Szkolenia ratują życie, ale mogą zniknąć. USA tnie fundusze na bezpieczeństwo pracy rybaków i rolników

1 dzień temu

W Stanach Zjednoczonych ważą się losy programów, które od lat chronią zdrowie i życie tysięcy pracowników wykonujących najniebezpieczniejsze zawody. Jak informuje agencja Reuters, administracja prezydenta Donalda Trumpa drastycznie ogranicza zatrudnienie w Narodowym Instytucie Bezpieczeństwa i Higieny Pracy (NIOSH).


To może doprowadzić do likwidacji regionalnych ośrodków zajmujących się szkoleniami i badaniami w zakresie bezpieczeństwa rybaków, rolników i drwali.


Historia, która pokazuje wartość szkoleń


W sierpniu ubiegłego roku Robbie Roberge, rybak z Maine, musiał porzucić swój kuter „Three Girls” ponad 100 mil od brzegu. Pożar w kuchni gwałtownie objął całą jednostkę. Roberge zdążył wezwać pomoc, założyć kamizelki ratunkowe załodze i uruchomić tratwę ratunkową. Jak podaje Reuters, tylko dzięki szkoleniu FPSS (Fishing Partnership Support Services), w którym uczestniczył zaledwie trzy miesiące wcześniej, wszyscy zostali uratowani.


To właśnie takie programy, jak ten prowadzony przez FPSS, mogą już niedługo zniknąć. Instytucje regionalne, jak Great Plains Center w Iowa, czy Alaska Marine Safety Education Association, już przygotowują się do wygaszenia działalności – informuje Reuters. Powodem są cięcia budżetowe i redukcje etatów w NIOSH, które objęły 875 z 1 000 pracowników.


Kosztowna oszczędność


Rząd zapewnia, iż działania NIOSH będą kontynuowane, a cięcia są elementem szerszej reformy. Sekretarz zdrowia Robert F. Kennedy Jr. twierdzi, iż zmiany ograniczą biurokrację i zwiększą efektywność, a NIOSH zostanie połączony z innymi agencjami w ramach nowej Administracji na rzecz Zdrowej Ameryki.


Tymczasem według ekspertów cytowanych przez Reutersa, skutek może być odwrotny. Brak szkoleń zwiększy ryzyko wypadków i obciąży federalne służby ratownicze. Tylko w 2023 roku śmiertelność w zawodach takich jak rybołówstwo, rolnictwo czy leśnictwo wyniosła 24,4 na 100 tys. zatrudnionych, czyli siedmiokrotnie więcej niż średnia krajowa.


Matt Keifer z Uniwersytetu Waszyngtońskiego jest zdania, iż to dzięki szkoleniom i badaniom śmiertelność spada od dwóch dekad. Przykładem jest Centrum Północno-Wschodnie z siedzibą w Nowym Jorku, które tylko w 2024 roku przeszkoliło ponad 5 600 osób.


Więcej niż tylko bezpieczeństwo techniczne


Szkolenia i badania obejmują nie tylko obsługę sprzętu i procedury awaryjne. Jak informuje Reuters, FPSS uczy rybaków, jak stosować lek odwracający skutki przedawkowania opioidów. Tymczasem centra w Iowa prowadziły szkolenia dla lekarzy na temat utraty słuchu w rolnictwie.


Z kolei w stanie Nowy Jork powstały mobilne kliniki zdrowotne dla drwali, badające np. nadciśnienie. Zdaniem przedstawicieli organizacji, zaufanie do takich inicjatyw budowano latami i jego utrata może oznaczać wykluczenie tysięcy pracowników z dostępu do edukacji i profilaktyki.


„Ludzie zostaną z tyłu”


W maju ponad 50 kapitanów i członków załóg uczestniczyło w kolejnym szkoleniu FPSS w Massachusetts. Uczyli się, jak zakładać kombinezony ratunkowe, używać pompek wodnych, odpalać race i wzywać pomoc. Dla wielu z nich to jedyna możliwość nabycia tych umiejętności – informuje Reuters.


Al Cottone, instruktor FPSS i rybak z Gloucester, ostrzega, iż cięcia będą „tragiczne”. W ciągu dekady liczba uczestników takich szkoleń wzrosła dwukrotnie. Jak mówi, prywatne szkolenia to ogromne koszty, dlatego jest mało prawdopodobne, iż ktokolwiek z nich skorzysta.


Choć branża należy do najmniej licznych w USA, bezpieczeństwo jej przedstawicieli wpływa na funkcjonowanie lokalnych gospodarek, łańcuchów dostaw i usług ratowniczych. Decyzje o cięciach mogą więc mieć skutki znacznie wykraczające poza same liczby budżetowe.




Przeczytaj także:



  • Zawody deficytowe. Ile zarabiają specjaliści z fachem w ręku?

  • Firmy mają problem z rekrutacją. Pracodawcy szukają nie tylko specjalistów

  • Jak pracować w IT, to w Warszawie. To jeden z najatrakcyjniejszych rynków pracy w tej branży

  • Sukcesja zaczyna się od wychowania. Polskie firmy rodzinne stają przed wyzwaniem pokoleniowej zmiany


Idź do oryginalnego materiału