Składki przepadają, a rzecznik staje w obronie obywateli przeciwko ZUS

1 dzień temu

ZUS dokonuje przepadku składek obywateli, w przypadku gdy uzna, iż ten nie podlegał obowiązkowi ubezpieczeniowemu. Skutki są uderzające. Emerytka musi zapłacić urzędowi 90 tysięcy złotych, a przedsiębiorcy przepadła 1,5 miliona złotych w składkach. – Taka konstrukcja jest niedopuszczalna, nie wynika bowiem z decyzji ustawodawcy, ale jest wytworem praktyki na podstawie aktu stosowania prawa – mówi Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Rzecznik Praw Obywatelskich zadeklarował, iż zainterweniował u Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, w sprawie przepadku składek obywateli w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.

Sprawa została nagłośniona przez media i dotyczy wyłączenia z ubezpieczeń społecznych, do kilkudziesięciu lat wstecz nienależnie pobranych składek. Jednocześnie nie istnieje możliwość odzyskania tych pieniędzy, zamiast tego zostają przekazane przez ZUS do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Według przykładów przytaczanych w mediach sprawy dotyczą kilkunastu czy kilkudziesięciu lat.

Wspólnik iluzoryczny

Przykładem gdy ZUS decyduje o przepadku składek jest sytuacja gdy jedna osoba ma większościowy pakiet udziałów współce i jednocześnie pracuje w niej na etacie. W takich przypadkach ZUS uznawał, iż umowa o pracę jest pozorna a osoba odprowadzająca składki nie powinna podlegać ubezpieczeniom społecznym. Następnie przekierowuje pieniądze do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

ZUS powołuje się na zmiany w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych, które weszły z pierwszym dniem stycznia 2022 roku, które miały odciążyć Fundusz Ubezpieczeń społecznych, budżet i ZUS. Według obowiązujących przepisów możliwa jest korekta deklaracji rozliczeniowej i imienny raport miesięczny tylko do pięciu lat wstecz.

Dodatkowo ZUS wprowadził termin wspólnika iluzorycznego. Dotyczy on dwuosobowych spółek z o.o. w których jeden ze wspólników jest tylko „iluzoryczny”, przez co zakład uznaje je za jednoosobowe działalności. Tym samym nie może zatrudniać wspólnika większościowego i nie podlega ona obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowemu, chorobowemu i wypadkowemu.

To nie kwestia prawa, a praktyki

– Taka konstrukcja jest niedopuszczalna, nie wynika bowiem z decyzji ustawodawcy, ale jest wytworem praktyki na podstawie aktu stosowania prawa. Prowadzi to do naruszenia Konstytucji RP, gdyż pozbawia uprawnionego oczekiwania opartego na uzasadnionym zaufaniu do prawa – podkreśla Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich.

W argumentacji rzecznika pojawia się stwierdzenie, iż osoba, która działa w dobrej wierze i z odpowiednią starannością powinna móc przewidzieć konsekwencje swoich działań na bazie analizy przepisów. Zaś organ władzy publicznej (w tym przypadku ZUS) powinien działać w sposób lojalny i uczciwy względem jednostki.

– Z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, żevjeśli dana osoba uiszcza obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne oraz spełnia ustawowe wymagania uzyskania świadczenia z ubezpieczenia społecznego, to może ufać, iż zostanie ono w przyszłości wypłacone – czytamy w piśmie RPO.

Cierpią emeryci

Przypadki, którzy ucierpieli na skutek przepadku składek orzeczonych przez ZUS opisuje Gazeta Wyborcza. Jednym z nich jest historia Pani Anny. Emerytki, która przez 10 lat dorabiała na umowach zlecenie, co roku wnioskując o przeliczenie emerytury. ZUS przyjmował wnioski, wydawał decyzje i potwierdzał dodatkowy kapitał.

Rok temu zaś stwierdził, iż umowy były pozorne. Jednocześnie urząd nie przestawił nowych dowodów ani nie uchylił swoich wcześniejszych decyzji. Zamiast tego wydał nową. Żadna ze stron, ani emerytka ani zleceniodawca nie zostali wezwani do wyjaśnienia. Pani Anna nie tylko straciła składki, ZUS obniżył emeryturę o 800 złotych i zażądał zwrotu 92 tysięcy złotych.

„Przepadły” miliony złotych

Innym przykładem przytaczanym przez gazetę jest historia inżyniera, który był zatrudniony we własnej spółce na etacie. ZUS stwierdził „brak podlegania ubezpieczeniom społecznym od 1999 roku”. Przez ten czas uzbierał składki na kwotę przekraczającą 1,5 miliona złotych, które przepadły.

ZUS argumentuje, iż większościowy udziałowca, który jednocześnie pracuje w firmie nie podlega podporządkowaniu, czyli nie występuje klasyczny stosunek pracy.

Zdaniem dr Katarzyny Kalaty, radcy prawnej z Kancelarii Kalata, które wypowiada się dla Wyborczej, choćby gdyby podmiot nie podlegał ubezpieczeniom z tytułu pracy, to ZUS nie powinien przeksięgowywać składek na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Zamiast tego powinny zostać zaliczone na poczet adekwatnego tytułu ubezpieczeniowego.

Zdaniem doktor Kalaty w przypadku Pani Anny składki powinny zostać zwrócone emerytce.

BIP / RPO / Gazeta Wyborcza / Biznes Alert / Marcin Karwowski

Idź do oryginalnego materiału