Neil Howe, Czwarty zwrot już nadszedł. Co cykle historii mówią nam o tym, jak i kiedy zakończy się obecny kryzys. Przeł. Tomasz Bieroń. Zysk i S-ka. Poznań 2025
O kryzysie Zachodu czytam od ładnych 15 lat. Albo i jeszcze dłużej. Tak na zdrowy rozum powinno to się wszystko już powoli nudzić. Bo ileż - na Boga - można tak jęczeć, iż świat się kończy? choćby największy mruk by tego na dłuższą metę nie wytrzymał. Aż tu nagle czytam i oczom nie wierzę. Bo w natłoku całego tego czarnowidztwa dostaję coś - jak to się kiedyś mówiło - z zupełnie innej beczki. "Czwarty zwrot już nadszedł" - głosi Neil Howe. I wyznacza choćby dość precyzyjną datę końca tej trwającej już od dłuższego czasu "zimy Zachodu". Facet pisze, iż początek nowego "złotego wieku" nadejdzie niechybnie w latach 30. XXI wieku. A w Stanach zdarzy się to konkretnie w okolicach roku... 2033. Reklama
Jest nadzieja na lepsze jutro? "To nie jest żaden dowcip"
Ale zaraz!!! Jak to??? Nowy "złoty wiek"? Konkretne daty? Oczytany Europejczyk albo Amerykanin nawykły jest przecież do smęcenia, iż wszystko się zwija, wali i zatraca. Kiedy więc słyszy, iż jest nadzieja na lepsze jutro, to w pierwszym odruchu pomyśli sobie pewnie, iż to jakiś żart. Ale to nie jest żaden dowcip. Neil Howe pisze zupełnie na poważnie. Ma choćby na poparcie tego pisania bardzo ciekawą autorską koncepcję. Nazywa się ona fachowo "teorią pokoleń Straussa-Howe’a". Obaj panowie opracowali ją jeszcze w latach 80. XX wieku. Wieszczyli, iż gdzieś koło pierwszej dekady kolejnego stulecia zacznie się faza schyłkowa. Wielki kryzys pocznie wstrząsać systemem ekonomicznym oraz politycznym. Pojawią się nowe napięcia, a wewnętrzne sprzeczności kapitalizmu, liberalnej demokracji oraz ładu międzynarodowego wyjdą mocno na wierzch.
Ale spokojnie. Nie ma co się mazać. Nie będzie to wszak nic niespotykanego. Przeciwnie. W swojej książce (publikowanej na razy w latach 1991-1997) pt. "The Fourth Turning. An American Prophecy" ("Czwarty zwrot albo amerykańskie proroctwo") Strauss i Howe opisali na przykładzie historii Ameryki kilka poprzednich "cykli generacyjnych". Odkryli, iż cykle te są dość uniwersalne. Każdy z nich składa się z czterech części - odpowiadających z grubsza czterem porom roku. Zaczyna się zawsze od wyjścia z poprzedniej zimy, czyli z czasu wielkiego zamętu, niepokoju i rozedrgania. To kolejno kryzysy takie jak tzw. rewolucja amerykańska 1773-1794, wojna secesyjna czy wielka depresja lat 1930-tych. Po nich jednak zawsze nastaje wiosna, czyli faza optymizmu, rozwoju i potęgi. Ostatnie takie momenty to na przykład tzw. era pozłacana (czyli czas szybkiego wzrostu Ameryki w ostatniej ćwiartce XIX-tego stulecia). A potem dekada powojennego dobrobytu w wieku XX. W końcu jednak wiosna ustępuje miejsca okresowi "przebudzenia", gdy w społeczeństwach uruchamiają się naturalne procesy indywidualizacji, które rzucają wyzwanie zastanemu ładowi. Następnie nadchodzi "jesień", czyli rozprężenie - charakteryzujące się zwykle intensyfikacją wojen kulturowych. Aż wreszcie cały cykl domyka się kolejną zimą, czyli czasem kryzysu i wstrząsu. Ona już niesie jednak w sobie już zalążek kolejnej wiosny.
"Wniosek każdy może sobie wyciągnąć sam"
Zmiany te nie spadają oczywiście z kosmosu. Autorzy widzieli w nich raczej naturalną konsekwencję międzypokoleniowej dynamiki. Howe i Strauss nie znali pewnie zespołu Kombi i ich kultowego kawałka o tym, iż "Każde pokolenie ma własny czas". O to im jednak mniej więcej idzie. Kolejne generacje przychodzą bowiem do stolika (co naturalne) dziejów i budują siebie w kontestacji zastanego porządku. Gdy mamy czas ładu, hierarchii i wspólnotowości (jak w fazie wiosny), to kolejne roczniki chcą go kontestować. Potem jednak kolejni kontestatorzy (faza jesieni) kontestują już raczej doskwierający im bezład i indywidualizm. Wychodzi z tego zima, która kończy się porażką starego i wykwitem nowego. Tak koło się domyka.
Pierwszy z autorskiego duetu czyli Bill Strauss zmarł przedwcześnie w roku 2007. Dokładnie tuż przed tym, gdy wybuchł kryzys finansowy na Wall Street. Potwierdzając nadejście "zimy milenialnej". Drugi z autorów, czyli Neil Howe, zebrał jednak owoce zainteresowania swoją "teorią pokoleń". Zwłaszcza, iż zaraz potem dostaliśmy kolejne dowody, iż "zima nadeszła": pandemie, wojny i inne napięcia, na które narzekamy dziś.
Tak powstała nowa książka Howe’a głosząca, iż "Czwarty zwrot już nadszedł". I jest on właśnie naszym udziałem. Zapytacie pewnie, jak to się ma do tego, co zajmuje Amerykę dziś, czyli do wielkiego eksperymentu Trumpistów i ruchu MAGA? Na szczęście - dla samego siebie oczywiście - Howe napisał tę pracę w roku 2023, gdy reelekcja 45. prezydenta USA nie wydawała się jeszcze zbytnio prawdopodobna. W efekcie nie musiał rozdzielać ról i odpowiadać jednoznacznie na pytanie, czy Trumpiści są raczej częścią "zimy", czy raczej pierwszym skowronkiem zapowiadającym "wiosnę".
To bezpieczne i niezamykające dyskusji. Bo wnioski każdy może sobie przecież wyciągnąć sam.
Rafał Woś
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Cykl "Półka Ekonomiczna" w Interii Biznes co drugi wtorek.