
Toyota, niekwestionowany lider polskiego rynku flotowego, wprowadza nad Wisłę nowe narzędzie cyfrowe. Aplikację KINTO Join.
KINTO Join to aplikacja, która ma zamienić żmudne dojazdy do biura w zorganizowany carpooling. Dla pracowników to szansa na darmową podwózkę i integrację, a dla kierowców flotówek i firm – sposób na rozwiązanie odwiecznego problemu: „gdzie ja mam zaparkować?”.
Usługa KINTO, znana dotąd głównie z wynajmu długoterminowego, rozszerza swoje portfolio. Nowa aplikacja, dostępna na iOS i Androida, działa na prostej zasadzie: łączy pracowników tej samej firmy, którzy mieszkają w podobnej okolicy i jadą w tym samym kierunku.
Blablacar dla dojazdów do pracy?
Mechanizm jest intuicyjny: pracownik deklaruje chęć zabrania pasażerów lub szuka podwózki. Aplikacja paruje osoby, sugeruje trasy i pozwala na rezerwację miejsc. Co ciekawe, system nagradza nie tylko zmotoryzowanych. Z benefitów mogą korzystać również osoby, które do pracy docierają rowerem, hulajnogą elektryczną, a choćby pieszo.
Warto też dostrzec jeszcze jeden aspekt. O ile klasyczny carpooling niesie ze sobą pewne ryzyko (nigdy nie wiesz, kto tak naprawdę ci wsiądzie do auta, w którym udostępniasz miejsce), o tyle wspólne dojazdy do pracy osób, które i tak razem pracują automatycznie winduje bezpieczeństwo i pewność takich podróży.
Bat na korki i… raporty ESG
Dlaczego firmy miałyby w to inwestować? Ja widzę co najmniej dwa powody i wcale nie chodzi o integrację osób pracujących w jednej firmie, czy komfort. Po pierwsze: parkingi. KINTO Join posiada moduł do zarządzania strefami parkingowymi. Promując wspólne przejazdy, firma może zmniejszyć obłożenie miejsc postojowych, albo zoptymalizować ich organizację, rezerwując je np. priorytetowo dla aut wiozących kilka osób. Choć leży to już w gestii firm-użytkowników aplikacji, to moim zdaniem, gdy jakaś firma się na to zdecyduje powinna dodatkowo promować taką logistykę swoich zasobów ludzkich. W końcu pracownik, który ma świadomość, iż o ile zabierze kilkoro współpracowników, to będzie mieć zapewnione wolne miejsce na firmowym parkingu, ma niejako dodatkową motywację.
Ale pozostało drugi, nieoczywisty na pierwszy rzut oka powód. A w zasadzie dwa powody, które niejako wrzucam do jednego worka: ekologia i biurokracja. Co mają ze sobą wspólnego w kontekście opisywanego rozwiązania? Już wyjaśniam. Aplikacja wykorzystuje algorytmy AI do precyzyjnego wyliczania redukcji emisji CO2. Dla korporacji, które muszą składać raporty niefinansowe (ESG) i wykazywać dbałość o zrównoważony rozwój, to gotowe narzędzie dostarczające twardych danych zgodnych z Protokołem GHG (standard obliczania emisji, które muszą być raportowane w ramach ESG).
Acha, no i najważniejsze: choć za aplikacją stoi konkretna marka: Toyota. To wcale nie oznacza, iż z usługi KINTO Join mogą korzystać wyłącznie posiadacze i użytkownicy flotowi aut tej marki. Aplikacja jest otwarta i mogą z niej korzystać firmy posiadające flotę dowolnej marki. Dobrze czytacie: Toyota w tym konkretnym przypadku jest dostawcą technologii dla każdej marki (dla użytkownika firmowego), nie tylko dla marek własnych.
Toyota nadrabia zaległości w elektromobilności. Inteligentne ładowanie i V2G wreszcie w planach
Jeśli artykuł Toyota chce, żebyśmy jeździli do pracy razem. KINTO Join wchodzi do Polski. Nie musisz mieć Toyoty nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

1 godzina temu


