Dyskutowane w tej chwili w Parlamencie Europejskim regulacje wprowadzają od 2027 r. normę 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla innego niż koksowy (pierwotnie projekt dopuszczał emisję 0,5 tony metanu), a od roku 2031 - 3 tony gazu na 1000 ton węgla, w tym koksowego. Polskie kopalnie emitują więcej - średnio od 8 do 14 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla, zostałyby więc obłożone wysokimi karami za przekroczenie norm - w Polskiej Grupy Górniczej (PGG) byłoby to ok. 1,5 mld zł rocznie.
W piątkowej rozmowie na antenie Polskiego Radia Katowice prezes PGG wyraził przekonanie, iż choć planowane wprowadzenie limitów emisji metanu dotyczy górnictwa węgla kamiennego w Europie, w rzeczywistości "chodzi o Polskę", bo to główny podmiot, do którego adresowane jest to działanie.Reklama
Niskie limity emisji metanu przyspieszą likwidację zakładów górniczych w Polsce
- Te limity są na poziomach tak niskich, iż powodują wprost przyspieszoną likwidację zakładów górniczych w dwóch krokach - pierwsze siedem jednostek do 2026 r. i kolejne dwie w roku 2031. Nie mówimy w tym momencie o umowie społecznej (która zakłada stopniowe wygaszanie wydobycia węgla w Polsce do 2049 r. - red.), nie mówimy o uporządkowanym programie zamykania sektora w ramach zachowania bezpieczeństwa energetycznego - powiedział prezes Rogala.
Jak zaznaczył, w przypadku polskiego górnictwa oznaczałoby to bardzo szybki proces zwolnienia, wraz z przemysłem okołogórniczym, około 100 tys. pracowników. Prezes przekonywał, iż zapisy rozporządzenia są głęboko niesprawiedliwe. Jak podawał, w przypadku PGG chodzi o emisję 140 tys. ton metanu wobec 20 mln ton tego gazu emitowanych przez Chiny.
Jak mówił Rogala, "ta dyrektywa jest adresowana do przedsiębiorstwa czy do państwa, które podjęło decyzję uporządkowanym o odejściu od węgla". Prezes podkreślił, iż Niemcy potrzebowały 18 lat na zmianę źródeł energii i przekwalifikowanie pracowników, w przypadku Polski byłoby to zaledwie kilka lat.
Prezes PGG: Węgiel krajowy zostanie zastąpiony importowanym
Według prezesa wprowadzenie tej regulacji doprowadzi do zastąpienia węgla krajowego importowanym, bo w projekcie rozporządzenia nie ma jasnych mechanizmów, jak ma być kontrolowany i rozliczany poziom emisji metanu w przypadku węgla sprowadzanego do Unii Europejskiej.
- W przypadku Polski to oznacza rozbudowę portu, o ile nie - budowę nowego portu, przy zamknięciu ruchu lądowego do Rosji i trudnościach na Ukrainie zostają porty. (Oznacza to) więc zbudowanie portu na kilkanaście lat po to, żeby przywieźć kilkanaście milionów ton węgla, który będzie w sposób nieuczciwy konkurował z węglem krajowym - zaznaczył.
Czytaj również: Metan można użyć w pożytecznym celu. Na razie jego emisje to recepta na katastrofę
Pytany, czy wierzy w możliwość wycofania planowanych regulacji, Rogala odpowiedział, iż to kwestia podjęcia wszystkich możliwych działań, żeby przekonać jak największą grupę europarlamentarzystów, iż rozporządzenie w takim kształcie nie powinno wejść w życie. - Mamy już do czynienia z rządem centralnym w Brukseli, który celowo, punktowo, adresuje regulacje, które w sposób istotny zmieniają jakość naszego życia i wymuszają określone procesy gospodarcze - mówił prezes PGG i dodał, iż byłby to "bardzo niesprawiedliwy akt" i plan niewytłumaczalny z punktu widzenia klimatu, który choćby powiększy ślad węglowy na skutek konieczności przewożenia dużych ilości węgla z importu.
Kilka dni temu europosłowie różnych opcji politycznych podpisali w Katowicach deklarację, w której potwierdzili zaangażowanie na rzecz rozwiązań służących zablokowaniu unijnego rozporządzenia metanowego w obecnym kształcie. Projekt tej regulacji nazwano "krzywdzącym dla polskiego przemysłu wydobywczego". Według ostatnich informacji, głosowanie rozporządzenia w Parlamencie Europejskim nastąpi prawdopodobnie w maju tego roku.
Zobacz również: