– To jest kwestia kultury organizacji pracy, wprowadzenia takich rozwiązań, które będą dawały poczucie pracownikom, iż to jest adekwatne miejsce dla nich do pracy, żeby pracownicy się dobrze czuli w tym miejscu pracy.
Kwestia stabilności, czy to będzie umowa o pracę na czas określony, nieokreślony, czy też w pewnych przypadkach umowy cywilnoprawne, nie ma aż takiego znaczenia dzisiaj jak właśnie samopoczucie pracowników, poczucie odnalezienia się w firmie – mówi agencji informacyjnej Newseria Robert Lisicki, dyr. Departamentu Pracy w Konfederacji Lewiatan.
Dla pracowników istotna jest stabilność zatrudnienia
– To kwestia możliwości rozwoju, kultury współpracy z przełożonymi i innymi współpracownikami, poczucia, iż choćby o ile jest zmniejszone zapotrzebowanie na rozwiązania i usługi sprzedawane przez firmę, to jednak ona utrzymuje zespół – dodaje Lisicki.
Wraz z dynamicznymi zmianami zachodzącymi na rynku pracy dla pracowników istotna jest stabilność zatrudnienia. Widać to także wśród pokolenia Z, wchodzącego na rynek pracy, dla którego była to jedna z trzech najważniejszych kwestii przy wyborze pracodawcy. Jak wyjaśniają eksperci Konfederacji Lewiatan, nie chodzi już jednak o formę czy długość zatrudnienia, ale o samopoczucie pracownika.
Dla przedstawicieli pokolenia Z najważniejsze znaczenie ma dobre samopoczucie w miejscu pracy
Taki zwrot widać w badaniach dotyczących pokolenia Z, czyli ludzi urodzonych w latach 1995–2010. Z badania przeprowadzonego przez zespół pod kierunkiem prof. Jacka Męciny z Uniwersytetu Warszawskiego, doradcę zarządu Konfederacji Lewiatan i firmę badawczą SW Research, wynika, iż 82 proc. młodych respondentów przy wyborze pracodawcy kieruje się otwartą komunikacją z przełożonym. Tylko kilka mniej osób (po blisko 80 proc.) wskazało, iż jest to równowaga między życiem zawodowym a prywatnym oraz stabilność zawodowa. Na pytanie o to, co jest najważniejsze w pracy, respondenci najczęściej wskazywali „poczucie, iż robię coś, co lubię”, „zgrany zespół” oraz „podejście pracodawcy do pracownika”. Pokazuje to, iż dla przedstawicieli pokolenia Z najważniejsze znaczenie ma dobre samopoczucie w miejscu pracy. Jak wskazują, dla nich większą wartością niż sama praca jest rozwój osobisty i życie rodzinne.
– Najpopularniejszym sposobem prowadzenia współpracy na rynku pracy jest umowa o pracę i ona zostanie najpowszechniejszą formą zatrudnienia. Natomiast uwzględniając dyskusje, jakie miały miejsce podczas tegorocznej edycji wiosennej EFNI, musimy zauważyć fakt, iż na tym rynku pracy mamy bardzo różnorodne okoliczności, mówimy np. o sektorze produkcji, transportu, pracy administracyjno-biurowej, usług, więc obok stosunku pracy jest też przestrzeń dla innych form współpracy, czy to właśnie w ramach umów prawa cywilnego, czy to współpracy z osobami samozatrudnionymi – wskazuje Robert Lisicki. – o ile chodzi natomiast o wewnętrzną organizację modeli pracy w zespołach, to na pewno tutaj firmy muszą zwrócić uwagę na kwestię tego, iż poszczególne pokolenia mają różne oczekiwania co do tego.
Odchodzimy od modelu, w którym wchodzimy na rynek pracy z jedną wąską specjalizacją na całe życie
Jak podkreśla, stabilność zatrudnienia nie musi zależeć od wewnętrznej organizacji danej firmy. W szerszym ujęciu jest to powrót do idei flexicurity (elastycznego bezpieczeństwa), w której pracownik ma poczucie pewności, iż kończąc pracę w jednej firmie lub współpracę z jednym partnerem, z łatwością znajdzie nowego pracodawcę lub kontrahenta. Z tym związany jest kolejny aspekt najważniejszy dla obecnego rynku pracy, czyli podnoszenie kwalifikacji.
– Odchodzimy od modelu, w którym wchodzimy na rynek pracy z jedną wąską specjalizacją i w niej pozostajemy przez całe życie zawodowe. Rynek pracy będzie na tyle dynamiczny, iż będziemy musieli się dostosować i często być może zmieniać w jakimś stopniu nasze umiejętności i kwalifikacje. Zawód, którym się w tej chwili zajmujemy, za pięć lat może być diametralnie inaczej wykonywany, a może być zastąpiony innym. Firmy powinny ten fakt uwzględnić, aby wspierać swoich pracowników w tym procesie. To jest główne wyzwanie, jakie w tej chwili obserwuję, ponieważ jako społeczeństwo nie mamy tej umiejętności albo nie jesteśmy tak bardzo zainteresowani podnoszeniem kompetencji, uzupełnianiem kwalifikacji – mówi dyr. Robert Lisicki.
Wyzwaniem jest demografia, coraz mniej młodych osób wchodzi na rynek pracy
Konieczność reskillingu i upskillingu związana jest z dynamicznie rozwijającą się technologią, która zmienia rynek pracy. Przykładem może być ekspansja sztucznej inteligencji w ostatnich trzech latach. W Polsce stopień automatyzacji procesów wciąż jest na niskim poziomie. Ich wdrożenie wymaga zresztą przyzwyczajenia pracowników do nowych procedur i procesów, a to również stanowić będzie wyzwanie, choćby psychologiczne. Jednak rozwój technologii jest konieczny ze względu na to, iż zasoby pracowników na polskim rynku pracy stopniowo się kurczą.
– Wyzwaniem na pewno jest demografia, coraz mniej młodych osób wchodzi na rynek pracy, a coraz większa liczba osób kończy aktywność zawodową – przypomina Lisicki.