Wiemy już, iż branża modowa wymaga dogłębnej restrukturyzacji w kontekście zrównoważonego rozwoju. Najbardziej opłacalne pomysły mogą na stałe wpisać się w założenia mody przyszłości, jednak w tej chwili głównym problem start-upów są zbyt wysokie koszty, których nie chcą ponosić ich potencjalni klienci. Cena i maksymalna redukcja negatywnego wpływu na środowisko to główna domena Rubi, firmy, która opracowała alternatywny sposób produkcji wykorzystujący dwutlenek węgla.
Czytaj więcej: Niski popyt wrogiem innowacyjnych start-upów. Dlaczego tak kilka marek korzysta z alternatywnych materiałów?
Rubi powstało z inicjatywy bliźniaczek Neeki i Leili Mashouf, imigrantek, które wraz z rodziną po ucieczce z Iranu osiedliły się w Północnej Kalifornii. Wychowały się w okolicy o wyjątkowo bogatej roślinności, którą postrzegały nie tylko jako schronienie, ale również ogromne źródło inspiracji. Już wtedy obracały się w środowisku modowym – ich rodzice prowadzą globalną markę Bebe, która prowadziła aż 312 sklepów (dziś ta liczba jest mniejsza ze względu na przeniesienie sprzedaży do internetu). Dzięki temu obserwowały produkcję ubrań zza kulis i, już w młodym wieku, poznały destrukcyjny wpływ mody na środowisku.
Siostry w wieku 15 lat rozpoczęły karierę naukowo-badawczą, skupioną na poznawaniu adekwatności drzew przetwarzanych na materiał. W międzyczasie pojęcie zrównoważonej mody silniej się zarysowało, a wśród kluczowych założeń widnieje konieczność redukcji (a więc i przetwórstwa) dwutlenku węgla.
„Wierzymy, iż kolejny rozdział ludzkości to era symbiozy”
Rubi to wynik ich wieloletnich badań i obserwacji. Godziny spędzone w laboratorium doprowadziły do powstania start-upu zakorzenionego w bioinżynierii, który na rynku pojawił się w 2021 roku. Obecnie, według strony internetowej, siedziba w San Francisco zatrudnia 27 osób, z czego większość zespołu stanowią naukowcy.
— Branża modowa i łańcuch dostaw muszą zostać wymyślone na nowo. Nie wierzę, iż osiągniemy nasze wielkie cele w zakresie zrównoważonego rozwoju poprzez ulepszanie technologii, których używamy dzisiaj. Technologie te są nieodłącznie związane z degradacją planety. A odejście od wykorzystywania tak dużej ilości ziemi i wody w rolnictwie będzie naprawdę ważne. To, co naprawdę chcemy zbudować w Rubi, to całkowite przeobrażenie sposobu, w jaki działają łańcuchy dostaw — dla Vogue Business powiedziała Neeka Mashouf, CEO Rubi.
Czytaj więcej: Czym jest łańcuch dostaw? O szczegółach tego procesu będziemy mówić coraz częściej
Jak wygląda proces produkcji tekstyliów z dwutlenku węgla?
Na ten moment start-up modowy Rubi skupia się głównie na produkcji zamiennika wiskozy, który w trakcie produkcji osiąga ujemną emisję dwutlenku węgla. Alternatywa bazuje na celulozie powstałej z CO2, której szersze wykorzystanie może przyczynić się do częściowej dekarbonizacji branży.
Działanie Rubi zaczyna się od przechwycenia dwutlenku węgla ze strumieni opadów z zakładów produkcyjnych. Technologia opracowana przez założycielki start-upu dzięki reakcjom biochemicznym przekształca CO2 w czystą miazgę celulozową, następnie przetwarzaną na włókna strukturą i trwałością przypominające wiskozę.
— Produkt materiałowy z naszego procesu wtapia się bezpośrednio w istniejące procesy produkcji tekstyliów: miazga celulozowa jest rozpuszczana w gęstej cieczy zwanej dope, wytłaczana przez oprawę podobną do głowicy prysznicowej z drobnymi otworami zwanymi spinneret w stałe włókna, a następnie skręcana w przędze i tkana lub dziana w tekstylia — czytamy na stronie Rubi.
Na 10 kilogramów dwutlenku węgla przypada kilogram tekstyliów (przy czym produkcja jednej pary dżinsów w tradycyjny sposób powoduje emisję około 33 kh CO2 do atmosfery). Materiał jest w 100% biodegradowalny, co oznacza, iż po zużyciu wraca do cyklu węglowego. Oprócz tego, w trakcie powstawania nie wymaga wykorzystywania wody i roślin (w przeciwieństwie do produkcji wiskozy, która powstaje z pulpy drzewnej).
Jak rozwija się start-up modowy Rubi?
W zeszłym roku Rubi dostrzegł konglomerat H&M, który wyróżnił start-up w konkursie H&M’s Global Change Award. Oprócz tego, w markę zainwestowali jedni z największych graczy na rynku finansowym, których dotacja na rozwój start-upu wyniosła 4,5 mln dolarów (z 250 tys. dolarów pochodzi od National Science Foundation.) Wśród tzw. aniołów biznesu znaleźli się CEO ThredUp, założyciel Ganni, dyrekotor Geltor, a choćby ojciec założycielek i właściciel Bebe Stores.
Czytaj więcej: Patagonia, Ganni, Reformation i H&M na wspólnej drodze do zrównoważonej produkcji. Co przyniesie partnerstwo ze start-upem Rubi?
Zdjęcie główne: Instagram @rubilaboratories & @logosai