Prawniczy profesjonalizm w wydaniu butikowym: strategia „pierwszej ligi”

3 godzin temu

W świecie prawa zdominowanym przez masowe korporacje, Kancelaria WYPYCH Adwokaci i radcowie prawni stanowi strategiczną alternatywę dla modelu korporacyjnego. To tzw. kancelaria butikowa, gdzie sukces prawny definiuje się przez zaangażowanie i relację, a nie skalę zatrudnienia. Rozmowa z adwokat Moniką Wypych i radcą prawnym Sebastianem Cekierą – o tym, jak profesjonalizm, zaufanie i bezkompromisowa jakość tworzą wyjątkową kulturę high performance.

Pani mecenas, pani kancelaria od lat buduje wizerunek miejsca butikowego, kameralnego, ale jednocześnie niezwykle skutecznego. Co według pani stanowi największą wartość butikowej kancelarii w świecie, w którym dominują duże korporacje prawnicze? Czy „mniejsza skala” może być dziś przewagą?

Fot.: Sebastian Cekiera – Radca prawny | Dyrektor Działu Prawa Gospodarczego i Kontraktowego | odpowiedzialny za obsługę prawną biznesu

Monika Wypych: Abym mogła odpowiedzieć na to pytanie, opowiem o naszych początkach. W 2013 roku, gdy prawnicy emigrowali do korporacji, ja wybrałam bardziej ryzykowną drogę: budowę własnego zespołu. Wymagało to zaangażowania od siebie na tzw. 300% i podjęcia decyzji niosących ryzyko finansowe. Mówiłam sobie wtedy, iż życie jest jak góra, a wspinaczka zwykła nieść za sobą ryzyko. „Pierwszym krokiem, zanim uwierzy w to ktokolwiek inny na świecie, jest to, żebyś Ty w to uwierzył” – ta myśl towarzyszyła mi wtedy każdego dnia. Moją aplikację adwokacką wspominam jako czas intensywnego wysiłku. Na każdym jej etapie musiałam być w pełni samodzielna i odpowiedzialna za sprawy klientów. To ukształtowało mój własny, prywatny „kodeks”. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, iż funkcjonując jednoosobowo, być może nigdy nie zbuduję czegoś, co przyniesie mi satysfakcję. To stało się paliwem mojej determinacji. Po dwóch latach podjęłam decyzję o zakupie lokalu – na kancelarię, która będzie miała zespół, i to zespół przez duże „Z”. Bo, jak mawia Jacek Walkiewicz: „człowiek nieświadomy swoich życiowych celów jest zdany na przypadek”. Przyjęłam zasadę, która stała się naszą matrycą wzrostu: jakość pracy przynosi polecenia, polecenia zapracują na rozwój zespołu, a rozwój zespołu zapracuje na stałych klientów. I nigdy, przenigdy nie przestawaj się cieszyć z żadnego z etapów po drodze!

Dlaczego kancelaria butikowa, a nie korporacyjna? Zanim nazwałam ją „butikową”, określiłam swoje nieprzekraczalne standardy premium. Ich nadrzędny cel zasadniczy jest prosty: klient ma się czuć zaopiekowany na bardzo wysokim poziomie, a jego obsługa ma się odbywać bezpośrednio przez wykwalifikowanego specjalistę w danym obszarze; jednocześnie klient ten musi być informowany w czasie rzeczywistym, możliwie natychmiast – tak, aby ani na chwilę nie wątpił w responsywność naszej kancelarii. Równolegle budowałam zespół, który spełniałby standardy nie niższe, niż jakich ja sama oczekuję od siebie.

Zwykłam mawiać: „To, czego u mnie nie będzie – nie podlega dyskusji”. Pamiętam czasy, gdy potrafiłam w akcie złości na mało znaczący błąd, do nocy weryfikować akta spraw. Dziś wiem, iż to był sygnał o tym, jakiej jakości strukturę chcę budować. Wszyscy moi pracownicy wiedzieli, iż nie przejdzie obok mnie pismo napisane niedbale czy z literówkami. Powtarzałam: „napisz pismo, jakie wzbudziłoby twój respekt po każdym względem”. jeżeli coś jest pilne – musimy to dowieźć w trzy dni, bez utraty jakości. „Na czas” oznacza dla mnie zawsze sporo przed czasem. Dziś największą euforia sprawia mi myśl, iż osiągnęłam swoje i mam zespół, jakiego sobie życzyłam.

Fot.: Charyzmatyczna przywódczyni: Monika Wypych – Adwokat | Właściciel kancelarii;

Powiedziawszy to wszystko, wracam do odpowiedzi na pytanie: tak, mniejsza skala może stanowić przewagę.

Obsługują państwo całe rodziny, częściowo już w drugim, a choćby trzecim pokoleniu. Jak udaje się budować tak długotrwałe relacje oparte na zaufaniu?

Monika Wypych: Po kilku latach klienci przestają być tylko klientami; stają się częścią naszej „kancelaryjnej rodziny”. Mówię to z lekkim uśmiechem, ale dla nas relacje są naprawdę fundamentem wszystkiego. W końcu „uważne wybieranie tego, na co przeznaczasz czas i z kim go spędzasz, stanowi największy przejaw szacunku do siebie” – a ja wybrałam ludzi, z którymi naprawdę chcę tworzyć. Mój zespół darzy się sympatią i wsparciem, panuje u nas atmosfera, o jakiej wielu mogłoby tylko marzyć, a ta energia naturalnie przenika do naszej codziennej pracy. Kancelaria jest jak moje dziecko. Spędzam tu mnóstwo czasu, dbam o każdy detal, zależy mi zarówno na perfekcji, jak i na autentyczności i wzajemnym zrozumieniu. W styczniu, w moje urodziny, świętowaliśmy zmiany w kancelarii razem z naszymi rodzinami i klientami. Patrząc na te twarze, czułam pełnię satysfakcji. Upewniłam się, iż droga, którą obrałam, naprawdę ma sens. Za to wszystko czuję ogromną wdzięczność.

Fot.: Charyzmatyczna przywódczyni: Monika Wypych – Adwokat | Właściciel kancelarii;

W dużych kancelariach często króluje pośpiech, hierarchia i procedury. W butikowych – relacja i współpraca. Jak z waszej perspektywy wygląda różnica w tej kulturze pracy?

Sebastian Cekiera: Z perspektywy czasu widzę jasno, iż nie ma jednej „złej drogi”. Każdy prawnik, każda kancelaria, każdy klient musi odnaleźć swój własny rytm. Korporacje mają wprawdzie wielkie liczby i zasięg, ale to nie zawsze idzie w parze z sercem, które powinno być włożone w każdą sprawę. W małych, butikowych kancelariach spotykasz ludzi, dla których każda godzina spędzona na sali sądowej, każda negocjacja, każdy kontrakt – to prawdziwe zaangażowanie, a nie kolejny „+1” w statystykach. Butikowość daje coś, czego w wielkich strukturach trudno doświadczyć: tę intymność i zarazem głębię relacji. Zamiast obsługiwać pojedyncze zlecenia, możesz wejść w życie przedsiębiorstwa swojego klienta, poznać jego świat od podszewki, zrozumieć jego marzenia i wyzwania. Tworzysz rozwiązania, które wspierają rozwój, a nie tylko formalnie go zabezpieczają. Budujesz tym samym więź, która dla jednych może być przesadą, dla innych źródłem siły i inspiracji. Takie relacje działają tylko wtedy, gdy zaufanie jest obustronne. Gdy ktoś powierza ci bezpieczeństwo całego swojego biznesu, często całego życia, odpowiedzialność staje się częścią twojej codzienności. Nie da się tego „wyłączyć” po pracy. Przy czym dla mnie to nie ciężar, ale motor napędowy i satysfakcja, iż zawodowo wzrastam razem z klientem; iż każdy sukces, każda wygrana, każda dobrze poprowadzona sprawa to część większej historii, którą tworzymy wspólnie. Właśnie to sprawia, iż praca przestaje być obowiązkiem, a staje się pasją.

W WYPYCH Adwokaci i radcowie prawni każda sprawa ma przypisanych dwóch wyspecjalizowanych prawników (adwokat lub radca prawny). To dosyć unikatowe rozwiązanie, które wymaga współpracy, zaufania i dobrego przepływu komunikacji. Skąd pomysł na taki model i jak przekłada się on na jakość obsługi klienta?

Monika Wypych: Pomysł narodził się w czasie pandemii COVID, gdy życie sądowe zamieniło się w chaos. Ktoś tuż przed rozprawą miał pozytywny test; ktoś inny nie przeszedł bramki mierzącej temperaturę; tymczasem terminy w sądach nie czekały. Doręczenia wymagały natychmiastowej reakcji, a my pracowaliśmy niemal bez przerwy, wzajemnie się zastępując, zagłębiając w sprawy, których wcześniej nie prowadziliśmy. Zrozumiałam wtedy, iż uwaga jest najbardziej wielkodusznym darem, jaki można komuś ofiarować – a prawdziwe wsparcie klienta zaczyna się od uważności. Dlatego dziś każda sprawa ma dwóch wyspecjalizowanych prawników. Dzięki temu klient zawsze ma wsparcie, choćby gdy ktoś z zespołu jest na urlopie czy choruje. Substytucje zewnętrzne zdarzają się bardzo rzadko i tylko za wyraźną zgodą klienta w celu ograniczenia kosztów, np. odległego dojazdu. Jest to zasada, która stała się jednym z naszych fundamentów budowania poczucia bezpieczeństwa naszych klientów.

Coraz częściej mówi się o potrzebie „humanizacji prawa”. Jakie wyzwania niesie to dla prawników?

Sebastian Cekiera: To chyba nie tylko wyzwanie dla rynku usług prawniczych, ale dla całego świata biznesu w czasach, w których przyszło nam funkcjonować. Wszystko dzieje się szybciej, bez chwili na oddech. Automatyzacja przyspiesza w zaskakującym tempie. Sztuczna inteligencja według ekspertów może zagrozić wielu zawodom opartym na wiedzy, również prawnikom. Doświadczenie pokazuje jednak, iż młoda technologia nie zastąpi lat ciężkiej pracy, poświęcenia i relacji, które budują fundamenty biznesu. Wciąż wielu przedsiębiorców – szczególnie z firm rodzinnych – ufa człowiekowi, a nie maszynie. Nic nie zastąpi rozmowy, wspólnego wypracowania rozwiązania, obecności partnera, który idzie z nami ramię w ramię. I choćby jeżeli AI wspiera pewne procesy – to przecież nie pójdzie na rozprawę, nie wygłosi przekonującej mowy, nie stanie po stronie klienta w trudnych negocjacjach. To właśnie dlatego część naszych odbiorców wybiera kancelarie butikowe. Często biznes wymaga wejścia głęboko w jego istotę i stworzenia rozwiązań szytych na miarę – a my specjalizujemy się właśnie w tym.

Fot.: Sebastian Cekiera – Radca prawny | Dyrektor Działu Prawa Gospodarczego i Kontraktowego | odpowiedzialny za obsługę prawną biznesu

Rozmowa z państwem pozwala odczuć, iż ta kancelaria to coś więcej niż praca. Jak udaje się wam łączyć profesjonalizm z tą ciepłą, ludzką stroną?

Monika Wypych: Steve Jobs powiedział kiedyś: „jeśli uda ci się zebrać pięciu prawdziwych «pierwszoligowców», zespół zaczyna działać sam, bo właśnie ci ludzie chcą pracować tylko z tymi, którzy mają podobny poziom zaangażowania i kompetencji”. To nie tylko zasada dla gigantów technologicznych, ale uniwersalna prawda o ludziach i kulturze pracy. Poczucie wspólnoty, mentalna tożsamość i charyzma rodzą się tylko wśród tych, którzy znają swoją wartość i mają jasny cel. Kultura zespołu jest jak żywy organizm – jeżeli jest silna, nowi członkowie dopasowują się do niej, a jeżeli jest słaba – ona sama dopasowuje się do przychodzących ludzi. Najtrudniejsza lekcja, jaką musiałam opanować, budując kancelarię butikową, była paradoksalnie prosta: czasem trzeba pozwolić odejść tym, którzy swoją energią zakłócają harmonię zespołu. Wybujałe ego w naszym świecie nie ma wstępu. jeżeli ja spełniam oczekiwania zespołu, a zespół spełnia moje – rodzi się prawdziwa siła.

Sebastian Cekiera: Jesteśmy tak silni, jak nasze najsłabsze ogniwo – to jeden z trzech filarów, którymi kierujemy się, dobierając zespół. Tworzymy grupę high performers – ludzi, którzy konsekwentnie osiągają ponadprzeciętne wyniki, dbając jednocześnie o relacje i własne samopoczucie. Liczy się rozwój nie tylko wiedzy i umiejętności, ale także osobowości. Drugi filar to świadomość, iż jesteś sumą pięciu osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu. W kancelarii spędzamy go dużo, dlatego chcemy, by to były osoby najwyższej klasy: zarówno zawodowej, jak i ludzkiej. Trzeci to prosta prawda: na końcu dnia powinniśmy być dla siebie przede wszystkim ludźmi. Każdy ma gorsze dni, swoje troski i doświadczenia. Sukces możliwy jest tylko wtedy, gdy potrafimy wspierać się wzajemnie, motywować do rozwoju i razem znosić ciężar odpowiedzialności, który niesie zawód prawnika. Bo w butikowej kancelarii nie ma miejsca na ludzi, którzy „nie pasują”. Gdy mechanizm ma kilka elementów, każdy z nich staje się najważniejszy i wpływa na całość. To dzięki takiej selekcji osiągamy prawdziwą równowagę i to ona pozwala nam budować wyjątkową kulturę pracy, której trzonem są ludzie.

Idź do oryginalnego materiału