System edukacji na poziomie samorządu i państwa – jak poprawić jakość kształcenia? – cz. I

1 rok temu

Powszechny dostęp do wysokiej jakości kształcenia to większa szansa na trwały, zrównoważony i pokojowy rozwój państw i społeczeństw. Edukacja ma tak fundamentalne znaczenie, ponieważ poziom wykształcenia przekłada się na perspektywy znalezienia godnej pracy, możliwości udziału w życiu społecznym, egzekwowania swoich praw obywatelskich, ba, wpływa choćby na stan zdrowia. Ośrodki edukacyjne niestety często muszą bardziej dbać o spełnienie biurokratycznych wymogów, niż o to, co powinno być na pierwszym miejscu – o ucznia, studenta i wysoką jakość kształcenia. Podczas VIII Europejskiego Kongresu Samorządów w Mikołajkach nad wyzwaniami w obszarze edukacji wspólnie zastanawiali się uczestnicy panelu System edukacji na poziomie samorządu i państwa – jak poprawić jakość kształcenia?

Panel poprzedziła krótka prezentacja burmistrzyni Gijón, Any González Rodríguez, zatytułowana: Co mogą zrobić władze lokalne by wspierać równość płci? Jej wypowiedź wypływała z przekonania, iż zagwarantowanie równości jest podstawowym obowiązkiem włodarzy, bo miasta powinny spełniać potrzeby wszystkich użytkowników, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Tworzenie mądrej polityki miejskiej należy więc zacząć od przeanalizowania tych potrzeb i zidentyfikowania obszarów, w jakich dotychczasowe rozwiązania utrwalają sytuację, gdy dostęp przedstawicieli danej płci do konkretnych usług czy przestrzeni jest utrudniony. Radni i burmistrzowie powinni rozumieć jak ważne jest, by dotowane z funduszy ratusza autobusy miejskie miały na tyle gęstą sieć przystanków, żeby wracające nocą do domów mieszkanki nie musiały przemierzać długich dystansów i ciemnych zaułków. Powinni zdawać sobie sprawę, iż oferta szkoleń zawodowych finansowanych z budżetu musi dawać użytkownikom i użytkowniczkom biur pośrednictwa pracy perspektywę równie atrakcyjnych karier i zarobków w przyszłości, zamiast bezrefleksyjnie szkolić kobiety na nisko opłacane sprzątaczki, a mężczyzn na hydraulików. Zadaniem włodarzy jest zatem umożliwić wszystkim obywatelom aktywne, bezpieczne i nieograniczane stereotypami funkcjonowanie w przestrzeni publicznej, niezależnie od płci.

Dyskusję na temat edukacji poprowadził Paweł Abucki, prezes Centrum Inicjatyw Lokalnych, a poza burmistrzynią hiszpańskiego miasta Gijón w rozmowie wzięli udział: posłanka Krystyna Szumilas, profesor Nina Czała (Uniwersytet Narodowy Akademia Kijowsko-Mohylańska) oraz doktor habilitowany Jarosław Szczepański (Uniwersytet Warszawski). Moderator od razu skierował uwagę panelistów na problem zależności publicznej edukacji od władzy: „Edukacja to kwestia ważna politycznie, na poziomie państwa. A skoro zajmują się nią politycy, reprezentujący konkretne linie światopoglądowe, to kształcenie staje się obszarem spornym ze względu na różnice postaw i wartości wśród rządzących. Zresztą, sytuacja polityczna na różne sposoby wpływa na edukację. Jak zatem utrzymać wysoką jakość kształcenia?”

Profesor Czała podzieliła się refleksją na temat trudności, jakie w ukraińskim systemem edukacji wywołała wojna. Utrzymanie poziomu i ciągłości nauczania jest często niemożliwe; wiele uczelni jest relokowanych (np. Ługański Uniwersytet przenoszono już dwukrotnie), wiele placówek straciło zaplecze techniczne lub zostało częściowo zniszczonych, a mimo to kontynuuje pracę. Niektóre zajęcia realizowane są w bunkrach. W tak trudnych warunkach tym istotniejsze jest wsparcie międzynarodowej społeczności akademickiej, nie tylko w wymiarze finansowym, ale też merytorycznym, takich jak prowadzenie programów partnerskich i kursów tandemowych z zagranicznymi uniwersytetami. Dzięki takim rozwiązaniom podnosi się jakość edukacji, a to jest teraz dla Ukrainy ważniejsze niż kiedykolwiek – powojenna odbudowa kraju nie będzie możliwa bez kapitału społecznego na wysokim poziomie.

Ana González Rodríguez, po złożeniu wyrazów solidarności ze społeczeństwem Ukrainy, nakreśliła wyzwania edukacji w mieście Gijón. Bo choć sytuacja systemu kształcenia w jej mieście jest nieporównywalna do tej w Ukrainie, to oświata wywołuje tyle napięć i podlega tak różnorodnym presjom, iż nigdy nie jest wolna od problemów. Według burmistrzyni główną osią obecnych sporów wokół edukacji jest brak porozumienia w kwestii tego, jak wychowywać młodzież – w kluczu tradycyjnych wartości czy raczej tak, by sprawnie poruszali się we współczesnej rzeczywistości i stawili czoła wyzwaniom jutra. Zdaniem panelistki najważniejsze jest, by szkoła przygotowywała uczniów do dorosłego życia i to w taki sposób, by aktywnie partycypowali w kształtowaniu świata wokół nich. Poza kształceniem umiejętności technicznych czy cyfrowych, szkoła ma uczyć wrażliwości społecznej i odpowiedzialności za otoczenie. To w tym celu rada miasta Gijón ściśle współpracuje z placówkami oświatowymi i oferuje szkołom ponad 400 aktywności dodatkowych związanych z życiem miasta (udział w festiwalach kulturalnych, wizyty w firmach, lekcje muzealne itd.). Poprzez poznawanie lokalnych instytucji, np. podczas wycieczki do zakładu oczyszczania miasta, najmłodsi uczą się jak funkcjonuje ich otoczenie oraz jak w praktyce dbać o planetę i siebie nawzajem. González Rodríguez wyraziła też swoje głębokie oburzenie upolitycznianiem edukacji: „Edukacja nie jest narzędziem politycznym do wychowywania wyborców! Chodzi o to, żeby kształtować ludzi zdolnych do tworzenia własnych pomysłów na życie i samodzielnego myślenia, a nie automaty do głosowania na konkretną osobę. Szkoła ma pokazać, jak ważne jest świadome głosowanie i uczyć dawania argumentów, ma kształtować obywateli zdolnych do decydowania o tym, jakie chcą żeby było ich miasto i kraj. Oczywiście, należy wpajać dzieciom pewne wartości – zdefiniowane w ramach tego, co nazywamy prawami człowieka.”

Posłanka Szumilas równie negatywnie oceniła zabiegi, mające na celu podporządkowanie systemu szkolnictwa politykom. „Szkoła nie może być narzędziem politycznym. Programy nauczania powinni pisać eksperci, praktycy, a nie politycy. Edukacja ma być dla młodych ludzi i nie może być łupem, którym dzielą się politycy,” mówiła. Autonomia szkoły w wykonywaniu jej zadań, jak również większe zaufanie i szacunek władz dla nauczycieli i ekspertów edukacyjnych są zdaniem panelistki niezbędne do tego, by osiągnąć wysoką jakość kształcenia. Była minister edukacji wskazywała, iż szkoła powinna być miejscem, gdzie kształtujemy przyszłego obywatela, zdolnego w odpowiedni i odpowiedzialny sposób reagować na to, co blisko, i na to, co daleko. Jej zdaniem rządzący traktują w tej chwili młodych ludzi przedmiotowo, usiłują manualnie sterować programami nauczania w taki sposób, żeby umieli patrzeć na świat bardzo wąsko, tak jak narzuca rząd. „Jeśli pytamy o to czy szkoła ma kształcić matematyków lub humanistów, czy lokalnych patriotów, ukształtowanych podług schematów w głowie konkretnego ministra… to żaden z tych modeli nie jest słuszny. Szkoła powinna przygotować młodego człowieka do przyszłości.” Jest to duże wyzwanie, bo nie sposób wiedzieć, co nas w przyszłości czeka, ale zamiast zawężać kształcenie trzeba jak najszerzej mówić o zagrożeniach geopolitycznych, militarnych czy klimatycznych. Polityczka broniła też decentralizacji systemu oświaty, dzięki której polskie szkoły są silniej zakorzenione w lokalnej społeczności i bardziej elastyczne, przez co lepiej reagują na kryzysy (m.in. były w stanie przyjąć ogromną liczbę uczniów z Ukrainy).

Jarosław Szczepański, kreśląc perspektywę wykładowcy na zmiany w systemie edukacji i ich wpływ na kolejne roczniki studentów, zauważył, iż przekształcenia nie wynikają wyłącznie z presji środowisk politycznych. Równie ważnym wektorem zmiany jest np. demografia, a to, jak system przystosowuje się do zmian demograficznych również wpływa na jakość kształcenia. Niemniej on również dostrzegł, iż pokusa zideologizowania szkoły ze względu na jej aspekt wychowawczy jest dla polityków zbyt silna. Tym bardziej, iż rolą szkoły jest nie tylko kształcenie przedmiotowe, ale też kształtowanie przyszłych obywateli, przyszłych pokoleń Polaków i ich wizji tego, czym jest polskość, jak powinien wyglądać nasz kraj i jak kreować relacje z zagranicą. Politycy będący u władzy rozumieją, iż program nauczania może im posłużyć do ukształtowania odpowiedniego wyborcy – do urn w tym roku pójdzie też część licealistów, a wynik wyborów do końca nie jest pewny, więc o te głosy opłaca się walczyć. Obecne zmiany w podstawach programowych dotyczą głownie takich treści, toczą się spory o prezentowanie kwestii związanych z polityką historyczną oraz treści obywatelskich, chodzi więc o tematy bezpośrednio przekładające się na decyzje wyborcze. Po tej diagnozie Szczepański również opowiedział się za większą autonomią w systemie edukacji, bo ingerencje polityków w treści idą w tej chwili na tyle daleko, iż zagrażają różnorodności. „Państwowy system edukacji powinien dawać pewne ramy, ale pozostawiać przestrzeń na to, żeby to lokalne społeczności i samorządy mogły w większym stopniu decydować o procesie wychowawczym, zadbać o poszanowanie mniejszości i zachowanie specyfiki lokalnych wspólnot. Chodzi o to, żeby zapewnić miejsce dla różnorodności, dla tej inności, która jest i od zawsze była częścią polskości,” stwierdził.

Zapytani na koniec o rozwiązania, rozmówcy wymienili następujące elementy: zastąpienie wąsko rozumianego wychowania patriotycznego wychowaniem obywatelskim, tak by obok troski o historię i naród wpajano młodzieży również szacunek dla inności, troskę o innych ludzi i o środowisko naturalne; szersza autonomia dla szkół zamiast nakładania coraz sztywniejszych ograniczeń programowych; przekazanie części decyzji dot. treści wychowawczych czy sposobu realizacji programu w gestię lokalnej społeczności i samorządów; podniesienie zaufania do nauczycieli oraz wzrost wynagrodzeń nauczycielskich; tworzenie programów nauczania o zbalansowanej proporcji treści kanonicznych, koniecznego pomostu między pokoleniami, z treściami lokalnymi i ukazującymi różnorodność; dążenie do częściowego uniezależnienia finansowego placówek edukacyjnych od państwowego budżetu.

Idź do oryginalnego materiału