Polscy emeryci sprzedali wszystko i wyjechali. Teraz żyją jak w raju!

1 tydzień temu
fot. www.instagram.com/szydlikmariola/

Na emeryturze nie wiele pozostaje, niż tylko korzystać z życia – z tego założenia wyszła starsza para z Polski, która na jesień życia wybrała sobie bardzo egzotyczną lokalizację. Ale co to za jesień!? Cały rok lato! Mariola i Krzysztof Szydlik przenieśli się na starość do… afrykańskiej Kenii! O przygodach, o których mogą tylko pomarzyć choćby młodzi w sile wieku, opowiedzieli w wywiadzie dla „Forbesa”.

Życie w egzotycznej Kenii tylko dla bogaczy? Wielu polskich emerytów może tylko pomarzyć o takich „luksusach”, ale tylko dlatego, iż choćby w Polsce nie żyje im się łatwo. A życie w Kenii – jak twierdzą bohaterowie artykułu – jest tak samo kosztowne, co nad Wisłą! To dobra, a zarazem zła wiadomość – mogłoby być przecież taniej.

Biorąc jednak pod uwagę, iż Kenia to kraj, gdzie przez większość roku świeci słońce i nie trzeba dogrzewać domu na zimę, to bardzo dobry zwiastun. Do tego piękna flora i fauna, którą znamy z przyrodniczych filmów. Pani Mariola i Krzysztof Szydlikowie mogą zobaczyć to na własne oczy z jedną wadą… Nie czyta pani Krystyna Czubówna.

„Europę znaliśmy. Zastanawialiśmy się więc nad innym kontynentem. W końcu wzięliśmy globus i zakręciliśmy. Padło na Kenię”

– wspomina pani Mariola Szydlik w rozmowie z „Forbesem”.

Polscy emeryci rzucili wszystko i wyjechali… do Kenii

Pani Mariola pracowała jako handlowiec, a pan Krzysztof zakończył w 2021 roku karierę geologa w Kopalni Polkowice-Sieroszowice. Małżeństwo sprzedało dom w Polkowicach, spakowało swoje rzeczy do morskiego kontenera i… ruszyło do Kenii. Postawienie wszystkiego na jedną kartę opłaciło się, choć na początku para przeżyła chwile grozy.

Kiedy dotarli do Mombasy – stolicy kraju – przerazili się. „Było szaro, brzydko, a powietrze cuchnęło spaloną gumą i plastikiem. Chciałam natychmiast wracać”

— mówi pani Mariola.

Warto było dać Kenii drugą szansę. Po przebudzeniu w ośrodku turystycznym w Malindi – 120 kilometrów od Mombasy – Afryka pokazała się Szydlikom z zupełnie innej strony.

Ciepła, krystalicznie czysta woda Oceanu Indyjskiego, odbijająca głęboki błękit afrykańskiego nieba. Zdecydowali się zostać.

Kenia przystępna cenowo dla polskiego emeryta. „Nie jesteśmy milionerami…”

Małżeństwo kupiło już 500-metrową działkę w urokliwej wiosce Ngomeni. Do oceanu mają zaledwie 120 metrów. Planują postawić na swoim kawałku Afryki dwupiętrowy dom z tarasem na dachu i widokiem na dolinę. Wszystko to będzie ich kosztowało 120 tys. dolarów – niemal pół miliona złotych. Czy w Polsce byłoby ich stać na taki luksusy? choćby (a może zwłaszcza!) jeżeli nad Bałtykiem woda byłaby krystalicznie czysta, prawdopodobnie nie stać byłoby ich na działkę!

W Kenii mają nawet… polską sąsiadkę! Pani Ania mieszka rzut beretem od państwa Szydlików. Kobieta wybrała się pewnego razu na urlop do Kenii i zdecydowała, iż nie wraca do kraju. Sprzedała dom i osiedliła się tam.

„Mamy wszystko pod ręką – przychodnie, szpitale, supermarkety, posterunek policji, kancelarie adwokackie, notarialne, banki, bankomaty, piękne restauracje […] Świetna jest opieka zdrowotna. Tu można bardzo gwałtownie dostać się na konsultację do lekarza czy na badania, łącznie z tymi bardziej skomplikowanymi, jak chociażby rezonans. […] Umawiają cię na następny dzień”

– mówi w rozmowie z Forbesem pani Mariola.

Co najważniejsze – polscy emigranci zaznaczają, iż nie trzeba być bogaczem, aby pozwolić sobie na luksus życia w egzotycznym, ciepłym kraju.

„Choć nie jesteśmy milionerami, pijemy codziennie kawę na tarasie w rajskim ogrodzie, odpoczywając w basenie i relaksując się spacerami po plażach”

— podsumowała pani Mariola.

Idź do oryginalnego materiału