekturę