Skowyt więdnącego hegemona

1 rok temu

Rzeczniczka prasowa Białego Domu Karine Jean-Pierre oznajmiła przed kilkoma dniami:

Przejście niektórych państw na waluty narodowe jest pogwałceniem praw obywateli amerykańskich. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni przyjęciem przez Brazylię i Chiny walut narodowych we wzajemnych rozliczeniach. Jest to naruszenie praw naszych obywateli, którzy oczekują stabilnego dolara na światowym rynku. Ameryka nie pozwoli, by inne kraje dyktowały jej warunki we wzajemnym handlu. Pragniemy ostrzec, iż łamanie praw zwykłych Amerykanów nie pozostanie bez konsekwencji dla tych krajów”.

Co tak wzburza elity rządzące nad Potomakiem, Kolorado i Missisipi, w kraju położonym w Ameryce Północnej między Atlantykiem a Pacyfikiem i na dodatek od trzech dekad absolutnie dominującym nad ziemskim globem, do takich oświadczeń będących de facto jawną groźbą i zaprzeczeniem wszelkim zasadom demokracji, równości, suwerenności, a nade wszystko – wolności których to wartości USA ponoć są największym i najgorętszym krzewicielem ?

Oto kilka newsów z prasy światowej, które są na pewno przyczyną owej nerwowości establishmentu amerykańskiego związanego z projektem globalistycznym i opartego o dominację sektora bankowo-finansowego (Wall Street) oraz nowych technologii (w rodzaju Google, Amazony, Facebooki, IBM-y itd.). To newsy tylko z kilku ostatnich dni:

– Arabia Saudyjska przystępuje do Szanghajskiej Organizacji Współpracy

– Brazylia i Chiny przechodzą na rozliczenia w juanach

– Chiny i zakończyły pierwszą transakcję handlową gzem LNG w juanach

kraje ASEAN czyli; Brunei, Kambodża, Indonezja, Laos, Malezja, Birma, Filipiny, Singapur, Tajlandia i Wietnam tworzą system transgranicznych płatności mobilnych bazujących na walutach własnych z pominięciem dolara amerykańskiego (w tle jest juan i New Development Bank założony w ramach BRICS)

– Prezydenci Brazylii i Argentyny w czasie ostatnich rozmów zapowiedzieli stworzenie nowej wspólnej waluty – tzw. sur. Ma ona zmniejszyć zależność obu gospodarek od amerykańskiego dolara

– podczas nadchodzącego spotkania przywódców BRICS w RPA maja zapaść decyzje co do tzw. mapy drogowej w przedmiocie wspólnej waluty i porzucenia dolara jako środka płatniczego między państwami członkami tej organizacji. W kolejce do pełnego członkostwa w BRICS stoją m.in. Meksyk, Iran, Algieria i Argentyna. Obserwatorami – jak na razie są – Arabia Saudyjska, Turcja, Egipt i Afganistan. Mówi się o chęciach Nigerii, Senegalu, Nikaragui,. Kazachstanu, Tajlandii i Emiratów Arabskich przystąpienia do tej organizacji.

To potężny rynek i takaż siła gospodarek wspomnianych krajów. To potwierdza z jednej strony ruch w kierunku de-dolaryzacji światowej gospodarki i powstanie szeregu tzw. klastrów walutowych (o tym mówi się w mainstreamie światowym od dawna – ale oczywiście nie w nadwiślańsko-peryferyjnej jego enklawie – m.in. rosyjski ekonomista Michaił Chazin, prof. Grzegorz Kołodko o tym też wspominał, ale na ostatnim „azjatycki Davos” o tym projekcie ciepło wspominała Kristalina Georgijewa, dyrektor zarządzający MFW) . Po drugie zaś, te wszystkie symptomy świadczą niezbicie o więdnięciu i zwijaniu się dominacji USA, a tym i całego tzw. kolektywnego Zachodu oraz kojarzonej z nim cywilizacji i kultury, po prawie 500 latach hegemonii.

Stąd prawdopodobnie biorą się takie nerwowe i groźne w swym wymiarze oświadczenia jak przytoczona wypowiedź Karine Jeane-Pierre. Ameryka ustami pani rzecznik właśnie grozi wojna całemu światu. Problemem, którego pani rzecznik zdaje się nie rozumieć jest fakt, iż USA są w stanie spalić całą planetę ze sobą włącznie, ale to nie cofnie raczej procesu degenerowania się systemu, który USA tworzyły i krwawo broniły przez dziesięciolecia.

Idź do oryginalnego materiału